Przełomowe porozumienie w sprawie wycinki lasów

Obradujący od dwóch dni na Szczycie Klimatycznym szefowie państw z całego świata zdecydowali o działaniach mających zakończyć przemysłową wycinkę lasów. O takie działania zdecydowanie skutecznie od kilku miesięcy zabiegają członkowie ekologicznych stowarzyszeń.

Jednym z trzech obowiązujących do wykonania zadań od zaraz, jakie ustalono w drugim dniu obrad Szczytu Klimatycznego w Glasgow w Wielkiej Brytanii jest ograniczenie wycinki lasów na całym globie.

Jak uchwalili członkowie szczytu, przemysłowa wycinka lasów ma się skończyć, a tam gdzie ziemia jest sucha i niezagospodarowana – ma zostać zalesiona. Jednym z miejsc, gdzie dochodzi do masowych wycinek przemysłowych lasów są Stany Zjednoczone Ameryki Północnej.

By odbudować wycinane lasy i zmniejszyć potrzeby stosowania drewna w produkcji przemysłowej, USA przekaże miliard dolarów miliard dolarów na działania w tym kierunku. Taka deklaracja ze strony amerykańskiego prezydenta, to zdaniem ekologów duży krok w kierunku rozpoczęcia działań, które do dziś kończyły się na poziomie deklaracji.

Podczas szczytu ustalono też zasady działania w celu ograniczenia produkcji metanu. Jedno z nich ma polegać na uszczelnieniu rurociągów, którymi następuje przepływ metanu, a także propagowaniu ograniczenia spożycia mięsa. Krowy produkujące mięso są bowiem jednym ze znaczących źródeł produkcji metanu.

Ważnym tematem Szczytu Klimatycznego ma też być sprawa likwidacji produkcji węgla. Ustalenie zasad jego likwidacji jest jeszcze dyskutowane. W szczycie uczestniczy przedstawiciel Polski, premier Mateusz Morawiecki. Szczyt potrwa do 12 listopada.

[vc_facebook]

Tego lasu wkrótce tu nie będzie. Zobacz las który wytną pod budowę #Izera w Jaworznie

 

Mordercza budleja

Jednym z ciekawszych krzewów w naszych ogrodach jest budleja Davida zwana także omżynem Davida. Oglądając ten film, posłuchajcie kilku uwag w tle.

Nasza bohaterka ładnie wygląda i pięknie pachnie, kiedy kwitnie od pełni lata do późnej jesieni. Najczęściej sadzi się ją dlatego, gdyż przywabia motyle. Na dzisiejsze polskie ziemie przybyła z Chin w 1911 roku. Powoli zdobywa sobie status gatunku inwazyjnego, ale jeszcze nie u nas.

Nie jest to jednak takie niewiniątko, na jakie wygląda. Będąc w 2019 i 2021 roku w Anglii widziałem, jak rozprzestrzenia się w miastach i poza miastem. Na otwartych przestrzeniach tworzy rozległe zarośla. Nader często osiedla się w szczelinach murów.

Również w Anglii swoją karierę rozpoczęła jako wabik na motyle i w dalszym ciągu jest tam upowszechniana w tym celu. Nikt nie zakazuje jej uprawy.

Na zakończenie przyjrzyjmy się rusałce ceik oraz rusałce pawik, które odwiedzały mój chrzanowski krzak.

Piotr Grzegorzek

[vc_facebook]

Ostatnie lato na Izerze – 16 sierpnia 2021

W swoim liście otwartym Prezydent Jaworzna zaprasza wszystkich obrońców przyrody do swojego miasta. Oto dosłowny fragment tego listu:

Podobnie piszę do wszystkich stowarzyszeń obrońców przyrody – zapraszam Was do Jaworzna – przyjedźcie i zobaczcie na własne oczy tę hałdę w wyrobisku kopalni piasku, te osadniki mułów węglowych, na których ma stanąć fabryka Izery. Jesteście wprowadzani w błąd i głosicie nieprawdę. Ktoś wam kiedyś będzie czynił z tego wyrzuty, że w przypadku mojego miasta posługiwaliście się kłamstwem. A po prostu nie wiedzieliście, jak jest.

