
W dzień 25 lipca 2025 ksiądz Redaktor Adam Boniecki obchodził 91. urodziny. Dostojny Jubilat uśmiechnięty – takim go widzę - wciąż Polsce dobrą robotą służy. Ma w sercu miłość do ludzi, do kraju.
W refleksyjnej książce „Oddech dla duszy” zadziwia radością z ludzi. Z życia. Ani krzty narzekań, a przecież los przeciwności mu nie szczędzi. Pisze: „Świat jest już tak przepełniony trudem, cierpieniem i złością, że nie powinniśmy jeszcze bardziej go zaciemniać”.
Pomyślałam o księdzu Boniecki wspomnieniem sprzed lat. I oczywiście życzeniami, aby jak najdłużej był z nami w zdrowiu, i nadal pisał felietony do „Tygodnika Powszechnego”. Żeby był i był; jest nam potrzebny, daje wiarę i nadzieję.
W listopadzie 2011 dowiedzieliśmy się, że ks. Boniecki nie będzie prowadził - jak od dawna to czynił - programu „Rozmównicy” w Religia.tv. . Mówić zabronili mu przełożeni ze Zgromadzenie Księży Marianów. Ten sztylet niemądrości już raz księdzu Bonieckiemu w serce wbili, żądając od niego rezygnacji z naczelnego redaktora „Tygodnika Powszechnego”. A także powrotu do zakonu w Warszawie. Tam powinien mieszkać.
Ksiądz nie odniósł się do krzywdy, jaka go dopadła. Milczał ewangeliczną mądrością: „cichy i pokornego serca”. Kiedy spotkałam go w Krakowie, najserdeczniej mu się ukłoniłam. Uśmiechnął się przyjaźnie. Pogodzony z losem: „Albowiem jarzmo moje jest słodkie, a moje brzemię lekkie”. Tak myślał? Posmutniał Kraków nakazem zakonnym, że ksiądz ma zamieszkać w Warszawie. Pakował się, regał z książkami już opróżnił. Dla nas czytelników przygotowywał książkę: „Abonent czasowo nieosiągalny”. Na okładkę wybrał fotografię: siedzi z fajką zamyślony przy pustym regale.
A książka jest o ludziach przecież ksiądz Boniecki zawsze jest dla innych, dla nas. Więc o nich pisze, o wybranych, których w życiu spotkał. Hołd im składa dobrym wspomnieniem.
13 listopada 2011 kupiłam „Tygodnik Powszechny”. Ruszyliśmy przeciw decyzji przełożonych Zgromadzenia Księży Marianów - my lud Boży - z mailami, z listami sprzeciwu, wysyłanymi, do zakonu, do redakcji. Napisałam też kartkę, ze słowami solidarności, wysłałam pocztą.
Murem stał przy księdzu Bonieckim „Tygodnik Powszechny”, pisali między innymi: Piotr Mucharski, Marek Zając, ks. Jacek Prusak SJ. Nie oszczędzali decydujących: „zamykanie ust i upokarzanie ks. Adama Bonieckiego w imię jakiejkolwiek rozumnej ,<> ośmiesza kościół”; „[…] śmieszy i przestrasza szukanie uzasadnienia dla nakazu jego milczenia w przepisach Episkopatu”. „Kościół jest <<żywym Ciałem>>. <> ks. Bonieckiemu, bez właściwej diagnozy choroby toczącej Ciało, będzie okaleczeniem polskiego kościoła, a nie jego kuracją”.
W bibliotece, 17 listopada 2011 miałam opowiadać o ks. Stojałowskim, i mówiłam z taką przylepioną plakietką KSIĄDZ BONIECKI MA GŁOS.
Owo zabranianie w kościele jest wieczne i też księdzu Stojałowskiemu obce nie było. Biskup Puzyna tak się rozbujał z zakazami, że nawet mszy pogrzebowej za zmarłego brata Mieczysława, powstańca, sybiraka, zabronił księdzu w kościele odprawić. Nawiązałam więc w moim mówieniu do obecnej sytuacji, jaka spotkała księdza Bonieckiego. Ks. Stojałowski się buntował. Ksiądz Boniecki nie. Jakież to inne osobowości. Choć obaj herbowi. Ks. Boniecki uszanował decyzję prowincjała Zgromadzenia. W mediach się nie wypowiadał. Rozmawiał na spotkaniach z czytelnikami, odbierał telefon.
Na szczęście pisał i pisze: Chrześcijaństwo powstało w połowie pierwszego wieku „obrastało ono różnymi obyczajami i przekonaniami, które niewiele mają wspólnego z Chrystusem”- czytamy w książce pt. „Sprawdzian z miłości. Jak kochać w czasach nienawiści”.
Wiek XXI nie jest od tego „obrastania” wolny. Ksiądz Redaktor Adam Boniecki zauważa: [...] „Gdyby na przykład przyjrzeć się rozmaitym tytułom i stopniom hierarchicznym można nabrać wątpliwości”. I właśnie o tym pisał ksiądz Redaktor Stanisław Stojałowski solidarnie kroczył z czytelnikami „Wieńca i Pszczółki” krytykując biskupów.
„Czy ten ptak kala gniazdo, co je kala,
Czy ten, co mówić o tym nie pozwala?"
To Norwid z wierszem ponadczasowym. Odnosi się strofa do sytuacji, w której w imię naprawy, w dobrzej wierze kieruje się słowa krytyki, do władz, do hierarchów kościelnych. Nie po to, by ranić. Po to, aby budować. Głupi w hierarchicznej ważności czują się urażeni i tępią krytykującego. Własnej głupoty przecież nie są w stanie zauważyć. W książce „Lepiej palić fajkę niż czarownice”, jak najsubtelniej pisze ks. Boniecki: o zagrożeniu, o pogardzie, o kościele, o bezradności, o sumieniu, o tym, że nic w historii nie jest biało-czarne. Generalnie proponuje autor „zło dobrem zwyciężać”. Zbiór dawnych felietonów, brzmi aktualnością przestrogi.
Dzisiaj, krytyka kościoła, polityków, to jak lot trzmiela, ale w najdawniejszych i dawnych czasach tępiono niepokornych mroczną zbrodnią. Ksiądz Redaktor Boniecki, też niesie swój krzyż walki o prawdę, krzyż wytrwałości stania przy krzywdzonych, i znosi ból sztyletów hejtowych wkuwanych w Niego. Tak jak w 2011 roku, tak i teraz mój głos wsparcia kieruję do znakomitego księdza Bonieckiego. Pogodę ducha ksiądz ma - taką wytrwałą na przekór dziewięćdziesięcioletniemu bagażowi, który dzielnie dźwiga, zmagając się z niełatwą przecież codziennością - więc zdrowia życzę. To teraz najważniejsze.
Kiedy kupię „Tygodnik Powszechny”, natychmiast czytam tekst ks. Adama Bonieckiego. Przysiadam w empiku, staję przy sklepie. Cieszę się, że dziennikarz, duszpasterz, redaktor senior ks. Adam Boniecki wciąż pisze i oby, jak najdłużej teksty publikował. Żebym mogła jego felietony - tętniące troską o najważniejsze sprawy - czytać z akceptującym wzruszeniem. Zawsze ks. Boniecki pisze o wartościach, o tym co w życiu najważniejsze. Nie moralizuje, daje świadectwo. Kochany Mistrz Ksiądz Adam Boniecki.
Barbara Sikora
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Dlaczego mnie nie dziwi że Sikora pisze ciepło o lewackim masonie w Kościele. Judasz zawsze będzie Judaszem i nie pomogą ciepłe laurki od takich jak on.