Brakuje w mieście kilkunastu milionów, żeby zamknąć rok budżetowy. Te problemy dotyczą głównie wydatków na pensje w budżetówce, gdzie największą część stanowi edukacja. Co byś zrobił na miejscu prezydenta, gdybyś w panice szukał pieniędzy? Może najwyższa pora zrezygnować z „bizantyjskiego” optymizmu i wiary, że pieniądze spadną z nieba? Że tereny w JOG-u się sprzedadzą jak ciepłe bułeczki? Albo, że popłynie większy strumień pieniędzy z rządu dla samorządów – bo to się nie dzieje.
Jeżeli przez lata żyło się jak pączek w maśle, to nie kładło się głównego nacisku na optymalizację wydatków. A po takim czasie prosperity menedżerowie często nie są gotowi na trudne czasy. I co? Dopiero teraz mówimy o zmniejszeniu zatrudnienia? I co? Zwolnimy emerytów i osoby zatrudnione na dodatkowe umowy? A czy po wyborach zatrudnienie jakoś dziwnie nie wzrosło i patrzyliśmy, jak awansowali ludzie pracujący przy wyborczej propagandzie? Czy to nie był rodzaj nepotyzmu? Kto zostanie teraz zwolniony? A może, jeśli zostaną zwolnieni ludzie, którzy źle wykonują swoje prace, to może dobrze?
Podam mały przykład. Zatrudnianie rzeczników prasowych w Jaworznie i zadania pana Szatanika, który był zatrudniany do „strategicznych operacji”. Na miłość boską – o co w tym chodziło? To boli.
Druga sprawa. Ludzie pamiętają, jak zwężano i brukowano drogi, a teraz wydaje się pieniądze na ich asfaltowanie. Co z zatoczkami autobusowymi? Co z rynkiem, który był przebudowywany kilka razy i wciąż nie sprzyja w powstawaniu nowych działalności, jak oczekiwano?
Drzewo w donicy albo uschnięty jawor na rynku to symbol, który pokazuje, że zbłądziliśmy. Rozumiem pomniki i szacunek dla historii, ale trochę to poszło za daleko. Gdy były pieniądze – OK, można było inwestować w takie rzeczy; teraz jednak to zwykłych ludzi drażni. Zobaczymy czy 11 listopada prezydent z uśmiechem przetnie wstęgę na pomniku Chrobrego w rynku?
Nie dziwi też, że miasto sięga się po „srebra rodowe”. Chodzi tu o sprzedaż atrakcyjnych działek. Ile razy słyszałem przez lata od byłego naczelnego architekta, że działki przy JOG-u to „rodowe srebra”, a teraz okazuje się, że pójdą pod młotek.
Zgadzam się, że budżet trzeba ratować – to działanie odpowiedzialne. Nie wyobrażam sobie, że inny prezydent nie podjąłby podobnych kroków, jak podwyższanie podatków czy sprzedaż najbardziej atrakcyjnych miejskich działek. No, ale to jest efekt zaniedbań z przeszłości – a nie jakaś jednorazowa decyzja. Do tego też trzeba się odpowiedzialnie przyznać. Pomniki, kostka brukowa i zielone skwery pod domem to duże wydatki, jak na miasto w tak trudnej sytuacji.
Na koniec – zobaczcie, co dzieje się z placem wodnym na plantach: wiecznie zepsuty, wiecznie w naprawie. Przerost formy nad treścią. Owszem – piękny, malowniczy i odważny – ale gdyby każdego chętnego wozić taksówką na osiedlowy basen i płacić mu za godzinę kąpieli, wyszłoby taniej.
Przychodzi teraz chwila refleksji. Nasi włodarze też muszą spojrzeć prawdzie w oczy: pewne rzeczy poszły nie tak i za to trzeba brać odpowiedzialność – a nie tak, jak szlachta w Adamczysze, zrzucać winę na chłopa. Albo bardziej współcześnie − na radnych, rząd czy też niezależną prasę, która wytyka błędy?
Franciszek Matysik
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Jedno jest pewne kirker wraz ze swoim ugrupowaniem sprzedał się silbertowi. To co zrobili z mieszkańcami jest karygodne.
Ten komentarz jest ukryty - kliknij żeby przeczytać.
Ten komentarz jest ukryty - kliknij żeby przeczytać.
Ten komentarz jest ukryty - kliknij żeby przeczytać.
Ten komentarz jest ukryty - kliknij żeby przeczytać.
Ten komentarz jest ukryty - kliknij żeby przeczytać.