Reklama

Ks. Stojałowski w Dąbrowie: hardy ksiądz chce być ukarany

Na 14 lutego 1904 w Dąbrowie ksiądz Stojałowski zwołał zgromadzenie ludowe. I chyba nawet on sam nie wiedział w tym momencie, jak barwną przygodę polityczną zgotował sobie oraz Dąbrowie. To jakby ktoś na Bliskim Wschodzie uwolnił i uruchomił potężnego dżina. Okaże się przyjazny – czy może nieprzyjazny? Poczytamy, osądzimy.

Owa przygoda polityczno-administracyjna z zebraniem w Dąbrowie zwołanym zaczęła się całkiem niewinnie i przede wszystkim całkiem banalnie.

Najjawniej bez pośpiechu, gdyż zaledwie 10 lutego 1904 roku wysłał ksiądz Stojałowski od siebie, z Bielska, pismo (przyp. 1) do chrzanowskiego starostwa, zgłaszając, że 14 lutego 1904 odbędzie się zebranie w Dąbrowie. Ksiądz zapomniał (bo pewno chyba zapomniał) w tym piśmie poinformować, na którą godzinę i pod jakim adresem zwołuje zgromadzenie. Za to porządek spotkania ujął dokładnie w punktach. Zamierzał omówić „położenie polityczne i ekonomiczne Galicji” oraz sprawy stowarzyszenia Bratniej Pomocy, w Dąbrowie organizowanego.

To lapidarne pismo, dochowane do dzisiaj w archiwum krakowskim, jest punktem wyjścia dla naszej opowieści. A teraz przyjrzyjmy się przez chwilę jego autorowi. Przeoczył czy może zamyślił jakąś prowokację?

Miał Stojałowski wtedy pięćdziesiąt dziewięć lat. Żył intensywnie, wcale nie oszczędzał się. Biedował. Nie dojadał. Jeździł po całej Galicji. Nerwy stale napięte. Doświadczał obelg. Na przykład w Bochni od Jana Stapińskiego, przywódcy ludowców, z którym jeszcze tak niedawno łączyły go przyjazne stosunki, usłyszał: „Ksiądz jesteś agent moskiewski, nie powinieneś tu być na polskim zebraniu” (przyp. 2) Na te słowa Ksiądz Redaktor, jeszcze przez jezuitów ćwiczony w pokorze i z pewnością pamiętający maksymę o pierwszym i drugim policzku, wymierzył nietykalnemu posłowi Stapińskiemu dwa policzki, „oblewane” (jak nam to sugestywnie opowiada prasowy sprawozdawca), zgoła nieparlamentarnie dodając: „Masz drabie odpowiedź!”. przyp. 3) Nie wziął widocznie ksiądz za okoliczność łagodzącą tego, że Stapiński zaczepne słowa wypowiedział nie publicznie, w trakcie zgromadzenia, kiedy był zgodliwy i dla Stojałowskiego uprzejmy, lecz po wszystkim dopiero, półgłosem, prawie poufnie, gdy siedzieli we dwóch. I sam później z własnej woli nadał temu incydentowi rozgłos. Chciał być górą bez względu na cenę tego.

Gazeta Stapińskiego, „Przyjaciel Ludu”, nazywała Stojałowskiego „trupem politycznym, który kona za moskalofilizm, bo chce zgromadzić Polskę pod berłem rosyjskim w jeden zabór” (przyp. 4) A socjalistycznemu pismu „Naprzód” wytoczył Stojałowski proces sądowy. Było o co. Redaktor Kaczanowski bowiem bez zażenowania napisał, że Stojałowski „dostał łapówkę od stańczyków i kupił sobie willę w Bielsku, a wydaje <> wspólnym kosztem stańczyków i Moskali”. (przyp.5)

Konserwatywny krakowski „Czas” dokuczał Stojałowskiemu, oskarżając go, że zgodził się Galicję odstąpić Rosji. (przyp.6) A toż to niewątpliwa zdrada stanu…

Takie były zabawy, spory w one lata.