Ponieważ nie wszystkim jest po drodze do tego miasta dlatego będę waszymi nogami i oczami. Oto południowo-wschodni skraj strefy. Startujemy z ulicy Wojska Polskiego, wchodzimy pomiędzy przypadkowe zgromadzenie drzew.Idziemy na północ. Po drodze mijamy martwą brzozę brodawkowatą rozkładaną przez hubiaka pospolitego.

Dalej teren jest bardzo nierówny. Dominujące drzewo to brzoza brodawkowata. W runie lasu natrafiam na płat bluszczu pospolitego. Ta rodzima liana nie podlega ochronie prawnej.

Po przejściu kilkudziesięciu metrów natrafiam na pierwsze storczyki z rodzaju kruszczyk.

Osiągam grzbiet wzniesienia. To zdaniem prezydenta przypadkowe zgromadzenie drzew jest podejrzanie gęste. Ze względu na dominację sosny zwyczajnej możne je uznać za bór bardzo mieszany. Podłoże jest niestabilne. To po prostu wydma. Dlatego niektóre drzewa, tak jak ta brzoza brodawkowata przegrywają z grawitacją.

Trafiło się też gniazdo mrówki rudnicy. Tutaj sprawa jest jasna. W Polsce mrówka rudnica podlega ochronie częściowej. Ochroną objęte są także gniazda mrówek.

Idę dalej uważnie się rozglądając. Teren jest nierówny. W drzewostanie dominuje sosna zwyczajna i brzoza brodawkowata. Teraz natrafiam na kolejne gniazdo mrówki rudnicy. Generalnie jest ich tutaj więcej.

Kolejny kawałek lasu to grupa brzozy brodawkowatej z orlicą pospolitą w runie. Pomiędzy paprociami trafił się kolejny storczyk z rodzaju kruszczyk.

Teraz trafiam na skupienie kilku leśnych dróg. W tym momencie zbliżam się ku ulicy Obrońców Września 1939 roku. Idąc w jej kierunku natrafiłem na kolejnego storczyka z rodzaju kruszczyk.

Teraz natrafiam na kolejną drogę. Odbija ona w kierunku północno zachodnim. Idą nią w miarę szybko. W jej osi znajdują się spore płaty konwalii majowej. Do października 2014 roku był to gatunek chroniony. Nieźle jak na obszar bardzo zdegradowany. Ponad konwaliami szumią malownicze brzozy brodawkowate.

Trafiło się także drzewo tego gatunku z hubą na raka, czyli błyskoporkiem podkorowym.

Oto bardzo zarośnięty odcinek tej drogi. Tutaj dominuje paproć wietlica samicza.

Kolejna osobliwość to gęstoporek cynobrowy. Taka sobie huba, ale jednak prawie chroniona. W Polsce to gatunek rzadki. Znajduje się na Czerwonej liście roślin i grzybów Polski. Ma status R – potencjalnie zagrożony z powodu ograniczonego zasięgu geograficznego i małych obszarów siedliskowych. Znajduje się na listach gatunków zagrożonych także w Szwajcarii, Anglii, Litwie i Niemczech.

Jest też okazała huba. To mająca bardzo wiele lat lakownica spłaszczona.

Idąc dalej, kierując się na zachód powoli osiągam granicę lasu oraz osadnika. Cały czas znajdujemy się w obrębie boru bardzo mieszanego.Teraz będzie szczypta żółci. Oto raczej rzadka i niegodna swojej polskiej nazwy roślina. Tak wygląda nawłoć pospolita.

Zbliżam się do właściwej granicy lasu i osadnika. Osadnik zawiera przede wszystkim pyły z elektrofiltrów. Podstawowym gatunkiem jest tutaj trzcinnik piaskowy. Są też rozmaitości. Oto topola biała. Jedno z pierwszych drzew, które osiedliły się tutaj z własnej woli.
Trafiła się jeszcze krwawnica pospolita. To niezłe ziółko uwielbia miejsca podmokłe.

Godna uwagi jest inwazyjna nawłoć wąskolistna. To bardzo ekspansywny gatunek. Najwięcej stanowisk posiada w naszym regionie.

