
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Od czego by tu zacząć... Czy velostrada będzie bezkolizyjna "ponoć" czy naprawdę, można sprawdzić w dokumentacji przetargowej. I rzeczywiście, nie będzie się przecinać z drogami dla samochodów w jednym poziomie. Ma za to inny poważny problem - ciężko tu mówić o połączeniu centrum z Osiedlem Stałym, jeśli połączona będzie tylko jego niewielka część. Ta, która znajduje się po południowej stronie DK79. Nie pomyślano o rozwiązaniu tego problemu przy przebudowie DK79, nie będzie on rozwiązany przy budowie velostrady i nie wiadomo, czy będzie on rozwiązany w ogóle. Kiedy czyta się o "rowerkach", można by pomyśleć, że chodzi tylko o rowerki dziecięce. Czy może przeczytamy o dostawie autobusików elektrycznych albo otwarciu obwodnicy dla samochodzików? Czy "rowerki" elektryczne są potrzebne? Czyli zdaniem redakcji wystarczyłyby "rowerki" bez wspomagania? Miło widzieć taki optymizm co do naszych warunków klimatycznych i terenowych do jazdy rowerem po mieście, ale chyba każdy kto spróbuje przejechać się po większym wzniesieniu np. w upał taki jak jest obecnie dojdzie do wniosku, że silnik elektryczny to jednak przydatny wynalazek. Pozostaje jednak pytanie - czy w mieście potrzebne są "samochodziki" spalinowe? Coraz więcej miast dochodzi do wniosku, że wręcz przeciwnie. Systemy rowerów publicznych nie są od tego, żeby przynosiły miastu zysk bezpośrednio do budżetu i pod tym względem Kraków jest przykładem kontrowersyjnym. Miasta z reguły do takich systemów dopłacają, tak jak dopłacają do komunikacji zbiorowej. Z punktu widzenia miasta korzyści polegają na mniejszym ruchu samochodowym i mniejszym obciążeniu komunikacji publicznej. Swoją drogą, programy dopłat do zakupu prywatnych rowerów elektrycznych też mają sens (jak np. w Paryżu).