Reklama

Zdarzyło się w Jaworznie. Historie prawdziwe. W łóżku z dwoma czarnoskórymi mężczyznami

„Czytam Pani artykuły od początku, gdy pojawiły się w gazecie. Po każdym kolejnym miałem wielką ochotę opisać swoją przygodę, ale musiałem się w sobie odpowiednio zebrać i chyba przyszedł ten moment” – tak zaczął swojego maila Dominik, co brzmiało jak wstęp do czegoś naprawdę mocnego. I faktycznie, historia jest z pogranicza dramatu i czarnej komedii, w sensie dosłownym. Poczytajcie.

„Rzecz się miała trzy lata temu. Zaczynałem wtedy szkołę średnią i wiadomo, jak każdy w tym wieku czułem się już dorosły, z całym dobrodziejstwem tego, na co mogą pozwolić sobie dorośli. A więc imprezowania do rana ze znajomymi i to bynajmniej nie o suchym pysku. Mój kumpel Krzysiek, a właściwie jego rodzice mieli fajną chatę na działce. Nie było tam jeszcze prądu i wody, ale po co komu woda i prąd na imprezie? Ważne, że było się na czym przekimać. No i któregoś razu podprowadził staremu klucz i postanowił zorganizować „otwarcie sezonu”. Jego rodzice wyjechali na weekend, więc nie mogli nas tam nakryć. To były czasy, gdy żaden z nas nie miał jeszcze dziewczyny, więc miała to być „męska” impreza. Krzychu stanął na wysokości zadania, skombinował żarcie, prowizoryczne oświetlenie i sześciopak browara, każdy z nas też przyniósł jakieś promile. Bawiliśmy się świetnie, nie było co prawda muzy, ale było ognisko, doskonałe humory i pełna wolność. Impreza się skończyła, gdyśmy wszyscy padli na jedną wersalkę. W trójkę.
Przebudzenie nie było już takie miłe, nie dość, że nawalał mnie łeb, to strasznie chciało mi się pić, ale wszystko co było poszło wczoraj, a wody ani na lekarstwo. Podniosłem głowę, żeby się rozejrzeć choćby za wodą spod ogórków, i tu mój wzrok padł na leżącego obok mnie… czarnoskórego mężczyznę! Zakląłem w głos, nic nie rozumiejąc, a wtedy on się obudził, popatrzył na mnie i zaczął wrzeszczeć jak opętany.

Gdzie ja k…rwa jestem? – powtarzał w koło.
– W Polsce bydlaku – odpowiedziałem. – Tylko co ty tu k..rwa robisz?
– Krzychu mnie zaprosił!

Postanowiłem to zweryfikować i zacząłem wołać Krzyśka. Myślałem, że padnę, gdy zza jednego czarnoskórego faceta wyłonił się drugi i czystą polszczyzną zapytał: czego drzecie ryje debile? A potem sam zaczął wrzeszczeć. Powoli, bardzo powoli i z trudem zaczęliśmy dochodzić do siebie i rozpoznawać w egzotycznych gościach swoich własnych kumpli, głównie po tym, co mieli wczoraj na sobie, bo facjaty mieli całkiem nieswoje. Trochę czasu minęło zanim rozkminiliśmy o co biega. Bo czarni byliśmy nie tylko my, czarne było wszystko dookoła, a na stole stała okopcona lampa naftowa.

– Ja pier…lę! – nagle olśnienia doznał czarnoskóry gość podający się za Krzyśka. – To nie była nafta! A waliło naftą!

