Reklama

Kiedyś w jakiejś rozmowie, ktoś stwierdził, że nie rozumie tego rozłamu jaki, nastąpił w naszym polskim społeczeństwie. Rozłamu, który przeciął znajomości, rozbił przyjaźnie, podzielił rodziny. Nie pierwszy to zresztą raz w naszej historii, ale niewątpliwie jest to szczególnie dotkliwy podział, który nie oszczędza Kościoła Chrystusowego.

Bywały chwile naszych wspólnych zrywów narodowych, religijnych i społecznych, których dobrym następstwem, jest nasza wolna Ojczyzna. Mimo to jednak nawet w chwilach wspólnej radości, jaką był pontyfikat św. Jana Pawła II, czy w poczuciu jedności narodowej, związanej z ruchem społecznym, zbudowanym na wartościach chrześcijańskich , który z dumą nazywaliśmy „solidarnością”, gdzieś głęboko tkwił korzeń niezgody. Dzisiaj właśnie ten korzeń wypuszcza nowe pędy i z całą gwałtownością dominuje w naszym społeczeństwie. Nie jest to wprawdzie problem dotyczący jedynie nas Polaków, lecz istnieje ten proces w wielu społeczeństwach i, jak się temu lepiej przyjrzeć, przenika niemal całą ludzką historię.

Już św. Augustyn (+430) zauważa w De civitate Dei, że pojawienie się chrześcijaństwa wywołało ogromną agresję pogańskiego świata przeciwko nim. Obwiniano ich o wszystko, o kataklizmy, o klęski militarne i o to, że sama ich obecność jest przyczyną wszelkich możliwych nieszczęść.

Dzisiaj Chrystus dotyka istoty tego problemu. Jego słowa, wypowiedziane przez Boga, który przyjął postać człowieka, który zamieszkał między ludźmi, jako jedyny z istoty swej bez grzechu wpisują się w historię świata na zawsze: Przyszedłem ogień rzucić na ziemię i jakże pragnę, ażeby już zapłonął. Chrzest mam przyjąć i jakiej doznaję udręki, aż się to stanie. Czy myślicie, że przyszedłem dać ziemi pokój? Nie, powiadam wam, lecz rozłam.

Chrystus połączył w sobie dwa pojęcia – chrzest i ogień. Jezus wie, że w Jego misję, której po ludzku czuje ciężar, jest wpisana Jego odkupieńcza męka i śmierć, i to ona właśnie będzie Jego „chrztem”. Ogniem zaś, który Jezus rzuci na ziemię, jest Duch Święty. Jezus wie, że ludzie są wolni. Jedni przyjmą jego odkupienie, przyjmą dary Ducha Świętego, przemienią gruntownie swoje życie. Inni w swojej wolności sprzeciwią się temu. Wolność jest bowiem darem Pana Boga i uzdalnia człowieka do miłości. Nie jesteśmy bytami zaprogramowanymi na dobro, lecz zaproszonymi do dialogu ze Stwórcą, do poznania Go i pokochania. Po grzechu pierworodnym Jezus uczynił ten dialog na powrót możliwym. Szatan odrzucił definitywnie zaproszenie Boga i kusi człowieka, aby on w swej wolności stanął po stronie zła, a sprzeciwił się Bogu i tym wszystkim, którzy staną po stronie Dobra.

Rozłam między dobrem a złem istniał między ludźmi od ich wyjścia z raju. Trafnie ujął to w swej księdze prorok Micheasz (7,6). Jezus, nawiązując do słów proroka, zwrócił uwagę na fakt, że Jego dzieło odkupienia konflikt między dobrem a złem jeszcze bardziej zaostrzy: Odtąd bowiem pięcioro będzie podzielonych w jednym domu: troje stanie przeciw dwojgu, a dwoje przeciw trojgu; ojciec przeciw synowi, a syn przeciw ojcu; matka przeciw córce, a córka przeciw matce; teściowa przeciw synowej, a synowa przeciw teściowej. Istotą tego rozłamu będzie dokonanie wyboru przez ludzi. Jedni opowiedzą się za Chrystusem, za Jego Ewangelią, inni zaś w swej wolności, pójdą drogą Szatana, darząc tych pierwszych głęboką nienawiścią.

Paradoksem Ewangelii jest to, że z im większą nienawiścią zło atakuje, z tym większą miłością dobro odpowiada. Jezus nigdy nie zostawi samych, tych, którzy w Jego Duchu staną po Jego stronie.

Jak więc zachować pokój na wojnie?

Sam Jezus swoim życiem dał nam odpowiedź. Przyjął i wypełniał wolę Ojca Niebieskiego, co dawało mu Boski dystans do ludzkiej rzeczywistości, czyli pokój serca i trzeźwość umysłu. Nie zajmował się rzeczami, które nie były tego warte. Przebaczał nieprzyjaciołom, zachowując jasną granicę między dobrem a złem. Wiedząc, kim jest, nie bał się konfrontacji. Walcząc ze złem, walczył o każdego człowieka. Nie szedł na żadne kompromisy i zło nazywał po imieniu. Był gotów oddać ludzkie życie za prawdę, co też uczynił i zmartwychwstając, zwyciężył.

Im głębiej przeżywamy zjednoczenie z Nim w Eucharystii, tym więcej będziemy mieli Jego pokoju na naszych ludzkich wojnach.


 

Ks. Lucjan Bielas

Aplikacja jaw.pl

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo jaw.pl




Reklama
Wróć do