
W niedzielę 3 listopada wybierałem się do Imielina. Wysiadłem na przystanku Urząd Miejski. Tutaj mając sporo czasu w oczekiwaniu na kolejny autobus, spenetrowałem przyległe pobocza ulicy Grunwaldzkiej. Do parku Zielona nie zajrzałem. Było stosunkowo dużo atrakcyjnych motywów. Wystarczyło uważnie się rozglądać.
Na początku przyjrzałem się pniom rosnących w okolicy lip. Drzewa po większej części już utraciły liście. Na ich pniach i to na większej liczbie drzew pojawiły się skupiska osobliwego owada. Przy ciepłym epizodzie minionej zimy, a było to 30 stycznia zauważyłem go tylko na jednym drzew. Teraz tak jakby urósł w siłę, chociaż tamta populacja zimy nie przeżyła. Tym owadem jest skupieniec lipowy – Oxycarenus lavaterae. To przedstawiciel pluskwiaków różnoskrzydłych. Przypomina, że pochodzi z zachodniej części rejonu Morza Śródziemnego. Już z końcem ubiegłego wieku ruszył raptownie na północ, co wiąże się z globalnym ociepleniem. W Polsce po raz pierwszy odnotowano go w 2016 roku. Osobiście po raz pierwszy zauważyłem go w grudniu 2020 roku. Zasadniczo owad drzew, na których zimuje nie zabija, chociaż po przebudzeniu przekąsza ich młodymi liśćmi. W sezonie wegetacyjnym preferuje gatunki z rodziny ślazowatych. Teraz powraca na zimowiska. Na razie owady były ruchliwe. Lokalnie dominowały owady o sporym czerwonym odwłoku bez wyraźnych skrzydeł. Są też owady, które mają spore skrzydła. W związku z tym wiele z nich nie przeżyje naszej zimy, bo jak mawiała pani klasyk – sorry, taki mamy klimat. Masowość nie tylko w przypadku tego gatunku jest jakimś pomysłem na jego trwanie, ponieważ nawet w bardzo ciepłych krajach śmiertelność w okresie hibernacji zbliża się do 74% osobników.
Wśród drzew wyrastających w okolicy przystanków na szczególną uwagę zasługują wiązy górskie. W okolicy bliżej poczty było nawet drzewo uznane za pomnik przyrody. Padło jednak ofiarą osławionej choroby holenderskiej. Parę drzew tego gatunku z tego samego powodu wycięto w okolicy sławnych pawilonów zwanych Kostkami. Pniak jednego z nich nie poddał się i wypuścił liczne pędy odroślowe, tworząc w chwili obecnej spory krzak. Nasz bohater wyróżnia się posiadaniem liści nieznacznie asymetrycznych, silnie owłosionych. Na ich szczycie powstają nierzadko trzy wierzchołki. Także gałązki naszego bohatera są owłosione.
W sąsiedztwie budynku urzędu miejskiego na terenie zieleni urządzonej znajduje się spore skupisko laurowiśni wschodniej. Jest ona gatunkiem zimozielonym podobnie jak towarzyszące jej iglaki. Warto jeszcze odnotować drzewo oplecione bluszczem pospolitym. Ono także będzie wzmacniało zimą istniejącą zieloną plamę. W okolicy są jeszcze spore połacie płożącego się jałowca łuskowatego w odmianie Blue Carpet. Względem rejonu pochodzenia to Azjata. Ponadto czerwonym akcentem są tutaj zrzucające liście krzewy perukowca podolskiego. Noc z soboty na niedzielę była lekko mroźna. Na to zaskakujące ochłodzenie tutejszy rdestowiec zareagował omdleniem liści. Z kolei pochodzące z południowej Ameryki żółtlice zdecydowanie obumarły. Wielu krajowców wciąż się trzyma, ale one są przyzwyczajone.
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Dinozaury też wygineły przez globalne ocieplenie a przemysłu chyba nie było:)