Nie wiadomo, co Krzychu tam wlał, zadowolony był, że świeciło, ale że kopciło jak cholera i wszystko pokrywało sadzą, tego po zmierzchu oraz po niemałej ilości browarów już nikt z nas nie widział. Przez kolejną godzinę ryczeliśmy ze śmiechu, bo jak któryś się tylko odezwał błyskając zębami i świecąc oczami, nie dało się powstrzymać. Poważniej zrobiło się koło południa. Była niedziela, ludzie szli do kościoła, a my uwięzieni. Bo jak wyjść z takim wyglądem i przedostać się na drugi koniec miasta? Nie było kropli żadnego innego płynu, bo nawet bym się spróbował ogarnąć w zalewie po śledziach, ale i tośmy wypili. Arek znalazł jakiś słoik i ruszył na poszukiwanie wody, ale od kilku dni panowały upały i nawet kałuż nie było. A czas naglił, bo starzy Krzyśka mieli wrócić przed wieczorem i wypadałoby też wypucować altanę. Postanowiliśmy pojechać autobusem, wielu pasażerów w niedzielę z nich nie korzystało, a przy odrobinie szczęścia mógł być w nim tylko kierowca. Przemknęliśmy na przystanek, autobus ku naszemu szczęściu zaraz przyjechał i poza kierowcą faktycznie nikogo w nim nie było, ale co z tego, gdy jak tylko chcieliśmy wsiąść, zamknął nam drzwi przed nosem i ruszył całą parą?

– Ty świński rasisto! – wydarł się za nim Kamil by sobie trochę ulżyć.
Taryfa w takim razie też odpadała, nawet jakbyśmy zebrali wystarczającą kasę.
– Idziemy na piechotę – ruszył nieco trzeźwiejszym rozumem Krzysiek – Przecież i tak nas nikt nie pozna.

Fakt, więc ruszyliśmy wszyscy w kierunku jego domu. Niemałe robiliśmy po drodze wrażenie, zwłaszcza że była piękna, słoneczna niedziela, wszyscy odwaleni, odświętni, a my… to już należy sobie tylko wyobrazić. Kluczyliśmy co prawda zaułkami, ale nie wszędzie tak się dało, więc siłą rzeczy parę razy wywołaliśmy rożne emocje, od śmiechu po panikę.
Czas nas gonił, a właściwie to my goniliśmy czas, on sobie biegł po swojemu, ale bywa w niektórych sytuacjach, że ma się go mniej niż zazwyczaj. W każdym razie udało nam się dotrzeć do celu, wymyć się i przebrać w ciuchy Krzyśka. Byliśmy głodni jak cholera, półżywi, ale napędzani wizją powrotu starych Krzyśka polecieliśmy z powrotem na działkę z wiadrami, szmatami i wszystkimi płynami czyszczącymi jakie miał w domu. Łatwo nie szło, sadzy było grubo i była bardzo tłusta, co sprawy nie ułatwiało. Doprowadzenie chałupy do ładu trwało kilka ładnych godzin, w każdym razie zdążyliśmy, łącznie z powtórnym ogarnięciem samych siebie. Rodzice Krzyśka w niczym się nie zorientowali, ale ja, gdy wróciłem do domu, wydawało mi się, że czysty jak nigdy dotąd, usłyszałem już na wejściu od matki:

– Chryste, Dominik, a cóżeś ty taki brudny?
– Oj mama, to ty mnie jeszcze brudnego nie widziałaś – odpowiedziałem i nie zwracając uwagi na jej próby dowiedzenia się co mi się stało, dorwałem się do lodówki”.

No cóż… nie zazdroszczę chłopakom przeżyć, tam i wtedy, ale jestem pewna, że dziś nie chcieliby niczego zmienić, bo takimi wspomnieniami mało kto będzie się mógł na starość pochwalić.
Grażka

Lubię słuchać ludzi, a ludzie lubią opowiadać mi swoje historie. Jeśli zdarzyło ci się coś, czym chcesz się podzielić, skontaktuj się z nami, a my opiszemy i opublikujemy twoją historię. Mail: [email protected]

Aplikacja jaw.pl

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Aktualizacja: 09/02/2025 14:17
Reklama

Komentarze opinie

  • Awatar użytkownika
    Tomek - niezalogowany 2025-02-08 22:05:24

    Ten komentarz jest ukryty - kliknij żeby przeczytać.

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis
  • Awatar użytkownika
    Dariusz - niezalogowany 2025-02-08 23:16:01

    Ten komentarz jest ukryty - kliknij żeby przeczytać.

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis
  • Awatar użytkownika
    X X X - niezalogowany 2025-02-09 15:39:55

    Ten komentarz jest ukryty - kliknij żeby przeczytać.

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis
  • Awatar użytkownika
    Ela - niezalogowany 2025-02-09 21:51:41

    Ten komentarz jest ukryty - kliknij żeby przeczytać.

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo jaw.pl




Reklama
Wróć do