Reklama

Z perspektywy: Zamiast obrzydzać, to lepiej się od nich uczyć

Według światopoglądu i wykładni propagandy zjednoczonej prawicy straciłem cnotę, suwerenność, patriotyzm i wszystko, co tylko możliwe. Bo pracuję, według ich mniemania, dla „zaborczego” Niemca. To nic, że polska bandera praktycznie nie istnieje, ale kto by się przejmował tą kilkudziesięciotysięczną garstką rozsianych po całym świecie marynarzy. Którzy z reguły nie korzystają z żadnych państwowych socjali, generując zarazem miliardowe przychody dla budżetu państwa, zamiast wystawać z wyciągniętymi rękami pod MOPS-em.

Szczerze mówiąc, jest mi z tym bardzo dobrze, ale czasami męczą mnie myśli, jak bardzo jesteśmy podatni na propagandę. Na oszustwa płynące szerokim strumieniem z ust polityków i zorientowane, tylko i wyłącznie, na własne korzyści media. A wszystko dlatego, że zbyt mało czytamy, zbyt mało chcemy poznawać świat, idąc na łatwiznę, wykupując wczasy all inclusive w biurze podróży. To jest błąd w myśleniu, gdyż biznes turystyczny zrobi wszystko, aby nas zadowolić. Oprócz jednego. Nie pozwoli nam poznać lokalnej społeczności. I właśnie w ten sposób budowane są i co gorsza, utrwalane stereotypy.
Na przekór ultraprawicowcom jestem dumny, że jestem tu, gdzie jestem. Noszę niemiecki mundur z dużą ilością złotych pasków na mankietach. Bo każdego dnia czuję się doceniony. Bo pracuję w globalnej firmie, gdzie każdy z nas nie jest tylko numerem, ale ma swoje imię i nazwisko. Gdzie etyka biznesu to kluczowe pojęcie, a nie tylko wyzysk pracownika. Gdzie przeplatają się różne religie, kultury czy choćby kolory skóry. Każdy z nas ma świadomość szacunku, z jakim jest traktowany. I nie tylko pod postacią odpowiedniej wielkości premii na koniec roku. No, ale w codziennym życiu i personalnej komunikacji.


Pewnie mało kto wie, że chcąc wozić ładunki IKEA, należy przejść pozytywnie ich audyt IKEA Way. Gdzie nadrzędną sprawą jest tolerancja, równość i przestrzeganie podstawowych praw człowieka. Cieszę się także, że dzięki temu mam kolegów w różnych zakątkach świata. O różnych religiach czy orientacji. I naprawdę są to dobrzy ludzie, z którymi bardzo przyjemnie się spędza czas. Bo każdy jest dla siebie dobry, a przede wszystkim ma szacunek do drugiej osoby. A kto tego nie jest w stanie zrozumieć, nie może być częścią rodziny, która ma swoje biura w 142 krajach świata.
Jestem taki marinero, jak wyraziło się kiedyś jakieś lokalne hejterskie konto w mediach społecznościowych. Niech i tak będzie, bo bardzo to gawiedź lubi. Ja wolę jednak docenienie i prośbę firmy, aby wyjechać na długi czas celem nadzoru i odbioru wyjątkowej jednostki. I wcale jej rozmiar nie jest ważny, choć jest jedną z tych największych na świecie. Ważna jest nazwa. Po raz pierwszy w 177-letniej historii firmy będzie on nosił nazwę polskiego miasta Gdańsk. I na przekór losowi. Niemiec prosi Polaka, aby dla niego „Gdańsk” odebrał. Bez polityki. Bez układów. A wszystko oparte na zdrowych i uczciwych relacjach Wyjątkowo emocjonalna sprawa, ale i nobilitująca. Zwłaszcza gdy za kilka miesięcy odbędzie się ceremonia chrzcin, dokładnie w dniu urodzin mojej żony. Będziemy pisać wyjątkową historię, której wszystkim życzę.
Artur Nowacki

Aplikacja jaw.pl

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Reklama

Komentarze opinie

  • Awatar użytkownika
    Barbara Radziwiłłówna - niezalogowany 2024-08-30 00:15:02

    Czego można się od Niemców uczyć? 18 lat po TAKIEJ wojnie, w 1963 roku, w Berlinie Zachodnim amerykański prezydent, John F. Kennedy mówi: "Ich bin ein Berliner!", co znaczy: "Jestem berlińczykiem!". 20 lat po wojnie, w 1965 roku, Elżbieta II, brytyjska królowa, odwiedza RFN, prawie dwa tygodnie podróżuje po kraju, wszędzie entuzjastycznie witana przez Niemców. To są fakty. Czy w naszej powojennej historii, a już po 1990 roku jedynej słusznej można wskazać na podobne wydarzenia? W 1982 Polaków ratowały miliony paczek z Europy Zachodniej, głównie z Niemiec, Francji i krajów Beneluxu. W rewanżu dziś przymykamy oko na przemyt nielegalnych imigrantów do Niemiec, albo nie interweniujemy, jak nasi kochani, polscy bandyci i złodzieje kradną i napadają ludzi w RFN, uciekają potem do Polski i nikt ich za to nie próbuje nawet ścigać. Okraść Niemca to przecież akt patriotyczny, no nie? Co innego okraść Polaka, ale i to na ogół uchodzi płazem.

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo jaw.pl




Reklama
Wróć do