Reklama

Zdarzyło się w Jaworznie. Historie prawdziwe. Piętno intelektu i seksapilu. Historia toksycznej przyjaźni oparta na zazdrości i manipulacji

Po lekturze artykułu o ubezwłasnowolnionym przez matczyną nadopiekuńczość synu, nasunął mi się podobny temat. Może zachowam się jak plotkara, bo obgadam koleżankę, ale chęć pokazania, jak matki potrafią popsuć dziecku życie, jest silniejsza. Ilona nie była wyręczana przez rodzicielkę we wszystkim, ani nadmiernie rozpieszczana. Ją mama dla odmiany utwierdzała w poczuciu doskonałości i zachęcała do podejmowana wyzwań, które dla Ilony były nieosiągalne. Bo nie grzeszyła ani wybitnymi umiejętnościami, ani szczególną błyskotliwością, ani nawet urodą. Była zwyczajną, całkiem przeciętną dziewczyną. Co było w Ilonie nieprzeciętne? Jej mniemanie o sobie, bezkrytycyzm i kompletny brak autorefleksji, podsycane w niej przez matkę od najmłodszych lat. Ilonę poznałam w drugiej klasie szkoły średniej, wtedy przeniosła się do nas z innego liceum, bo podobno tam nauczyciele się na nią uwzięli. Usiadła obok mnie w ławce i tak już zostało, zagościła przy mnie nie tylko w klasie, ale i w życiu. Dała się poznać jako pilna uczennica, jednak zawsze ze średnią nieco poniżej czterech. Bardzo dbała o swój wygląd, ubierała się na pewno oryginalnie, bo niekoniecznie gustownie, nosiła dużo biżuterii, zawsze kręciła swoje długie, rzadkie blond włosy, miała wypielęgnowane, nieprawdopodobnie długie paznokcie. Na drugi dzień przyniosła mi czekoladę (w charakterze wkupnego do ławki), za którą… kazała sobie zapłacić.

Ilona zapałała do mnie ogromną, choć nie bardzo odwzajemnioną sympatią, bo oprócz skąpstwa, którego skutki dało się ominąć, nie wchodząc z nią w żadne materialne relacje, zaczęła towarzyszyć mi wszędzie: w czasie przerw, chodziła ze mną do szkolnego sklepiku, do toalety, a nawet odprowadzała mnie pod dom, mając niekoniecznie po drodze. Lubiła dużo o sobie opowiadać, szybko zauważyłam, że ma bardzo wysokie poczucie wartości, i że wszystko,  co mogłoby je podważyć było wynikiem złośliwości lub zawiści otoczenia. I tak, gdy dostawała gorszą ocenę ode mnie,  okazywało się, że jedna nauczycielka nie lubi jej mamy, druga jej samej, a nauczycielowi wpadła w oko i mści się za „chłodny brak zainteresowania”. Mimo iż jej kiepskie oceny z angielskiego były „wyłącznie wynikiem niechęci nauczycielki”, Ilona poprosiła mnie, żebyśmy pouczyły się razem do ważnej klasówki. Wyszło na to, że udzieliłam jej kilkugodzinnych korepetycji u niej w domu, prosto po szkole, więc Ilona najpierw zjadła sobie obiad, potem kanapki i kawałek ciasta, pod wieczór zrobiła sobie kawę, bo padała ze zmęczenia. Na koniec przeprosiła, że trzymała mnie tak długo, bo pewnie też zdążyłam już zgłodnieć…


Kiedyś wyznała mi, że jestem jej jedyną przyjaciółką, bo tylko ja spełniam kryteria, jestem miła, uczynna, a co najważniejsze, że jej nie zazdroszczę.
– Czego? – wypaliłam zdumiona.
Ilona odpowiedziała z całą powagą:
– No wiesz, urody chociażby, inteligencji, erudycji, wszystkiego…
– Chłopaka? – podkusiło mnie, bo przez dłuższy czas naszej znajomości nikogo nie miała i tylko damsko-męskimi osiągnięciami się nie chwaliła.
– No właśnie – westchnęła. – Ty sobie nawet nie zdajesz sprawy, jakie kobieca doskonałość może wywierać piętno… Baby cię nienawidzą, bo ci zazdroszczą, a facetów paraliżuje onieśmielenie. Ja przecież widzę jakie robię na nich wrażenie, w naszej klasie kocha się we mnie co najmniej czterech, ale kiedy spojrzę, spuszczają wzrok. I tak żaden nie jest na moim poziomie, ale czasem zdarzy się ktoś… i wiesz… to bywa irytujące.
Ona naprawdę tak o sobie myślała, po maturze wzięła udział w kilku castingach na miss czegoś tam i żadnego nie przeszła, bo „wszystkie były ustawione”. Studia wybrała sobie na najlepszym uniwersytecie w województwie, ale się nie dostała, bo „nie dała łapówki”. W ostatniej chwili załapała się zaocznie do prywatnej uczelni o nienajlepszej renomie i tu nasze drogi miały szansę się rozejść, ale tak się nie stało i nasza „przyjaźń” nadal kwitła przez kilka lat. Ilona bywała u mnie częstym gościem, relacjonowała co u niej, narzekała na ludzką złośliwość i zawiść, zgodnie z wpojonym jej przez matkę niepodważalnym wytłumaczeniem każdego niepowodzenia.