Bardzo szybko przechodzę na drugą stronę. Wędruję teraz skrajem lasu w obrębie osadnika. Tutaj na kamienistym gruncie natrafiam na wrotycz pospolity. Pomiędzy drzewami utrzymują się skupiska trzciny pospolitej. Znaczy się obszar, jest zasobny w wodę.

Tak wygląda północna część osadnika. To przestrzeń kolonizowana przez roślinność zielną.
Bardzo osobliwym i rzadkim gatunkiem w naszej okolicy jest koniczyna rozdęta. Przyjrzyjmy się jej dokładnie. Siedliskiem jest granica lasu i osadnika. Tutaj trafiła się również centuria pospolita. To kolejny gatunek niegodny swojej polskiej nazwy. Roślina jest objęta ochroną częściową. Zdjęcie przedstawia ten gatunek na analogicznym siedlisku w Dziećkowicach.
Oto kolejny widok osadnika oraz skraju lasu. Tutaj znajduje się brzoza brodawkowata wygięta w fikuśny łuk. To skutek walki z grawitacją na niestabilnym podłożu.
Oto pierwsza woda utrzymująca się w większej ilości do zachodniej części osadnika. Idę teraz jego krawędzią w kierunku południowym. U podnóża jego zachodniej krawędzi znajduje się rów z wodą. Jest ona bogata w związku żelaza. Po drodze natrafiam na wierzbę kruchą, która przegrała z grawitacją.
Nieco dalej w otoczeniu drzew znajduje się otwarta przestrzeń, na której dominuje trzcina pospolita.
Kończąc ten film, zwracam uwagę na rynny erozyjne żłobiące brzegi osadnika.
Natomiast absolutny koniec tego filmu to prawy brzeg Żeleźnicy. Teraz zalega tutaj rdzawy osad, przyszła ruda darniowa. Wiosną stała tutaj woda.Piotr Grzegorzek

[vc_facebook]

Ostatnie lato na Izerze – Piątek 13 sierpnia 2021

Teraz już wszystko jest przesądzone. Zanim to się stało, postanowiliśmy wykonać dokumentację filmową przyszłego Jaworznickiego Obszaru Gospodarczego, gdzie sztandarową inwestycją ma być tytułowa Izera. To będzie pierwszy film z cyklu. Chodzi o to, aby wiele osób miało szansę wyrobić sobie zadanie na ile, jest to jak w liście otwartym, pisze prezydent miasta – to jest hałda, teren poprzemysłowy, brownfield.

Tym razem tylko muśniemy ten teren. Idziemy od przecięcia się linii kolejowej z ulicą Wojska Polskiego. Od początku idziemy przez las raczej podtopiony. Świadczy o tym różowo kwitnący sadziec konopiasty.

Są też inwazyjne nawłocie późne. Pierwszą przerwą jest linia energetyczna. Pod nią rozwija się wrzosowisko.

Teraz opuszczam drogę. Wchodzę pomiędzy takie sobie skupisko sosny zwyczajnej. Nie musiałem długo krążyć pomiędzy drzewami, aby natrafić na pierwsze storczyki z rodzaju kruszczyk. Gatunki z tego rodzaju podlegają ochronie częściowej.

Są też zielone płaty orlicy pospolitej. Towarzyszy jej trawa trzęślica modra. W lesie trafiają się pozostałości budowli. Są też częściowo chronione mchy. Tutaj dominuje rokietnik pospolity oraz widłoząb kędzierzawy.

Tuż przed opuszczeniem tej części lasu natrafiłem na kolejnego storczyka z rodzaju kruszczyk. Gatunku nie oznaczam, ale to nie ma w tym momencie znaczenia. Cały rodzaj jest chroniony.

Teraz wyszedłem na drogę biegnącą wzdłuż lewego brzegu Żeleźnicy. Idę z jej biegiem ku drodze. Tę okolicę pokazywałem w dwóch filmach. Teraz ruszyłem dalej ku podstawie osadnika. Tutaj płynie kolejny ciek ze zlewni Żeleźnicy. Ruszam z jej biegiem w kierunku wschodnim. Po przejściu sporego odcinka schodzę na trawiasty teren znajdujący się pomiędzy osadnikiem a Żeleźnicą. Wiosną tutaj stała woda.

