Reklama

Słowo na niedzielę: Przyszedł moment doznania zawodu

Jaw.pl - Jaworznicki Portal Społecznościowy
22/04/2023 19:53
Spróbujmy zrozumieć uczniów idących do Emaus. Z tekstu Ewangelii wynika, że ujęci Chrystusem i Jego nauką zostawili swoją codzienność, swoje zajęcia i ruszyli za Nim. Widzieli w Nim proroka potężnego: w czynie i słowie wobec Boga i całego ludu. Położona w Nim nadzieja, miała jeszcze dodatkowy wymiar.
Był on związany z ówczesną sytuacją polityczną Izraela znajdującego się pod okupacją rzymską. Wątek religijny i polityczny tak mocno splótł się w ich głowach, że kiedy doszło do pojmania Jezusa i skazania Go na śmierć przez arcykapłanów i ówczesnych przywódców religijnych oraz wydania Go Rzymianom i ukrzyżowania, poczuli głęboki zawód, rozczarowanie. Jezus, przy całym szacunku, nie spełnił ich wizji, nie wpisał się w ich oczekiwanie. Znakomicie określił to jeden z nich Kleofas, mówiąc: A my spodziewaliśmy się, że On właśnie miał wyzwolić Izraela.

Śmierć Jezusa była dla nich końcem marzeń, balonik z wyobrażeniami pękł , przeczekali więc szabat i ruszyli zawiedzeni do domu. Znamienne jest to, że choć postanowili się odłączyć, zachowali, przynajmniej w swoich głowach, dobry kontakt z uczniami i czuli się cząstką tego grona. Dalej, wiedzieli o tym, że „nasze” kobiety zastały o świcie grób pusty i że zostało to potwierdzone przez niektórych z „naszych”. Użycie terminów „nasze”, „naszych” jest wymowne. Zweryfikowany fakt pustego grobu, mimo wszystko okazuje się zbyt słaby, aby ich zatrzymać. Balonik z wyobrażeniami o Jezusie pękł wraz z Jego śmiercią i decyzja o odejściu zapadła, a nowinki o pustym grobie były dla ich poranionych głów zbyt słabe.

Ale było w nich jednak coś więcej i właśnie dlatego czegoś więcej…

Zmartwychwstały Jezus dołączył się do uczniów, gdy już opuścili Jerozolimę i udali się do wsi Emaus. Nie pozwolił się im poznać, ale pozwolił się wygadać. Mogli opisać wydarzenia i zawód, jakiego w związku z tym doznali. Nierozpoznany Pan umiejętnie zarzucił im nierozumność i brak wiary w to, co o Mesjaszu zostało przekazane przez proroków. Następnie przeprowadził fascynujący wykład, który poruszył nie tylko ich umysły, ale przede wszystkim serca. Mówił bowiem prawdę z całym przekonaniem. Zrobiło to na nich wielkie wrażenie. Nie chcąc utracić Jego towarzystwa, kiedy okazał po dotarciu do wsi, że chce iść dalej, powodowani również ludzką troską o Niego, zmusili Go, aby pozostał. I wtedy dopiero pozwolił się im poznać, przy stole, po geście łamania chleba, który zapewne wcześniej wiele razy będąc z Nim przy jednym stole, widzieli.

Jezus znika, a oni wracają do swoich.

Droga uczniów idących do Emaus jest, praktycznie rzecz biorąc, drogą wielu z nas. Początkowo chodzimy z Jezusem, słuchamy Go, jesteśmy świadkami Jego nadzwyczajnych znaków. Często, nie do końca rozumiejąc Go, tworzymy w głowach własne chmurki, pompujemy własne baloniki, pełne naszych oczekiwań, wyobrażeń. I przychodzi moment doznania zawodu. Wyobrażenia pękają, Jezus nam w głowie umiera i jest pogrzebany. Jeżeli się trafi dobry towarzysz, który przeżywa to samo, jeszcze łatwiej podjąć decyzję, aby opuścić dotychczasowe grono, czyli Kościół, ruszyć do swojego Emaus, w którym tak naprawdę nic nowego nie ma – stare śmieci.

Nie wszystko jest jednak stracone, jeżeli tylko jest w nas to, co było w Kleofasie j jego towarzyszu . Wtedy Jezus Zmartwychwstały przyłączy się do nas na swój sposób i jeżeli na Jego miłość odpowiemy miłością, pozwoli nam się rozpoznać.

Skutek będzie prosty – natychmiast wrócimy do „swoich”.

Ks. Lucjan Bielas


(Dz 2, 14. 22b-32; 1 P 1, 17-21; Łk 24, 13-35)

 

Aplikacja jaw.pl

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo jaw.pl




Reklama
Wróć do