Ja widocznie nie budziłam w chłopakach onieśmielenia i od początku czasów licealnych zazwyczaj miałam jakiegoś, ale to były niezbyt poważne, nastoletnie związki. Ilona miała okazję poznać jednego z nich, oceniła go krytycznie, a potem zaczęła sugerować, że jest gejem. Zbywałam jej uwagi, ale gdy zaczęła mnie coraz intensywniej przed nim ostrzegać, zapytałam go o to żartem. Odpowiedział, że… Ilona owszem, może mieć takie wrażenie, bo on nie reaguje na jej erotyczne zachęty. Ochrzaniłam go wówczas, bo co jak co, ale to już mi było do niej niepodobne.
Pierwszy facet Ilony, którego nie przeraziła jej doskonałość, znalazł się, gdy przekroczyła dwadzieścia pięć lat. Znałam go z opowieści i pewnie by tak zostało, gdybym nie spotkała ich obojgu na mieście, w objęciach, więc nie mogłam mieć wątpliwości, że on to on, choć wszystko inne temu zaprzeczało: mężczyzna był sporo od niej starszy, ciut niższy, łysawy, o niewyrafinowanym słownictwie i sposobie bycia.
Ja byłam wtedy z Kamilem, byliśmy zakochani, zamieszkaliśmy razem, planowaliśmy ślub. Spotkaliśmy raz we czwórkę, a potem Ilona wpadała już do nas sama. Gdy dowiedziała się o naszych planach, wymogła na mnie pilne spotkanie sam na sam, by… znów mnie ostrzec.
– Czy ty nie widzisz, jak on na mnie leci? Wzroku nie odrywa, rąk przy sobie utrzymać nie może jak nie patrzysz – wyliczała. – Dzwoni do mnie, pisze…
Na dowód machnęła mi przed oczami SMS-em od Kamila o treści „Jesteś super babką, Ilonko”. Miałam mieszane uczucia, z jednej strony uważałam że gada głupoty, a z drugiej, poczułam delikatne ukłucie w sercu.


– Tylko nie mów mu o naszej rozmowie – zastrzegła. – I tak się wyprze, poza tym łatwiej ci będzie mieć na niego oko.
Oczywiście powiedziałam Kamilowi, a on się bardzo zmieszał, co w pierwszej chwili nie przemawiało na jego korzyść. A potem pokazał mi tego samego SMS-a w całości:
„Jesteś super babką Ilonko, ale tylko jako koleżanka i daj już sobie spokój, bo będę musiał powiedzieć o wszystkim Dominice”.
– Czyli o czym? – spytałam.
– Że twoja przyjaciółka pisze do mnie SMS-y, maile, a nawet nachodzi mnie w mieszkaniu, gdy ciebie nie ma. Rozmówiłem się z nią w końcu poważnie i myślałem, że mam ją z głowy, ale chyba jednak nie.
– A ten jej Piotr?
– Jest z nim z przymusu, bo chciał się zabić z miłości do niej.
– A… Ja?
– No niestety, nie jesteś mnie godna, zmarnujesz mi życie, nie dasz tego, czego jestem wart i pociągniesz na dno. Dlatego póki co nie chciałem ci nic mówić, najpierw sam chciałem się od niej uwolnić, a potem przekonać ciebie do zerwania tej znajomości.
Nie wiem, gdzie dziś podziewa się Ilona, zerwałam z nią kontakt, zablokowałam numer telefonu, a potem ślad po niej zaginął. Nie ma jej w mediach społecznościowych, nikt nic nie wie. Jestem ciekawa, co się z nią stało, czy przekonała w końcu świat o tym, jaka jest doskonała czy przeciwnie, świat pokazał jaj, jak bardzo się myliła?
Grażka

Lubię słuchać ludzi, a ludzie lubią opowiadać mi swoje historie. Jeśli zdarzyło ci się coś, czym chcesz się podzielić, skontaktuj się z nami, a my opiszemy i opublikujemy twoją historię. Mail: [email protected]

Aplikacja jaw.pl

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Aktualizacja: 16/11/2024 10:00
Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo jaw.pl




Reklama
Wróć do