Kiedy Stojałowski był posłem, ciągle chciano pozbawić go immunitetu. Na szczęście dla księdza Sejm Krajowy oddalił takie wnioski, zgłaszane głównie w związku ze sprawami o zniesławienie. Wiemy już, że po prostu o niepohamowaną krewkość. Było tych wniosków dziesięć. (przyp.7) Ksiądz dużo i świetnie pisał: artykuły, przemówienia, polemiki, programy polityczne. Organizował wiece, pielgrzymki, kółka rolnicze, sklepy chrześcijańskie, komitety wyborcze. Miał sporo okazji, by dokuczyć swym przeciwnikom, nieraz bez miłosierdzia wobec nich. 
Bywało, że z przemęczenia nie zdążał na pociąg. I wtedy „Wieniec – Pszczółka” usprawiedliwiał Stojałowskiego (któż zresztą wie, czy nie jego własnym piórem):

„Ksiądz. Redaktor, który w niedzielę był w Lipowej na zgromadzeniu, z którego wrócił o dziesiątej w nocy – wskutek znużenia zapóźnił pociąg ranny do Bochni […]. Kto rozumny i sprawiedliwy, pojmie, że na taki przypadek, który spracowanym i starszym ludziom zdarzyć się łatwo może, nie ma rady, a przykrość tego wypadku odczuwał chyba najwięcej sam Ksiądz Redaktor”. (przyp.8)

Oprócz prac dziennikarskich Stojałowski prowadził też obfitą korespondencję z sądami, z biskupami, z czytelnikami czasopism, które wydawał. Kiedy chłopi prosili go na wesele, nie odmawiał, choć trudno było mu czas znaleźć. 8 czerwca był na weselu Józefa Nocka w Jodłowej:

„Ks. Stojałowski po ślubie odprawił msze św. za nowożeńców i udzielił im błogosławieństwa wedle rytuału we mszy tej przypisanego. Oprócz tego ks. Stojałowski spełnił mu służbę starosty wedle miejscowego zwyczaju z panną Lejówną.

Po mszy udali się goście do domu rodziców panny młodej, gdzie wśród ochoczej zabawy pozostali do wieczora. Na końcu zabawy wniósł ks. Stojałowski toast na cześć młodych i ich rodziców, w serdecznych słowach podnosząc zalety nowożeńców i życząc im i całej rodzinie błogosławieństwa Bożego do pracy dla dobra własnego ludu i Ojczyzny.” (przyp. 9)

Ósmego września ks. Stojałowski był na weselu Antoniego Kucharczyka (czyli Jantka z Bugaja, głośnego chłopskiego poety) bawił się tam także Lucjan Rydel z żoną. To jemu Jantek zawdzięczał, że wszedł do literatury. I znów znamienna relacja:

„Ksiądz Stojałowski, z powodu przeszkód nie dających się usunąć, dopiero wieczorem mógł przybyć na wesele
Jantka i Magdusi i zabawił do rana”. (przyp. 10)

Resztkami sił, a jednak do rana. 
Więc może nie ma się co dziwić, że zdarzyło się stale przemęczonemu Stojałowskiemu o zebraniu w Dąbrowie poinformować starostwo niestarannie, wbrew wymaganiom urzędniczej perfekcji.

I stało się. Starostwo nie wyraziło zgody na zgromadzenie, jakie ksiądz chciał zwołać na 14 lutego. Powód? Właśnie te luki w informacji. Godzina, lokal. Uwiadomiono go o tym jednoznacznym zakazie pismem, na które ksiądz Stojałowski 13 lutego – więc w przeddzień – tak odpowiedział:

[…] dostawszy dziś wieczorem zawiadomienie, w jaki właściwie sposób mam zawiadomić czy kolegów posłów czy ludzi, że zgromadzenie się nie odbędzie? Unikałem zawsze konfliktów, więc i tym razem go nie wywoływałem – ale wobec niemożliwości odwołania zebrania, zawiadomić muszę, że skorzystam również z § 2 ustawy i urządzę zgromadzenie p o u f n e, z a  z a p r o s z e n i a m i”. (przyp. 11)

