
Był czas, kiedy Polski nie było na mapach świata. Jednak wielu Polaków nie rezygnowało ani z walki o swoją Ojczyznę, ani z walki o sprawiedliwość społeczną. Przyjmując taką postawę, narażali się siłą faktu, na dotkliwe represje ze strony administracji państw zaborczych.
Cieszę się, że do tych walczących należał również mój dziadek Teofil. I tak za swoją działalność polityczną, dziadek po rewolucji w 1905 roku, jako niepokorny poddany cara Rosji, został skazany i wywieziony do kopalni złota nad jezioro Bajkał. Zostawił młodą żonę, moją babcię Stefanię, której jeszcze przed aresztowaniem, powierzył swoje skromne oszczędności. Wtedy to niektórzy bliscy krewni, przekonywali ją, z dużym zaangażowaniem, że Teofil już z zesłania nie wróci. Mieli w tym oczywiście swoje bardzo przyziemne cele. Tymczasem słyszeli od tej młodej mężatki zawsze jedną i tę samą odpowiedź: „Teofil wróci”. Nie mając żadnej możliwości łączności ze swoim mężem, pozostał jej jedynie głos serca, głos, który ją nie zawiódł. Pewnego lipcowego dnia roku 1907, Teofil stanął w drzwiach mieszkania swojej żony, która na niego czekała. Trzecia podjęta przez niego próba ucieczki z Syberii zakończyła się sukcesem. Szczęśliwa para, ratując swoje małżeństwo, przez zieloną granicę przedostała się na ziemie zaboru austriackiego.
Ta rodzinna historia, którą noszę w sercu, daje mi klucz do głębszego zrozumienia dzisiejszego fragmentu Ewangelii.
Wcielony Bóg, Jezus Chrystus przekazuje nam niezmiernie ważne orędzie: spodobało się Ojcu waszemu dać wam królestwo. Ma ono swój ponadczasowy wymiar. Jest to królestwo budowane w doczesnej rzeczywistości i wpisane w nią przez samego Syna Bożego, Jezusa Chrystusa. Stanowią to królestwo ci wszyscy, którzy Jezusa spotkali, którzy w Niego uwierzyli, którzy Go pokochali, którzy odczytują i pełnią Jego wolę. Mimo tego, że są wtopieni w realia tego świata, nie kierują się logiką zysku materialnego i wymiernych korzyści, lecz logiką Jezusa, czyli logiką miłości.
Charakterystyczną cechą życia obywateli królestwa Bożego, do których przecież się zaliczamy, jest oczekiwanie na przyjście Jezusa. Zawiera ono głęboką mądrość. Oczekiwanie weryfikuje nasze postawy. Jezus porównuje swoje królestwo do domu, w którym On, jego Pan, powierza swoim domownikom, czyli nam, zadania konieczne do jego normalnego funkcjonowania. Obdarza nas wolnością i zaufaniem. Zapowiada swoje przyjście i chce nas zastać na naszym życiowym i ewangelicznym posterunku. Chce nas zastać czuwających. Słowa samego Jezusa najlepiej oddają charakter przygotowanej nagrody: Szczęśliwi owi słudzy, których pan zastanie czuwających, gdy nadejdzie. Zaprawdę, powiadam wam: Przepasze się i każe im zasiąść do stołu, a obchodząc, będzie im usługiwał. Możemy być jednego pewni, że radość tego stołu nigdy się nie skończy.
Sprowokowany pytaniem św. Piotra, Jezus bardzo mocno wyraził się o konsekwencjach, jakie spotkają lekceważących czuwanie. Im bardziej Jezus zaufał, im więcej powierzył, tym więcej będzie wymagał. Nagroda za wierność będzie większa, lecz i kara za jej brak będzie odpowiednio większa.
Słowa Jezusa o odpowiedzialnym czuwaniu docierają do mnie z całą ostrością. Coraz bardziej uświadamiam sobie, że sama logika wiary, to może być zbyt mało, aby sprostać czuwaniu. W tym świecie, który tak bardzo krzyczy, że to nie ma sensu, trzeba jeszcze czegoś więcej, aby czuwać – trzeba gorącej miłości do Jezusa. Dlatego też moja babcia Stefania, dzisiaj krzyczy do mnie, swojego wnuka: „Teofil wróci”.
Ks. Lucjan Bielas
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Ten komentarz jest ukryty - kliknij żeby przeczytać.