Początkowo idę z biegiem kanału odbijającego do głównego nurtu Żeleźnicy. Tutaj woda stoi. Następnie wędruję przez zalaną wiosną trawiastą przestrzeń. Jest tutaj sporo rdzawego osadu. Z roślin charakterystycznych dla takich miejsc jest tutaj sit skupiony.

Zbliżam się do podstawy osadnika. W tutejszym drzewostanie dominuje brzoza brodawkowata oraz sosna zwyczajna. Kolejny gatunek to karbieniec pospolity. Pojawił się również pochodzący z Ameryki Północnej erechtites jastrzębcolistny.

Idąc dalej wzdłuż podstawy osadnika, zauważam rynnę erozyjną. Teraz zaglądam do gęstego skupiska sosny zwyczajnej. Wiosną było ono kompletnie zalane. Po drodze przechodzę przez łany trzcinnika piaskowego. Zawracam do podstawy osadnika. Znajduję grzyby jadalne. To mglejarki potocznie zwane panienkami. Idąc dalej, zauważam, że podstawa osadnika jest odsłonięta. Przecinają ją liczne rynny erozyjne.

Jestem już blisko końca zalesionej części osadnika. Drzewostan wzbogaca dąb szypułkowy oraz robinia akacjowa. Uwaga, jeśli ktoś zapomniał to od początku, wędrujemy przez obszar klasyfikowany jako brownfield. Kolejny, niezbyt cenny gatunek grzyba na naszej drodze to trujący tęgoskór pospolity. Jemu takie podłoże nie przeszkadza.

Zanim opuściłem najbardziej zadrzewioną część tego terenu, spotkałem kolejne storczyki z rodzaju kruszczyk.Wyszedłem na otwartą przestrzeń. To południowo-wschodnia część osadnika. W podłożu zalegają pyły z elektrofiltrów, ale wierzch zdecydowanie nie jest brunatny. Na początku szczypta bieli. To amerykańskie przymiotno białe. Pomiędzy trawami skrywa się amerykańska rudbekia owłosiona. Zapewne uciekinierka lub wyrzutek z ogrodu. Pośrodku trawiastej części pojawia się wyspa złożona z trzciny pospolitej oraz nawłoci późnej. Trawy wokół to trzcinnik piaskowy.

Jestem już po drugiej stronie otwartej przestrzeni. Teraz warto przyjrzeć się tragankowi pęcherzykowatemu. W ubiegłym wieku tego gatunku nie wykazywano we florze Jaworzna. Osobiście na obszarze miasta znalazłem go dopiero teraz, chociaż bywam tutaj od 1982 roku. Oto ostatnie spojrzenie na coś, co zdecydowanie nie jest brązowe w każdym bądź razie przez większą część sezonu wegetacyjnego.

Teraz wchodzę do lasu znajdującego się na wschód od osadnika. Na pewno nie sprawia on wrażenia przypadkowego zgromadzenia drzew. Barwnym akcentem jest goździk kartuzek. Są też kolejne storczyki z rodzaju kruszczyk. Oto las jako taki. Rodzaj drzewostanu wskazuje na bór bardzo mieszany.

Na zakończenie szczypta żółci pod postacią pięciornika kurzego ziela.

Tutaj też warto przytoczyć słowa z listu otwartego prezydenta miasta. Podobnie piszę do wszystkich stowarzyszeń obrońców przyrody – zapraszam Was do Jaworzna – przyjedźcie i zobaczcie na własne oczy tę hałdę w wyrobisku kopalni piasku, te osadniki mułów węglowych, na których ma stanąć fabryka Izery. Jesteście wprowadzani w błąd i głosicie nieprawdę. Ktoś wam kiedyś będzie czynił z tego wyrzuty, że w przypadku mojego miasta posługiwaliście się kłamstwem. A po prostu nie wiedzieliście, jak jest. Teraz już wiecie, a to dopiero początek dłuższego cyklu.