Ksiądz zatem znajduje dogodne dla siebie rozwiązanie prawne. Skoro pisze o nim 13 lutego późnym wieczorem, to jest praktycznie pewne, iż ta jego deklaracja dobrej obywatelskiej woli i tak nie dotrze na czas do Chrzanowa, do „JWielmożnego Pana Starosty”, którego sługą się całkiem roztropnie mieni. Zna konwenans. Lecz równocześnie daje – raczej butnie – wyraz swemu zdumieniu i zaskoczeniu, iż w jego niedawnym piśmie do c.k. starostwa „ma r z e k o m o brakować dokładnych określeń”. Twierdzi, że nawet jeżeli nie wskazał godziny, to i tak jego informacja jest ścisła wobec faktu, iż do Dąbrowy przychodzi tylko j e d e n południowy pociąg. Moje na wierzchu, Jaśnie Wielmożny Starosto.

14 lutego w kółku rolniczym w Dąbrowie zgromadzenie się odbyło. Przybył poseł Fijak oraz liczni górnicy z trzech zaborów. Pamiętamy: tu u nas był „trójkąt trzech cesarzy”. Tylko rozpoczęło się, a już przyszedł wójt i wręczył Stojałowskiemu pisemne zawiadomienie od starostwa o zakazie zgromadzenia. Dokument ten ksiądz podpisał i zarządził zgromadzenie poufne. Relacja prasowa z tego poufnego:

„[…] przedstawił smutny los narodu polskiego, który zwłaszcza przy takich zebraniach, a jeszcze w takim jak Dąbrowa miejscu, jaskrawo się uwydatnia. Porównywał następnie położenie Polaków w trzech zaborach i wyraził przede wszystkim Górnoślązakom cześć i podziękowanie za ich dzielne i mężne zachowanie się pod pruskim, najsroższym jarzmę.” (przyp. 12)

Poseł Fijak mówił o polityce rządu, po którym niczego dobrego Polacy spodziewać się nie mogą. 
„Każdy bowiem rząd ma najpierw na oku swój własny byt i swoje korzyści – i jeden mniej, a drugi więcej nas wykorzystuje.” (przyp. 13)

Kiedy tak poseł przemawiał, wszedł żandarm uzbrojony. Ksiądz Stojałowski zwrócił mu uwagę, iż uzbrojonym nie wolno wchodzić tam, gdzie odbywa się zgromadzenie ani głosu zabierać. Austria miała przecież ambicję być państwem prawa. Żandarm naturalnie działał z polecenia starostwa, okazał jeszcze raz pismo już znane Stojałowskiemu i usłyszał, że zgromadzenie jest poufne i tym samym z prawem zgodne.

„Chwilę jeszcze przekomarzał się żandarm, ale nie wiedząc o co zaczepić, i nie i mogąc niczem więcej swego postępowania usprawiedliwić odszedł z wójtem. Naczelnik gminy zachował się roztropnie i z godnością i jemu zawdzięczać należy, że nie przyszło do gorszej utarczki. (przyp.14)

Po takich wyjaśnieniach żandarm wyszedł. Przemawiali Górnoślązacy, dziękowali za życzliwość. Śpiewano pieśni narodowe i chrześcijańsko-ludowe (stojałowczycy już takie mieli). Ponownie przyszedł żandarm z naczelnikiem gminy, domagał się zamknięcia zebrania. Wójt poparł żądania żandarma; nie dziwota, bo żandarm ukarać chciał wójta grzywną 40 koron. Ksiądz Stojałowski zapewnił wójta, że ofiaruje mu 50 koron, jeżeli nałożą na niego grzywnę. (przyp. 15.) Zebranie skończyło się o szóstej wieczorem. Spór się nie skończył.

Skutek, ciąg jego dalszy: Cesarsko-królewska żandarmeria wniosła do c.k. Sądu w Jaworznie doniesienie na Stojałowskiego. (przyp. 16) Skutek doniesienia: w Sądzie powiatowym Oddział III w Jaworznie odbył się proces karny przeciw posłowi na sejm krajowy księdzu Stanisławowi Stojałowskiemu. 
Nawykły do procesów poseł Stojałowski nie zrażał się (on się nigdy niczym nie zrażał) i dalej przyjeżdżał do Dąbrowy na zgromadzenia.

