Reklama

Zdarzyło się w Jaworznie. Historie prawdziwe. Anioł i stara panna

Dziś proponuję Państwu przeczytanie listu pani Moniki, który mógłby być ilustracją powiedzenia, że jeśli coś jest zbyt piękne, to nie może być prawdziwe. I taka prawda, ostrzegawcza lampka powinna nam się zapalać nie tylko wówczas, gdy coś nas niepokoi, ale i wtedy, gdy rysuje się przed nami wizja nieskażonego najmniejszą wadą szczęścia. Bo takie zjawisko po prostu w przyrodzie nie występuje.

„Wiem, że dziś takie pojęcie jak stara panna nie istnieje, nie ma też granicy wieku, od której należałoby się swojego panieństwa wstydzić. Można być singielką/singlem przez całe życie, a czy z wyboru, czy z braku zainteresowania płcią przeciwną, to już żadna różnica. Nikogo to nie obchodzi. Niestety, dla mnie ta zmiana poglądu społecznego nie miała znaczenia, bo byłam starą panną i czułam się jak stara panna. Nigdy nie byłam klasyczną pięknością i mam tego świadomość. Dziś kobiety mają mnóstwo możliwości, żeby swoje niedostatki urody poprawić, choćby odpowiednim makijażem, ale w moim przypadku nie mogły zadziałać. Od dziecka miałam wadę wzroku, i to nie byle jaką, bo wyróżniającą spośród innych „okularników” bardzo grubymi szkłami. A to zdecydowanie urody nie dodaje, sprzyja za to kompleksom, które jeszcze bardziej utrudniają kontakty międzyludzkie. Ktoś powie, od czego są soczewki? Kiedyś podjęłam taką próbę, założyłam na jakąś imprezę, pomalowałam starannie oczy i… po godzinie opuchnięta, załzawiona z rozmytym makijażem musiałam wrócić do domu. Okazało się, że to była reakcja alergiczna.

Ale może właśnie dzięki mojej krótkowzroczności znalazłam w końcu „miłość swojego życia”, a ściślej: to ona mnie znalazła. W autobusie, bo choć w garażu stało dobre auto, nigdy nie odważyłam się zrobić prawa jazdy. Od pewnego czasu kursem, którym wracałam codziennie z pracy, jeździł pewien mężczyzna, który patrzył na mnie częściej i dłużej, niż trwa przypadkowe spojrzenie na przypadkową osobę. Byłam pewna, że to przez moje okulary, ale gdy zaczął się do mnie uśmiechać, mówić „dzień dobry”, a nawet siadać jak najbliżej mnie, zaczęłam myśleć, że może mnie stałam się dla niego interesująca z jakiegoś innego względu. No nie, nie dlatego, że mu się podobałam. To wykluczyłam od razu, bo facet był ode mnie sporo młodszy i niezwykle przystojny, zawsze elegancko ubrany. Jakby piastował stanowisko, które takiego dresskodu wymagało. Trochę czasu trwało, zanim do mnie zagadał, ale potem już codziennie zamienialiśmy parę słów – na tyle, na ile pozwalała nam wspólna trasa, bo ja wysiadłam wcześniej. Ale któregoś razu Michał wysiadł razem ze mną, odprowadził mnie pod sam dom, a dalej poszedł już pieszo. I tak było już codziennie. Bardzo się starałam, żeby nie dać się ponieść fantazji co do jego intencji, ale to mnie przerosło. Nie mogło być inaczej. Był taki troskliwy, zainteresowany wszystkim, co mnie dotyczyło, dawał mi odczuć na każdym kroku, że jestem dla niego ważna, no i w końcu zakochałam się bez pamięci. Michał nie był nachalny, adorował mnie subtelnie i wytrwale, nie wyrywając się z niczym „nieprzyzwoitym”. A co do niego czuję, przekonałam się, gdy wsiadł kiedyś do autobusu z bukietem róż.

No tak – pomyślałam sobie. – Głupia ty i naiwna, sądziłaś, że taki mężczyzna nie ma komu dawać kwiatów? I serce mi o mało nie pękło, ale okazało się, że… to były kwiaty dla mnie! Wtedy po raz pierwszy go do siebie zaprosiłam, po raz pierwszy mnie pocałował i tych „po raz pierwszy” było jeszcze więcej. Powiedział, że mnie kocha i że takiej kobiety przez całe życie szukał. Nie jakiejś sztucznej lali, co to nie wiadomo jak naprawdę wygląda, ale osoby prawdziwej, z bogatym wnętrzem, inteligentnej i uduchowionej. Nie miało dla niego nawet znaczenia, że był o dwanaście lat ode mnie młodszy. Oszalałam. Po tygodniu Michał się do mnie wprowadził. Mieszkałam sama, bo ojciec po śmierci mamy znalazł sobie drugą żonę i wyjechał do niej. Nie miałam o to do niego żalu, bo czemu miałby być tak samo samotny jak ja? Mnie zostawił nowo wybudowany dom, którego ukończenia mama już nie doczekała. Zostawił też samochód, zabrał tylko starą terenówkę, do której miał sentyment. Wspierał mnie materialnie, gdy było trzeba, zawsze mogłam na niego liczyć, więc nie miałam prawa mieć do niego żadnych pretensji. A teraz, gdy nie byłam już sama, uznałam nawet taki obrót sprawy za całkiem korzystny. Potem już sprawy potoczyły się bardzo szybko, po kilku dniach Michał mi się oświadczył, a po miesiącu wzięliśmy ślub. Przyjęcie było bardzo kameralne, świadkowie, parę osób z pracy, no i tata z żoną rzecz jasna. Byłam taka dumna… Jeszcze niedawno myślałam, że jeśli się z kimś zwiążę, to wyłącznie z rozsądku. Nie miałam już prawie żadnych wymagań, poza spokojnym życiem we dwoje opartym na wzajemnym szacunku – a tu nagle taki mąż! Anioł i książę w jednym.

