
Bieżąca sytuacja aż nadto pokazuje, jaki był i jest cel polityki rodzimej prawicy. Pod tym płaszczykiem populistycznych haseł snujących sny o potędze i wielu innych oderwanych od rzeczywistości idei, wyłonił się obraz rozkapryszonego bękarta z piaskownicy, którego tak naprawdę nikt nie słucha, odsuwając na margines życia społecznego. To taki polityczny socjopata, nieprzystosowany do życia w grupie, mający do zaoferowania jedynie bogoojczyźnianą enklawę, która na przestrzeni wieków zawsze kończyła się dla nas tragicznie. Bo trudno jest, a wręcz niemożliwe, liczyć na bezgraniczną pomoc kogoś z drugiego końca świata, mającego jedynie dolary w oczach. Który we wszystkim widzi jedynie interes do zrobienia, a decyzja zależy od wytapetowanego przywódcy, którego słowa zależą od jego humoru w danym dniu. Który celowo uzależni od siebie, a pod płaszczykiem iluzorycznego bezpieczeństwa nie pozwoli rozwinąć skrzydeł. A kiedy zwietrzy inny interes, wystawi rachunek i wypluje cię jak zgniły owoc.
Prawica bardzo unika tematu gwarancji bezpieczeństwa udzielonych Ukrainie w 1994 roku, w zamian za zrzeczenie się potężnego arsenału militarnego. Jeżeli ktoś raz cię oszukał i wykorzystał, dlaczego nie miałby zrobić tego po raz drugi? Naiwność prawicy nie napawa optymizmem. Wręcz przeciwnie, czasami nawet przeraża. Zwłaszcza krótkowzroczność i utopijna wiara w łaskę niebios, która jeszcze nam się nigdy nie przytrafiła. A wszystko dobre, co nas spotkało, zawdzięczamy swojemu uporowi i własnej pracy. Tylko że najpierw musieliśmy coś popsuć.
Polska neoprawica może być właśnie takim psotnikiem. Bo jak wytłumaczyć działania kogoś, kto cały czas dąży do wysadzenia własnej piaskownicy w powietrze? Kto widzi wciąż powielany u nas mit USA, jako krainy mlekiem i miodem płynącej. Ten, kto tam był, wie, że wizja ta jest zgoła odmienna. Tylko ilu tych „prawych” populistów tam było? Choćby tej naszej lokalnej prawicowej „elity”, plującej jadem na wszystko, co europejskie.
Umiesz liczyć, licz na siebie. Na przekór wszelkim teoriom spiskowym neoprawicy, liczby nie kłamią. Zjednoczona Europa jest i może być jeszcze większym graczem w globalnej polityce. Ma nawet szanse wyprzedzić Stany Zjednoczone, ale tylko jako federacyjna jedność. „Prawym” populistom to się bardzo nie podoba i jest to zrozumiałe. Bo i zakombinować by się już tak nie dało. Wielu z nich, jako edukacyjne miernoty, skończyłoby w politycznym niebycie. Mówiąc obiektywnie, po tej drugiej stronie także jest to całkiem prawdopodobne. Wie o tym doskonale neoprawica. Wie o tym doskonale wujek Sam. Dlatego też ci nasi coraz częściej i głośniej mówią o Polexit, a w USA od kilku lat, a teraz już otwarcie, jedyną słuszną opcją dla Europy jest ruch „MEGA” (Make Europe Great Again).
Skrajnie ultraprawicowy i nacjonalistyczny mający na celu budowę nowego świata wokół USA i pełne przyporządkowanie rozczłonkowanych krajów europejskich ich celom. Świata podporządkowanego kilku parszywie bogatym amerykańskim nacjonalistom i ich korporacjom. Europa zwarta i mówiąca jednym głosem ma potencjał, aby temu się przeciwstawić. Jest nas więcej niż w Rosji czy USA. Udział w światowym PKB mamy prawie taki same jak Chiny czy Jankesi. Dzielą nas jedynie dziesiąte części procenta. Potencjał produkcji militarnej, jeśli tylko będzie polityczna wola, mamy wystarczający, aby skutecznie odstraszyć Rosję. Już teraz europejska produkcja pocisków kalibru 155 mm jest prawie 3 razy większa od wydajności amerykańskiego przemysłu. Mamy także dobrze rozwinięty przemysł lotniczy.
Gwarancją naszego bezpieczeństwa jest silna Europa, a nie nieprzewidywalny facet z Waszyngtonu. Silnej Europy obawiają się nawet Chiny, zwłaszcza gdyby ścisła współpraca z Kanadą i Australią stała się rzeczywistością, o Korei Południowej nie wspominając. A mając we wspólnocie wolną Ukrainę, otwiera się dostęp do strategicznych surowców na długie lata. Sen o potędze dolara i USA powoli blednie, zwłaszcza gdy jest on okupiony trylionowymi zadłużeniami. Zrozumiała to Korea Południowa już dawno temu, kiedy po wojnie domowej wpadła w strefę wpływów USA.
Zrozumiała, gdy przyjaciel reglamentował dostęp do strategicznych technologii. Zaczęła więc tworzyć własną i w niektórych dziedzinach uczeń prześcignął mistrza. Przyjaźń i współpraca jest w dalszym ciągu. Jednak już na zasadzie partnerstwa równego z równym. Nie na zasadzie wasala i pana. Taka ścieżka jest dużo lepsza niż skrajnie narodowy nacjonalizm, który oferuje neoprawica. Choć na początku wydawać się może nawet atrakcyjnie, to w dłuższej perspektywie zawsze prowadzi do mniejszej lub większej katastrofy. Bo „MAGA” i „MEGA” nie zna czegoś takiego jak dialog.
To aż nadto było widoczne podczas rządów neoprawicy. Z każdym rokiem traciliśmy wypracowany swój głos we wspólnocie. Coraz bardziej wpadaliśmy w objęcia tych, którzy lubią prowadzić wojny nie na swoim terenie. Tych, którzy roszczą sobie prawo odebrania Ukrainie zdecydowanej większości dostępu do morza. Którzy nie kiwnęli nawet palcem, gdy pozostałą niewielką część zaminowuje się na wodach międzynarodowych. Doświadczyła tego społeczność Afganistanu, gdzie jeden kaprys spowodował powrót reżimu religijnego. Historia kołem się toczy i pobudki nastał czas. Bo gdy za kilka lat okrąg się zamknie, następnym celem nie będą kraje bałtyckie. Będzie to przesmyk suwalski.
Artur Nowacki
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Majtek tęsknisz za komuną to won na swojej brudnej łajbie do Korei Północnej tam cie docenią ruski swołoczu anty człowieku i przestań pisać takie artykuły bo na to paragrafy są!
Ten komentarz jest ukryty - kliknij żeby przeczytać.
Ten komentarz jest ukryty - kliknij żeby przeczytać.
Kolejny artykuł i kolejny bełkot. Chłop pozjadał wszystkie rozumy, zna się na wszystkim.
Ten komentarz jest ukryty - kliknij żeby przeczytać.
Ten komentarz jest ukryty - kliknij żeby przeczytać.