Piotr Grzegorzek

[vc_facebook]

Z kamerą wśród brzóz

Larum grają. Niedzieliska zagrożone. Będzie wielka masakra piłą mechaniczną. W istocie pomysł, aby kosztem zieleni zwiększać powierzchnię mieszkalną, nie jest najlepszym rozwiązaniem. Tym niemniej warto zauważyć, że są w tym mieście urzędnicy, którzy usilnie walczą o to, aby miasto spadło w zielonym rankingu. Obecnie to szóste miejsce.

Aby jednak wyrobić sobie zdanie na ten temat, ruszyłem w teren ze swoją kamerką. To było 24 września 2021. Na początku widać, że w okolicy dominują brzozy brodawkowate.

Na skraju lasu panuje jeżyna popielica. Idziemy dalej. Brzoza brodawkowata stanowi znaczną część drzewostanu. Wśród krzewów pojawia się leszczyna.

Dominuje brzoza brodawkowata a tam, gdzie ona tam i jej wybredny smakosz, czyli białoporek brzozowy. Na skraju lasu pojawił się dąb szypułkowy. Teraz to drobiazg, ale jeśli da się mu sporo czasu to osiągnięcie wieku Bartka, nie jest dla niego problemem. Jest też kolejna huba. To hubiak pospolity. On nie jest wybrednym smakoszem.

Wnętrze lasu przypomina dzieło impresjonistów.

Ważnym dodatkiem jest tutaj lipa drobnolistna. Jej liście są zaminowane. Oznacza to, że w mieście pojawił się motyl Phyllonorycter issikii. To przybysz z Dalekiego Wschodu.

Najgroźniejszym składnikiem lokalnej mykory, tak teraz nazywa się ogół grzybów w danej okolicy, są opieńki. One mogą być równie niebezpieczne, jak drwal z piłą mechaniczną.

W tym zielonym tłumie skrywa się dość rzadki w Polsce grzyb. Znajduje się na Czerwonej liście roślin i grzybów Polski. Nie podlega ochronie prawnej, ale ma status gatunku narażonego na wyginięcie. To świecznik rozgałęziony – Artomyces pyxidatus. On tutaj jest najcenniejszy.

Warto jeszcze odnotować występowanie konwalii majowej. Ona podlegała ochronie prawnej do 2014 roku. To wszystko blisko osiedla. W gęstwinie pojawia się również jarząb pospolity.

Zdobywam pagórek. Tutaj także dominuje jeżyna popielica. Jest także coś z mojego kręgu zainteresowań. Oto ozdobny aster opanowany przez grzyba rdzawikowego. To jest Colesporium asterum. To było moje pierwsze spotkanie z tym gatunkiem, chociaż grzybami pasożytniczymi zajmuję się od 1981 roku.

Z drzew obcego pochodzenia jest tutaj dąb czerwony. A dalej bez większych zmian. Brzoza brodawkowata rządzi. Niejaką osobliwością jest drzewo tego gatunku z ogromną czeczotą. Na niej rozwija się grzyb żylak trzęsakowaty. Gatunek dość ciekawy, nawet rzadko spotykany.

Dalej natrafiam na powaloną brzozę. Na niej znajduję wieloletnie owocniki hubiaka pospolitego.

Jak las to i paprocie. Tutaj jest to nerecznica szerokolistna.

Częstym widokiem w naszych lasach są wysypiska śmieci. Oto pierwsza migawka z tej kategorii. Takie sobie pożegnanie z telewizorem.

Kolejny barwny akcent to głóg szkarłatny.

Znalazłem jeszcze martwą brzozę brodawkowatą z owocnikiem błyskoporka podkorowego, czyli hubą stosowaną w leczeniu niektórych form raka. Podobno taka z martwego drewna nie jest lekiem.

Barwnym akcentem obcego pochodzenia jest winobluszcz zaroślowy.

Powoli zbliżam się do ulicy Szczakowska. Oto kolejne nagromadzenie śmieci. Ta opona mogła tutaj trafić przed 1 lipca 2013 roku. Poza tym sporo tutaj leszczyny.

Na zakończenie warto zauważyć występowanie barwinka. On także do 2014 roku podlegał ochronie prawnej i niejedną inwestycję powstrzymał.

