
To że jaworznicka władza mówi nie po inteligencku, słyszymy na co dzień. No trudno. Ani pan prezydent Paweł Silbert, ani pan zastępca prezydenta Dariusz Starzycki, w inteligenckich domach się nie wychowali.
Jest oczywiste, że wiele trudu trzeba włożyć, aby mówić w poprawnej polszczyźnie, jeśli się nie wyniosło tego z rodzinnego domu. Nie to najważniejsze, w jakim języku mówi nasza władza, ale to, żeby rozumiała, co mówi.
Władza używa wyrazów, których znaczenia nie zna. Mówi zapożyczonymi sloganami i nie odpowiada precyzyjnie na pytania. Odbiega od tematu, wokół jakiego toczy się dyskusja.
Kim jest prezydent Jaworzna? Po maturze pewno studentem nie został, skoro dopiero w płatnej prywatnej szkole zarządzania otrzymał magisterium, dobiegał wówczas czterdziestki. Stał się ekonomistą, który w zawodzie ekonomisty nawet dnia nie pracował.
Mimo wszystko pan prezydent język polski znać powinien. A przynajmniej starać się wypowiadać, dobierać właściwe słowa. A tak nie jest. Do wnikliwie badającej pewną sprawę radnej Chmielewskiej, mówi Silbert tak: „Gdyby pani miała pewien elementarny poziom wiedzy, na ten temat o czym pani mówi, to nie dociekałaby pani tego”. Takie słowa to brak kultury. Tym bardziej, że pani radna miała rację, analizując zaniedbania, w wyniku których miasto straciło duże pieniądze. Odzyskało niewielkie. Na słowa prezydenta zareagowałam: „Radny jest od tego, żeby dociekał, a nie jest od tego, żeby nie dociekał [...]”. Po zakończonej mojej wypowiedzi usłyszałam od prezydenta takie słowa: „Wracając do wynurzeń pani Sikory [...]”. Prezydent Silbert nie rozumie, co mówi.
Otóż słowo „wynurzenie” odnosi się do zwierzeń. Wedle „Słownika Języka Polskiego”: „wynurzenia – to z czego się, ktoś komuś zwierza, co mówi o swoich poglądach, uczuciach itp.; wyznanie”.
A kiedy zadłuża Silbert Jaworzno kolejnym kredytem i w związku z tym pytam: jakie zagrożenia dla miasta niesie z sobą weksel in blanco? – to słyszę, że prezydent się godzi. Nikt o zagrożeniach nic nie wie. Nie wie, a godzi się. Prezydent taki weksel podpisze, byle tylko kredyt dostać. Czy to jest gospodarny ojciec miasta? Jednego nie spłacił, a już o drugi kredyt zabiega.
Jakich słów używa na sesji pan zastępca prezydenta Dariusz Starzycki? Historyk, jak się patrzy, z dyplomem. Tylko wypatrzyć w katalogach bibliotecznych jego historycznego dorobku nie można. Nie ma. O zawodowe osiągnięcia nie zadbał. Zajął się porzuceniem Platformy Obywatelskiej na rzecz Prawa i Sprawiedliwości. Na sesji zamiast odnieść się do tematu, to nas opozycyjnych radnych – obraża. Mówi: „politykierzy”.
Przedstawiliśmy na sesji, 29 stycznia, sprawę działkowców; na piśmie, jakie od nich otrzymaliśmy, widniały dziesiątki podpisów. Wspieraliśmy ich w słusznej sprawie. Oni byli na sesji, nie usłyszeli mądrych słów od władzy, tylko krytykę opozycji. Jest to ze strony władzy brak szacunku dla ludzi.
Co mówi słownik: „politykier, lichy, niepoważny polityk, ktoś pozujący na polityka. Pogardliwie, lekceważąco: polityk, którego działalność oceniana jest negatywnie”. Kiedy zakwestionowałam wypowiedź pana Starzyckiego, nie umiał argumentami uzasadnić swoich słów skierowanych do opozycji.
Wsłuchać się może w słowa władzy każdy jaworznianin, który zdecyduje się zobaczyć film z sesji. To lekcja także dla młodego pokolenia: jak n i e należy mówić. Nie obrażać, nie używać wytartych sloganów, nie mówić słowami, których znaczenia się nie zna.
* * *
Dziękuję wszystkim jaworznianom, którzy wspierają nas (klub radnych Jaworznickie Porozumienie Obywatelskie), dobrym słowem. Przychodzą na sesje. Wysyłają esemesy.
Rozmawiają ze mną o ważnych dla Jaworzna sprawach, z nadzieją, że kiedyś to miasto będzie przyjazne ludziom. Spotykamy się po telefonicznym uzgodnieniu na moich dyżurach radnej, w restauracji w „Dwójce” lub w „Trzech bramach”.
Barbara Sikora
/tekst płatny/
[vc_facebook type="standard"]
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Pani radna się zastanowi czy aby tak istotne dla Jaworzna sprawy powinno się omawiać w knajpie... jeszcze Was ktoś nagra... Nie ma to jak biuro radnego z prawdziwego zdarzenia. Polecam do spraw mniej ważnych pizzę i piwo, do ważniejszych pierogi.
Mazutowego rozliczać za każde słowo od początku kolejnej kadencji, a nie na jej końcu.