
W przeszłości ta niewielka rzeczka, znajdująca swoje ujście do Białej Przemszy w okolicy Długoszyna, wyglądała zupełnie inaczej. Przed wiekami nazywano ją także inaczej. Można więc spotkać się z nazwą Jaworznik, wszak ta wydaje się raczej ewidentnym błędem tego, kto oznaczał i określał ją na mapie. Można się także zetknąć z nazwą Siersza. Ta nie jest już aż tak dyskusyjna. Znajduje ona bowiem do dziś swe źródło w okolicach Sierszy (nieopodal Trzebini) i od miejsca tego właśnie wielokrotnie nazywano ją właśnie w ten sposób.
I tak np. właśnie tak jest określana w szesnastowiecznym przywileju dotyczącym budowy sztolni odwadniającej w Długoszynie, w którym to mowa jest o tym, że nadmiar wody odprowadzany ma być właśnie do rzeki Sierszy. Nie pada więc tam nazwa Kozi Bród, pod którym to funkcjonuje ów ciek do dziś. Co ciekawe, nie pada też nazwa Biała Przemsza. Patrząc wszak dziś na ujście roznosu sztolni, kończy się on na wysokości wspomnianej Przemszy, a nie Sierszy. Dlaczego? Powody mogą być co najmniej dwa. Po pierwsze, Siersza i Biała Przemsza były rzekami meandrującymi, tereny w pobliżu były pełne łęgów i rozlewisk. W tym też kontekście założyć można, że dawniej dzisiejszy Kozi Bród biegł zupełnie innym korytem i woda wypływająca ze sztolni wlewała się rzeczywiście do tej rzeczki. Założyć można wszak również, że wyobrażenie o rzekach tych było dawniej nieco inne.
Otóż dzisiejszy Kozi Bród był rzeką zdecydowanie większą niż dziś. Jej koryto mogło być porównywalne z tym, w którym biegła Biała Przemsza. Dlatego też mogło dominować przeświadczenie, że w miejscu, w którym dzisiejszy Kozi Bród łączył się kiedyś z Białą Przemszą, nie zaczynała się Biała Przemsza, tylko kontynuowała swój bieg Siersza właśnie i to do niej w tym miejscu wpływała Biała Przemsza.
To tak jakby dziś założyć, że wszystko to, co znajduje się na wschód od ujścia Koziego Brodu jest wspomnianą Przemszą, a wszystko to co znajduje się na zachód od owego ujścia jest niczym innym jak Kozim Brodem (czyli dawną Sierszą) i to do niego wpada Biała Przemsza, a nie inaczej. Takie przekonanie mogło być dawniej dość upowszechnione, choć jak wiadomo dziś jest zupełnie inaczej, a owo dawne przekonanie dziś może wydawać się dość absurdalne. Dodać też trzeba, że przeświadczenie takie dotyczyło raczej najbliższej okolicy, a nie większego areału. Nie można też wykluczyć, że na pewnym odcinku rzeki te płynęły równolegle. Dzisiaj Kozi Bród jest niewielkim strumieniem, zanikającym w swym dolnym biegu w okresach suchych i bezdeszczowych, finalnie jednak wpada do dzisiejszej Białej Przemszy, która zresztą dziś jest również ciekiem o wiele płytszym i mniejszym niż jeszcze kilkadziesiąt lat temu.
Natomiast co do samego Koziego Brodu, to zaznaczyć trzeba, że w tej okolicy nazwa Siersza wypadła już z użycia. Kiedy nastąpiła owa zamiana? Tego nie wiadomo. Mieszkańcy okolicy na jakimś etapie zaczęli tą rzeczkę zwać Kozim Brodem i już. Utożsamiano ją z wodopojem dla zwierząt, szczególnie dla kóz, których w okolicy nie brakowało, a których wypasem zajmowały się głównie dzieci. Sama zaś nazwa w sposób bezpośredni wskazuje, że była to rzeczka, po której brodziły przede wszystkim kozy właśnie. W przeszłości była ona niezwykle czysta, co przejawiało się miedzy innymi tym, że żyło tam bardzo dużo raków, a jak wiadomo; tam gdzie rak, tam jest czysta woda. Woda ta zasilała zresztą jednocześnie okoliczne młyny, m.in. ten na Pasterniku i ten na Długoszynie.
Na koniec zaś odpowiedź na tytułowe pytanie: Bród czy brud? Otóż jako dziecko pamiętam już niestety okres, kiedy rzeka ta byłą ohydnie zanieczyszczona, głównie przez pobliską garbarnię. Była wówczas czarnym i cuchnącym ściekiem. I jako dziecku, w kontekście fonetycznym, było oczywiste, że jest to „Kozi brud” w nawiązaniu do brudu, którym wówczas rzeka ta się wyróżniała. Wątek „kozi” nie bardzo mnie wówczas interesował. Toteż pamiętam swoje wielkie zaskoczenie, kiedy na wysokości Szczakowej ujrzałem tabliczkę informującą co to właśnie za rzeka. Kiedy ujrzałem słowo „bród”, pierwszą rzeczą jaka zrobiłem było zerknięcie do słownika ortograficznego. Tam bród przez „ó” był brodem właśnie, a nie brudem. Nieprzekonany do końca zasięgnąłem informacji u swojego dziadka Tadka. Potwierdził on to, o czym poinformował mnie słownik. W niczym to wszak nie zmieniło faktu, że ów „bród” nadal był niezwykle brudny jeszcze przez wiele lat. Dziś brudny już nie jest, niejednokrotnie nie jest nawet brodem. Wystarczy bowiem dłuższy okres bez opadów i ów Kozi niegdyś Bród staje się suchym korytem.
Jarosław Sawiak
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Ten komentarz jest ukryty - kliknij żeby przeczytać.
Ten komentarz jest ukryty - kliknij żeby przeczytać.
Ten komentarz jest ukryty - kliknij żeby przeczytać.
Nie ma tutaj za dużo deliberować, trzydzieści pare lat mieszkam w Szczakowej i tylko jeden raz rzeka była czyszczona ,chyba nadszedł najwyzszy czas żeby to powtórzyć i nue tutaj co polityki mieszać, gadać...tylko niech jakiś odważny rycerz poprostu podejmie decyzję o wyczyszczeniu rzeki Kozibrod...jest masa kaczek nawet zimorodki...Hej obudzcie się obrońcy przyrody...dzięcioły w tym zielone.... nikt o tych " zjawiskach" ...nie wspomina ,może nadszedł najwyzszy czas tematem się zająć...!!