I tylko z drogi oraz dla niewprawnego oka ten las to takie byle co. A to dopiero początek. Jest potencjał, trzeba jednak poczekać do przyszłego sezonu wegetacyjnego. Na pewno jeszcze coś się znajdzie. To mogłyby być storczyki, których teraz nie było.

Piotr Grzegorzek

[vc_facebook]

 

Najbardziej zielone polskie miasta. Jaworzno wysoko w rankingu

0

Miasto Jaworzno to jedno z najbardziej zielonych miast w Polsce. Procentowy udział lasów w powierzchni miasta to aż 35,2%. To może być ostatni rok w tym zestawieniu na tak wysokim miejscu, po wycięciu lasu pod fabrykę Izery pozycja Jaworzna w tym zestawieniu znacznie spadnie.

Spośród 66 największych polskich miast (tzw. miast na prawach powiatu) największy udział terenów zielonych (lasów, parków, zieleńców i „terenów zieleni osiedlowej”) mają Sopot, Zielona Góra, Gdynia, Katowice, Koszalin, Jaworzno, Bydgoszcz, Wałbrzych, Jelenia Góra i Tychy.

Tak wynika z zestawienia przygotowanego na podstawie danych GUS przez portal Rynekpierwotny.pl, uwzględniającego 66 największych polskich miast (tzw. miast na prawach powiatu). Portal podzielił to zestawienie na dwie części. W pierwszej uwzględnił udziałów terenów zielonych w powierzchni miasta, włączając w to lasy. Zaś w drugiej wyłączył lasy, biorąc pod uwagę tylko pozostałe tereny zielone.

I takie są dwie pierwsze dziesiątki najlepszych w tym zestawieniu:

Udział lasów, parków, zieleńców i terenów zieleni osiedlowej w powierzchni miasta:

  1. Sopot – 58,5 proc.
  2. Zielona Góra – 53,1 proc.
  3. Gdynia – 45 proc.
  4. Katowice – 42,8 proc.
  5. Koszalin – 36,7 proc.
  6. Jaworzno – 35,2 proc.
  7. Bydgoszcz – 34,7 proc.
  8. Wałbrzych – 32,6 proc.
  9. Jelenia Góra – 32,2 proc.
  10. Tychy – 30,2 proc.

Na podstawie: Rynekpierwotny.pl, Money.pl, GUS

[vc_facebook]

Działki do wycięcia pod Izerę i JOG – lista działek ze zdjęciami

 

Wycieczka Piotra Grzegorzka 25 września 2021

Zapraszam na kolejne wycieczki krajoznawcze. Tym razem osoby zainteresowane muszą się stawić w Chrzanowie przy ulicy Mickiewicza 13 do godziny 9.00. Cel wyprawy określą zebrani uczestnicy. Nie będzie Jaworzna. Priorytetem będzie obszar położony na wschód od Chrzanowa.

Te wycieczki to kontynuacja pewnej tradycji, zaczęło się w 2000 roku, polegającej na penetrowaniu obszaru położonego w promieniu do 50 kilometrów od miejsca zbiórki. Podczas wycieczek priorytetem są osobliwości przyrody ożywionej i nieożywionej. Czasami zdarza się konieczność przedzierania przez bezdroża. Uczestnicy pokrywają jedynie koszty przejazdów. Uczestnicy wycieczek ubezpieczają się we własnym zakresie. Ot i tyle.

Piotr Grzegorzek

[vc_facebook]

Jest taki śmietnik

Do Parku Angielskiego można dojść na wiele sposobów. Jedna z tras prowadzi ulicą Karola Olszewskiego do ulicy Jana Pawła II. Zanim tędy przejdziemy na drugą stronę, aby potem kontemplować piękne okoliczności przyrody. Warto na chwilę odejść w lewo i zatrzymać się na skraju zarośli.

Tutaj można sprawdzić jak w praktyce działa osławiona ustawa zwana powszechnie podatkiem śmieciowym.

Pewną część tutejszych artefaktów widziałem w tym miejscu 9 września 2020 roku. To, co pokazuję teraz, uwieczniłem 31 lipca 2021 roku. Znaczy się, jako miejsce pod wysypisko śmieci ta okolica jest społecznie akceptowana.

