
W samorządzie czasem więcej dzieje się między wierszami niż na oficjalnych sesjach. Gdy mieszkańcy zaczynają masowo pisać skargi, a protokoły komisji budzą większe emocje niż lokalne wybory, można odnieść wrażenie, że polityczna codzienność zaczyna przypominać dobrze napisany serial. Z jednej strony – oburzenie językiem urzędników, z drugiej – niejasne losy zawiadomień do prokuratury i tajemnicze zniknięcia dokumentów, w których podobno swój udział miał… pies. Absurd miesza się z powagą, a ironiczne uwagi o stalinowskich powiedzonkach zdają się zyskiwać drugie życie. I choć nie wszystko da się udowodnić, jedno jest pewne – samorządowa epopeja dopiero się rozkręca.
– Wiesz detektywie, nieważne, kto głosuje, ale kto liczy głosy?
– To takie stalinowskie powiedzonko, sąsiedzie. Myślę, że wciąż aktualne.
– No, a teraz mamy nowe: nieważne, kto na kogo skargę napisze, ale kto jest w komisji rozpatrującej skargi?
– Daj spokój, tych skarg ostatnio tyle się narobiło…
– No właśnie, ludzie chyba pokochali tę formę wyrażania swojego sprzeciwu wobec władzy.
– Taka jedna czy druga skarga nic nie znaczy.
– Możesz się zdziwić. Jak się ich nazbiera, to nawet powód, by absolutorium przywódcy nie udzielić.
– Mnie bardziej ciekawią skargi dotyczące języka pana dyrektora od dróg i most�......
Chcesz czytać dalej? Wykup subskrypcję e-wydania Aktualności Lokalnych! Zapłać za pomocą BLIK lub przelewem ze swojego banku
Pozostało 58% tekstu do przeczytania.
Wykup dostępJeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Ten komentarz jest ukryty - kliknij żeby przeczytać.