Na 18 czerwca 1905 roku zwołał zebranie, na trzecią po południu, w ogrodzie u Wojciecha Budaka. (przyp. 17)

Przeanalizowano wtedy program chrześcijańsko-ludowy w kontraście do programu socjalno-demokratycznego, utworzenie w Dąbrowie nareszcie Bratniej Pomocy Ludu Pracującego, „sprawy bieżące polityczno-społeczne, w szczególności obowiązek robotników wobec reszty narodu” – tak w piśmie do starostwa w Chrzanowie informuje o zamierzonym przebiegu zebrania ksiądz Stojałowski.

25 marca 1906 odbyło się zgromadzenie poświęcone założeniu Bratniej Pomocy. Przybył poseł Fijak i redaktor Stohandel. Fijak zebraniu przewodniczył. Prezesem Wydziału (czyli Zarządu) stowarzyszenia został Walenty Tosza, zastępcą Andrzej Balner; jako wydziałowi zostali obdarzeni zaufaniem: Michał Kastelik, Franciszek Dzióbek, Franciszek Sobczyk, Jakub Guja, Józef Kępka, Walenty Guja, jako zastępcy wydziałowych: Tomasz Warchoł, Piotr Dubiel, Jan Ziętek, Tomasz Figiel, Józef Jabczyński, Józef Boroński. Do komisji rewizyjnej zostali wybrani: Jan Grabowski, Wawrzyniec Guja, Kazimierz Gaj.

Proszę wczytać się przyjaźnie w sam ten katalog nazwisk: jakie znajome, ile znajomych. „Przeszłość – jest to dziś, tylko cokolwiek dalej.(przyp. 18) – nauczył nas Norwid.

„Wkładkę miesięczną na tym zebraniu założycielskim uchwalono na 50 halerzy. W ten sposób sprawa stowarzyszenia została uporządkowana, a od ludzi teraz zależy, aby przez jak najliczniejsze zapisywanie się w poczet członków, starali się Bratnią Pomoc doprowadzić do szczytu rozwoju.” (przyp. 19) Kolejne zebranie „chrześcijańsko-ludowe” publiczne, tym razem zwołane przez posła Stohandla, odbyło się 22 września 1907 roku (przyp. 20) o godzinie piątej po południu w domu „Kółka rolniczego”. Stohandel złożył sprawozdanie poselskie, mówiono sprawy bieżące Bratniej Pomocy.

Barbara Sikora 

1. AP w Krakowie, StCh I, sygn, 139.

2. Stapiński spoliczkowany, „Wieniec-Pszczółka” 1903,nr 32, s. 502

3. Tamże

4. Odpowiedź politykowi Janowi Rawie, tamże, s. 498.

5. Kraków, „Wieniec-Pszczółka” 1903, nr 8, s. 119.

6. Komisarz włościański czy rady powiatowe?, „Wieniec-Pszczółka”, 1902, nr 11, s. 164.

7. Stanisław Stojałowski, [w:] Polski Słownik Biograficzny, Warszawa-Kraków 2005-2007, t. XLIV, s. 15

8. Przegląd polityczny, „Wieniec-Pszczółka”, 1903, nr 33, s. 515.

9. Dwa wesela ,”Wieniec-Pszczółka”, 1905, nr39, s. 608.

10. Tamże, s.609
11.  AP w Krakowie, StCh I, sygn. 139

12.  Zgromadzenia i wiece, „Wieniec-Pszczółka”, 1904, nr 10, s.150.
13. Tamże  
14. Tamże, s. 151 

 15. Tamże   

 16. AP w Krakowie, StCh I, sygn. 139.  

 17.  AP w Krakowie, StCh I, sygn. 134, s. 613, s. 617. 

 18. Przeszłość, [w:] Cyprian. Norwid poezja i dobroć, wybór utworów, Warszawa 1981, s. 630.     

19.   Zgromadzenie w Dąbrowie, „Wieniec-Pszczółka”, 1906, nr 14, s. 236. 

 20. Archiwum Państwowe w Krakowie, StCh I, sygn. 139.

Aplikacja jaw.pl

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Aktualizacja: 24/11/2025 10:40
Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo jaw.pl




Reklama
Wróć do