Najkrótsza noc w roku przypada na 21 czerwca. Obchodzony tego dnia zwyczaj zwany sobótką, to czas pełen magii. Nocą palono na wzgórzach ogromne ogniska dla uczczenia mocy Słońca.
Korzeni obrzędów sobótkowych doszukuje się w starożytnej Grecji. W najkrótszą noc roku Grecy oddawali się świętu zwanemu hydrophorie, było to święto noszenia wody. Tego dnia kobiety oczyszczały wodę w źródłach i ozdabiały je wieńcami. Po zachodzie Słońca zbierano wszelkie śmieci i palono je na ogromnych stosach, śpiewając pieśni. Skakano przez ogień z kamieniem na głowie, „aby głowa była mądra i zdrowa jak kamień”.
Uznaje się, że słowiańskie zwyczaje sobótkowe są pozostałością po uroczystościach na cześć bogini Soboty, która była boginią ziół uzdrawiających. Na jej cześć palono ognie, rzucając w nie pęki ziół. Przez te ogniska przepędzano trzodę, co miało chronić ją przed zarazą.
Młodzież opasana bylicą, tworzyła wokół stosu koło, śpiewając i tańcząc. Gontynę (świątynię) bogini Soboty umieszczono na gorze Sobótce.
Na Rusi i na wschodnich krańcach Polski sobótki zwano kupałą. Wywodzi się te nazwę od Kupały, starosłowiańskiego bóstwa. Była to noc pełna zabaw i śpiewu. Wiązano ją z oczyszczaniem przez wodę i ogień. Przy rozpalanych tego dnia ogniskach zbierała się cała ludność wsi czy miasteczka. Skakano przez ognisko, co miało chronić przed złymi duchami. Grali muzykanci, śpiewano stare pieśni ludowe, wygłaszano wiersze i zagadki. Zwyczaj ten miał dawać ludności zdrowie, a trzodę chronił przed niedomaganiami. Tego dnia należało oczyścić studnię. Na dachu domostw rozsypywano popiół z sobótkowego ogniska, co miało chronić przed pożarem. Zasuszony wianek z bylicy stanowił lek dla bydła, dym z ogniska zaostrzał wzrok. Biorącym udział w obrzędzie nic złego stać się nie mogło aż do następnego święta.
Z nocą tą wiązano sabaty czarownic, ich podróże na miotłach, uczty i zabawy. Podróżując na czarnych świniach, wiedźmy rzucały tej nocy uroki na bydło. Na Rusi skakano przez ogień „we troje”. Para niosła na ramionach figurę Kupały, jeśli ta spadła w ogień, wróżyło to niechybny rozpad związku.
Z kory brzozowej czyniono pochodnie i obchodzono z nimi domostwo, co miało chronić je przed złymi mocami.
Nocy tej – wyłącznie mężczyźni – poszukiwali legendarnego kwiatu paproci. Kto go odnalazł, miał zapewnione szczęście, wszelkie powodzenie w życiu i odnajdzie ukryte w ziemi skarby. Kwiatu strzegły niewidzialne moce, czarty i straszydła. Dotąd nikt więc kwiatu nie odnalazł.
Był to również czas wróżb miłosnych. Dziewczęta wiły wianki z ziół posiadających cudowną moc. Musiało ich być co najmniej siedem, największa moc miał wianek świętojański uwity z dziewięciu ziół. Wianki rzucano do ognia lub puszczano na wodę. Na wianki czatowali młodzieńcy i skakali, aby je wyłowić. Wyłowienie wianka wróżyło dziewczynie rychłe zamążpójście.
Wróżono nawet ze szczypiorku. Dziewczyna oznaczała kolorowymi nitkami poszczególne pędy rośliny nadając im imiona znanych jej młodzieńców. Najbardziej miał kochać ten adorator, którego pęd nocą wyrósł najwyżej. Kościół włączył kupalnockę do kościelnego kalendarza, czyniąc jej patronem Jana Chrzciciela. Kiedy nie udało się zmienić pogańskiego charakteru święta, zakazano urządzania sobótek.
Najwcześniejszy zapisany zakaz pochodzi z czternastowiecznego zbioru przepisów biskupa warmińskiego Henryka III. W wieku XV król Kazimierz Jagiellończyk wydał zakaz urządzania na Łysej Górze uroczystości pogańskich.
Już w XVII wieku poeta Jan Gawliński pisał „Nie znoście tych zwyczajów! Co nas z wieków doszło. I wiekiem się ustało, trzeba by w wiek poszło”. Zwyczaje nocy świętojańskiej przetrwały po dziś dzień, dając uczestnikom nie lada zabawę.
e.bigas
UWAGA: Archiwum dyskusji na forum znajdziesz tutaj.
Aplikacja jaw.pl
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Obserwuj nas na Google News
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!