
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Co do tekstu nt. inwestycji drogowych: "Pamiętam, jak w pierwszej kolejności przywrócono po wielu latach dwukierunkowy ruch na ul. Grunwaldzkiej. Na uwagi, że to się może nie sprawdzić, urzędnicy twardo, że są wyliczenia, że nawierzchnia jest wytrzymała, że profesorowie... etc. etc. Teraz, główny narrator prezydenckich fanaberii, twierdzi, że w centrum na Grunwaldzkiej trzeba zamknąć ruch samochodowy, bo nie da się jeździć. Sami zresztą sprawdźcie w godzinach szczytu. Mnie pokonanie samochodem 200-metrowego odcinka ulicy Grunwaldzkiej od ul. Zielonej do ul. Mickiewicza zajęło 5 minut, co daje średnią prędkość 2,4 km/h." Zastanawiam się, w jaki sposób pozostawienie jednokierunkowego ruchu na Grunwaldzkiej (przy zamknięciu rynku dla samochodów) miałoby przyspieszyć jazdę samochodem. Po dłuższym namyśle doszedłem do wniosku, że może faktycznie - kierowcy musieliby w drugim kierunku nadkładać drogi, mniej ludzi zdecydowałoby się na jazdę samochodem i w efekcie ci, którzy muszą jechać, nie musieliby się tak bardzo obawiać nieprzewidywalnych opóźnień. Plany co do Grunwaldzkiej (kto czyta SSC, to wie, że sięgają wielu lat wstecz) idą jeszcze krok dalej, czyli wprowadzenia ruchu (prawie) "zerokierunkowego". Pierwsze słyszę, żeby "główny narrator prezydenckich fanaberii" twierdził, że powodem jest to, że "Grunwaldzką nie da się jeździć". Komisja BRD w swoim komunikacie wymieniła szereg powodów, ale nie to. Z drugiej strony, jak mówię - mniej samochodów w centrum miasta może wyjść na korzyść również dla tych, którzy z samochodów korzystać muszą. "Kolejną bujdą z zakresu strategii ruchu drogowego była obwodnica północna, która za czasów tych rządów nigdy prawdopodobnie nie powstanie. Oczywiście urzędnicy próbują nazywać obwodnicą północną wszelkie działania drogowe w okolicach geosfery, ale to jedna wielka ściema. Skończyło się na razie na mocno "podejrzanej" ul. Drabika, którą wciśnięto okolicznym mieszkańcom niczym wrzód." Dlaczego OPn miałaby nie powstać? Kilka etapów już zostało zbudowanych, a kolejny (od ul. Obrońców Poczty Gdańskiej do Chełmońskiego) jest w trakcie realizacji. Żaden zorientowany w temacie urzędnik nie nazwie ul. Drabika Obwodnicą Północną. Ale owszem - pełni ona funkcję tymczasowej "protezy" części OPn. I właśnie to było powodem jej modernizacji - nie chęć "wciśnięcia" jej kilku okolicznym mieszkańcom (bo więcej ich tam nie ma), tylko odciążenie gęsto zabudowanego obszaru od uciążliwego ruchu samochodowego. "Takich przykładów jest multum: skrzyżowanie na Os. Stałym, ul. Szczakowska, Nowoszczakowska, Wiejska. To wszystko niekończące się kłopoty dla mieszkańców" Skrzyżowanie na OST - a to tam jakiś problem z jazdą samochodem jest (bo oczywiście o to chodzi)? Korki, czy coś? Nie mówię, że na 100% nigdy ich tam nie ma, ale po ostatniej korekcie skrzyżowania jakoś nie miałem okazji trafić. Ul. Szczakowska - to nie obecna władza wpuściła tam ruch uciążliwy ruch samochodowy. Ograniczyła za to ruch ciężarówek. Remont, który odłożono na później, nie rozwiązałby problemu hałasu i spalin. Nowoszczakowska - jeszcze nie powstała, ale właśnie ma szansę rozwiązać problemy mieszkańców Szczakowskiej. A że działkowicze mają to gdzieś? No cóż... Wiejska - nie uspokajać ruchu na drodze z dużym natężeniem ruchu (Szczakowska) - źle, uspokajać (Wiejska) - też niedobrze. Nie mówię, że zastosowane rozwiązania są w 100% poprawne, ale ta przebudowa była konsultowana z mieszkańcami tej ulicy i jakoś nie widać protestów z ich strony (również w CT). Z jednym trzeba się zgodzić, a jest to sprawa ul. Jaworznickiej. Jeśli już urzędnicy nie konsultują inwestycji drogowych, to polecam przynajmniej czytać w internecie uwagi nt. dokumentacji przetargowej. Ale i tu jedno trzeba sprostować. Na pierwszej stronie M. Kozik mówi: "No tak, tylko obecna Grupa Trzymająca Władzę w mieście nigdy nie przyzna się do błędów (...)". Przykład Jaworznickiej pokazuje coś przeciwnego - przynajmniej władza nie udaje, że wszystko jest OK i próbuje naprawić swoje błędy.