Nie przeszkadzało mi, że małżonek od razu zaczął wprowadzać w domu swoje porządki i upodobania, przeciwnie, czułam, że mam u boku prawdziwego faceta. Z przyjemnością spełniałam jego wymagania, w tym co do mojej własnej osoby: stylu ubierania, sposobu spędzania wolnego czasu, wydatków, doboru koleżanek. On sam nie miał żadnych znajomych ani bliższej rodziny, czemu więc ja miałabym prowadzić życie towarzyskie?
Uderzył mnie po raz pierwszy dwa tygodnie po ślubie. Bo za długo rozmawiałam przez telefon, nie pomogły tłumaczenia, że z tatą, a skoro on miał w tym samym czasie do mnie sprawę, powinnam się natychmiast rozłączyć. Byłam w szoku, ale następnego dnia rano wszystko było już po staremu, mąż przyniósł mi nawet śniadanie do łóżka. Ale później coraz częściej wyrażał w ten sposób swoją dezaprobatę, miał coraz cięższą rękę, coraz rzadziej przepraszał. Nie raz czytałam o przemocowych związkach, sama też podzielałam zdziwienie ludzi, że kobiety ukrywają prawdę przed światem i tkwią w nich, godząc się z losem. Ale to jest tak, że jeśli odtrąbisz całemu światu swoje szczęście, opowiadasz, komu się da o tym, jaki ON jest cudowny, będziesz chciała podtrzymywać tę bajkę przynajmniej na zewnątrz. Bo wstyd, lęk przed wyśmianiem, pogardą, a nawet współczuciem. Poza tym kto by ci uwierzył, gdy on przy ludziach zdmuchuje każdy pyłek spod twoich stóp, w myślach czyta życzenia i natychmiast je spełnia?

I tak się ta spirala nakręca, ON natomiast widząc, że ma nad tobą coraz większą władzę, coraz bezwzględniej ją wykorzystuje. W moim przypadku pomogła czujność taty, który mimo iż mieliśmy kontakt tylko przez telefon, wyczuł, że coś jest nie tak. A gdy razem z żoną chciał mi złożyć życzenia urodzinowe i połączyliśmy się na kamerce, mimo grubiej warstwy pudru dostrzegł niepokojące ślady na mojej twarzy. Następnego dnia przyjechał bez uprzedzenia i zastał mnie bez makijażu. Wziął mnie z zaskoczenia, opowiedziałam mu szczerze, jak się rzeczy mają, choć Michał siedział obok. Oczywiście zaczął się wszystkiego wypierać, grając jak zwykle wspaniałego męża, ale tata kazał mu się spakować i wynosić. Tu skończyło się udawanie, mój mąż oznajmił, że donikąd się nie wybiera, ponieważ jest współwłaścicielem domu poprzez zawarte małżeństwo. Może i owszem, jak zechce, ale gdy dostanie równowartość połowy majątku. No niestety, tu się, przeliczył, bo żadne prawo nie stanowi, iż majątek nabyty przed ślubem podlega podziałowi. Tu Michał próbował oponować, powołując się na jakieś wyssane z palca artykuły, ale gdy tata go uświadomił, że dom i wszystko co posiadam, wciąż należy prawnie do niego, spuścił z tonu. Znów próbował czarować i mnie i jego, ale na tacie nie zrobił wrażenia. Tata został u mnie jeszcze kilka dni, dopilnował, żeby mój „anioł” wyprowadzając się, niczego nie zapomniał, zmienił zamki w drzwiach i w furtce, dopilnował, żebym złożyła pozew o rozwód. Bo mój tata taki jest, każdą sprawę doprowadzi do końca. I choć wygląda na to, że na zawsze będzie jedynym mężczyzną mojego życia, nie mam już chyba potrzeby eksperymentować z uczuciami. A jeśli już, to wezmę ze schroniska psa.”
Grażka

Lubię słuchać ludzi, a ludzie lubią opowiadać mi swoje historie. Jeśli zdarzyło ci się coś, czym chcesz się podzielić, skontaktuj się z nami, a my opiszemy i opublikujemy twoją historię. Mail: [email protected]

Aplikacja jaw.pl

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo jaw.pl




Reklama
Wróć do