
Sąsiad nazwał sąsiada kurduplem... I tragedia. Józef M. zadźgał widłami swojego sąsiada za to, że ten nazwał go...kurduplem. Kilka lat wcześniej zaatakował innego sąsiada siekierą! To co powinno budzić śmiech, w polskich realiach może przybrać tragiczny wymiar.
Niewinna początkowo awantura wydarzyła się w spokojne popołudnie. O tym czasie na wsi biegnie „siesta”. Pilne prace został zrobione, żołądki są pełne. Kobiety zajmują się domem, a mężczyźni najczęściej kierują się w pobliże sklepu. Miejsce spotkań, wymiany doświadczeń i co najważniejsze, punkt spożycia wszelkiej maści alkoholu. Dla mało obeznanego z polskim folklorem pierwsze co może rzucić się w oczy to bezmiar napojów wyskokowych wypijanych przez miejscowych. Nie trzeba być szczególnie wnikliwym obserwatorem aby zauważyć, że chleb przywozi się do miejscowego sklepu małym samochodem (czasem jest to prywatny samochód właściciela sklepu) a wino, piwo raz w tygodniu wielkim ciężarowym starem. Kiedy z głowy „dymi”, o punkt zapalny nie trudno. Wszystko rozpoczęło się przed sklepem, gdzie posprzeczali się sąsiedzi: Józef M. i Eugeniusz Ch. Konflikt był na tyle poważny, a jego uczestnicy tak mocno wzburzeni, że sprzedawczyni musiała prosić o interwencję miejscowych policjantów. Ci, po udzieleniu ostrzeżenia, zaprosili obydwu mężczyzn do komisariatu na następny dzień. Po interwencji policji, Józef M. grzecznie pojechał rowerem do domu. Parę minut po nim w stronę swojego domu poszedł Eugeniusz Ch. Będąc na wysokości domu sąsiada, postanowił skręcić do niego na podwórze. Nie dawała mu spokoju wymiana zdań, której nie dokończyli. A tego, to już dla Józefa było za wiele. Nie mógł znieść widoku sąsiada, z który dopiero co brali się za czuby, na swoim podwórku. Chwycił to co miał pod ręką kiedy wybiegał z domu. Zaatakował sąsiada widłami, zadając mu ciosy w okolicy oczu i szyi. Ranny mężczyzna w stanie krytycznym trafił początkowo do szpitala powiatowego. Tam lekarze po wstępnych oględzinach i ocenie obrażeń podjęli decyzję o przetransportowaniu go do szpitala wojewódzkiego. Mimo natychmiastowej operacji, mężczyzna zmarł nad ranem następnego dnia. Eugeniusz Ch. To kolejna ofiarą Józefa M. Był już wcześniej karany za usiłowanie zabójstwa.
– On już przesiedział połowę swojego życia w pierdlu. To krewka i zapalczywa bestia. Nie popuści swojego zdania – opowiadają ludzie ze wsi. – Parę lat wcześniej zaatakował siekierą innego sąsiada i odsiedział za to osiem lat. Podobno wcześniej zabił też policjanta i siedział za to 12 lat. Teraz to nie ma po co tu wracać. Jak tu wróci, stanie się kolejna tragedia. Chłopy mu nie darują i łeb, jak raz straci – przekonują miejscowi.
– Po wyjściu z więzienia zachowywał się przecież normalnie – mówił sołtys. – Nic nie wskazywało, że stanie się taka tragedia. Zaczął nawet chodzić do kościoła i jakby się uspokoił. Po co ten Gienek do niego poszedł?
Podobno w trakcie tego drugiego spotkania sąsiad nazwał Józefa M. kurduplem. I to go rozsierdziło. Na ciele denata znaleziono 37 ran kłutych.
Prokuratura poinformowała, że Józefowi M. postawiono zarzut zabójstwa. Za ten czyn kodeks karny przewiduje karę pozbawienia wolności od 8 lat do dożywocia. Podejrzany odmówił składania wyjaśnień. Sąd przychylił się do wniosku prokuratury o zastosowanie trzymiesięcznego aresztu wobec podejrzanego.
Pitawal
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie