Reklama

Z perspektywy: Propaganda tuszuje błędy i dźwiga słupki poparcia

Jaw.pl - Jaworznicki Portal Społecznościowy
23/04/2023 10:00
Do wyborów jeszcze daleko, ale kampania trwa w najlepsze. Choć każda opcja polityczna prowadzi ją na swój sposób, to nie zawsze można powiedzieć, że robi to w trosce o kraj i Polaków. Każdy musi coś obiecać. Sporo z nas czeka, aż ktoś nam coś da. Nieważne czy na szczeblu centralnym, czy samorządowym. W Jaworznie 5 lat temu jeden z radnych nawet nie tylko obiecał, a wręcz zapewniał o przebudowie ulicy Ciężkowickiej, na przykład.
I to jeszcze zanim został wybrany. Jednak taka kampania, choć nieuczciwa, nie zniszczy kraju i nie podcina podstaw egzystencji państwa. No, ale już kampania dużych partii może sprowadzić na kraj wiele kłopotów. Aby tego dowieść, należy odpowiedzieć sobie na dwa podstawowe pytania. Dlaczego PiS jeszcze nigdy nie wygrał żadnych wyborów w województwie pomorskim i zachodniopomorskim? Czyżby im nie zależało na tych głosach? Na Pomorzu odpowiedź jest prosta. Nie.

Pomorzanie codziennie doświadczają kłamstw i niszczenia gospodarki morskiej i śródlądowej. I mają ugruntowaną świadomość tej działalności. Pokazuje to cynizm, z jakim działa PiS. Przykładowo, taka kłamliwa wrzutka propagandowa o budowie polskiego promu. Pomorze wiedziało, że od początku do końca była to mistyfikacja, ale dla partii ważniejszy był wydźwięk, jaki uzyskała na południu i wschodzie kraju. Zdecydowana większość uwierzyła, że PiS odbudowuje przemysł stoczniowy. Prawda natomiast jest zupełnie inna, ale ten przekaz nie dociera w głąb kraju. Na przykład stocznia remontowa „Gryfia”. Aby nie upadła, zamknięto i sprzedano jej najlepszy oddział w Świnoujściu. A i tak poprzedni rok zamknęła na minusie i stacza się ku upadkowi. A kto na południu słyszał o spółce ST3 Offshore, szopce z lodołamaczem Puma? Którego kadłub, na potrzeby kampanii, sklejono taśmą klejącą i pomalowano. Takich przykładów jest więcej. Chociażby projekt pogłębienia do 12,5 m toru wodnego Świnoujście-Szczecin, który na razie prowadzi donikąd. Hasło żeglowność Wisły, Odry i ich dopływów. O przekopie Mierzei, czy Gazoporcie nie wspomnę. Niemcy potrafili swoją jednostkę FSRU (Floating Storage Regasification Unit) uruchomić zaledwie w 200 dni. U nas 8 lat to zbyt krótki okres, aby zbudować zbiornik w Świnoujściu. Projekt FSRU natomiast, kontynuowany jest zgodnie z harmonogramem i uruchomienie planowane jest w latach… 2027-2028.

Na Śląsku natomiast wielu pamięta obietnice wyborcze z 2014 roku o budowie kanału łączącego Odrę z Dunajem i rozwój żeglugi śródlądowej. Wielu tutejszych mieszkańców dało się nabrać na tę megalomańską obietnicę. Nie mającą nic wspólnego z rzeczywistością. Bo w tej inwestycji jest jeden problem, a właściwie dwa. Pierwszy polega na tym, że kanał musi przechodzić przez terytorium Czech, a czeski rząd dyplomatycznie określił zainteresowanie projektem, kiedy górna Odra uzyska IV klasę żeglowności. I to jest clou sprawy, bo przez lata PiS i minister Gróbarczyk karmił nas taką obietnicą, która jest niewykonalna. Ba, niewykonalna jest nawet budowa toru wodnego na Odrze III klasy. Z prostego powodu - w Odrze jest za mało wody. A kiedy PiS pokłócił się z sąsiadami, ci ostatecznie określili to takimi słowami: „Czechy nie będą rozwijać tego megalomańskiego projektu. Chcemy się skoncentrować na sensownych projektach” - skomentował minister transportu Martin Kupka, podkreślając, że obecny rząd nie przeznaczył na przygotowania do budowy kanału nawet jednej korony. (źródło: https://www.radiowroclaw.pl/articles/view/127412/Czeski-rzad-porzucil-projekt-budowy-kanalu-Dunaj-Odra-Laba?fbclid=IwAR1gHv6RbeRpjITPdaSDa-i-7l6hdDceXXk_RBypIcmZPOnzo1HwjlEf000#).

Rząd PiS-u nie ustaje jednak w swych obietnicach „ratowania” Polaków, brnąc w propagandowe chwyty, a przy okazji osłabiając pozycję Polski w Europie, poprzez naruszanie głównych traktatów o wspólnym handlu. To np. temat ukraińskiej pszenicy. Jestem przekonany, że tzw. kryzys został celowo zaplanowany dla osiągnięcia korzyści partyjnych. Niestety ze szkodą dla naszego wizerunku na arenie międzynarodowej. Kryzys skorelowany z protestami rolników skupionych wokół Agrounii, której lider wywodzi się z PiS-u. Mówi się nam, że 8 mln ton pszenicy zalega w magazynach. Tymczasem import z Ukrainy wyniósł w 2022 roku 2,4 mln ton (farmer.pl), co stanowi zaledwie 7,1 proc. krajowej produkcji. Mówi się nam, że uruchomimy porty, a te pracują 24h/7 dni. Nie są z „gumy”, mają swoich zakontraktowanych odbiorców, dostawców. Nie czekają na decyzje rządowe. Na swoich stronach mają uruchomione specjalne linki do kontraktowania przeładunków ukraińskiego zboża. No, ale do myślenia daje możliwość przeładunku ukraińskiego zboża w rumuńskim porcie Konstanca, który byłby w stanie przeładować 8,2 mln ton. Za teorią celowo wywołanego kryzysu przemawia rządowy przekaz ponoć niskiej ceny pszenicy na rynku. A przecież wciąż ceny są na poziomie dość wysokim z czerwca 2021 roku. Protestująca Agrounia i rząd o tym nie mówi. Bo jak ognia boi się tematu sztucznie wywołanej tak wysokiej inflacji. Bo to wydaje się głównym powodem spadku opłacalności produkcji rolnej. Więc, aby zdobyć głosy wyborcze z dnia na dzień, dajemy 1400 złotych za tonę pszenicy. Drożej niż obecnie na giełdzie w Paryżu.

U nas lokalnie nie oczekuję tak „wyrafinowanej” kampanii. Bo i skala i budżet inny, ale można oczekiwać powtórki akcji z 2019 roku - rodzinne pikniki w ramach kampanii „Aktywne Dzielnice”.

Artur Nowacki




[caption id="attachment_284170" align="aligncenter" width="640"] Artur Nowacki[/caption]

Aplikacja jaw.pl

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo jaw.pl




Reklama
Wróć do