Zdecydowanie odradzam w tej okolicy wizytę miłośników ploggingu, skoro nawet Prezydent miasta jest jego przeciwnikiem. To i cokolwiek analogicznego gdziekolwiek w mieście ma leżeć na wiecznej rzeczy pamiątkę. Zresztą bieganie ze starym dywanem lub spalonym tapczanem jest ekstremalnym wyzwaniem.

Piotr Grzegorzek

[vc_facebook]

Wycieczka z Piotrem Grzegorzkiem. 18 września 2021

Zapraszam na kolejne wycieczki krajoznawcze. Tym razem osoby zainteresowane muszą się stawić w Chrzanowie przy ulicy Mickiewicza 13 do godziny 9.00. Cel wyprawy określą zebrani uczestnicy. Nie będzie Jaworzna. Priorytetem będzie obszar położony na południe od Chrzanowa.

Te wycieczki to kontynuacja pewnej tradycji, zaczęło się w 2000 roku, polegającej na penetrowaniu obszaru położonego w promieniu do 50 kilometrów od miejsca zbiórki. Podczas wędrówek priorytetem są osobliwości przyrody ożywionej i nieożywionej. Czasami zdarza się konieczność przedzierania się przez bezdroża. Uczestnicy pokrywają jedynie koszty przejazdów. Uczestnicy wycieczek ubezpieczają się we własnym zakresie.

Piotr Grzegorzek

[vc_facebook]

Pomnikowy buk z Górki Słupeckiej

Dawno, dawno temu, przed 1918 rokiem, a nawet nieco dłużej mysłowicka Górka Słupecka słynęła ze stojącej na niej Wieży Bismarcka, przemianowanej później na wieżę Kościuszki. Teraz to miejsce słynie z tego, że rośnie tutaj buk zwyczajny – Fagus sylvatica.

Drzewo, biorąc pod uwagę jego rozmiary, może pamiętać tamtą budowlę. Jak widać, zdecydowanie ją przeżyło. Jest pomnikiem przyrody ożywionej.


Ten gatunek w porywach wyciąga do 300 lat. Tego osobnika obserwuję od 2004 roku. Jak widać, niewiele się zmienił. Przyjrzyjmy się temu na pewno ponad wiekowemu drzewu. Film powstał 9 lipca 2021 roku.

Piotr Grzegorzek

[vc_facebook]

Prawie las – Mysłowice Brzezinka

Oto kolejny film z rysującej nam się kategorii Brzydka Polska. Jestem w Mysłowicach Brzezince. Zajrzałem tutaj 27 sierpnia 2021 roku. Wysiadając przy ulicy Nowochrzanowska na przystanku Brzezinka Cmentarz, można ulicą Chrzanowska udać się na północ.

W końcu powyżej zwartej zabudowy natrafimy na spore skupisko drzew. Na pierwszy rzut oka to las. Tym niemniej wystarczy wejść do środka, aby poczuć się nieco skołowanym. Poza licznymi oponami znajdziemy tutaj także ciekawe rośliny w tym skupisko konwalii majowej.

Idąc w kierunku północno-zachodnim przejdziemy przez skupisko brzozy brodawkowatej.

Tutaj też znajdziemy to, co najważniejsze. W przypadku tego, co w Jaworznie znalazłem przy ulicy Mostowej, pomijając słowa uznane powszechnie za obraźliwe, nie miałem nic do powiedzenia.

Teraz jednak coś zasugeruję. Generalnie widać, że wśród artefaktów leżących tu i ówdzie dominuje branża motoryzacyjna. Oczywiście zgodnie z zasadą domniemania niewinności fakt działania w tej okolicy takich przedsięwzięć gospodarczych – widać je na mapach Google – nie ma żadnego znaczenia. A może jednak? Tutaj oczekuję waszej opinii.

Piotr Grzegorzek

[vc_facebook]

Śmietnik przy ulicy Mostowa

W piątek 13 sierpnia zajrzałem do zarośli przy ulicy Mostowa. Oczywiście zasadniczym celem było odnalezienie stanowiska barszczu Sosnowskiego. To, co teraz pokażę, znalazłem niejako w formie bonusu, chociaż mogłem się tego spodziewać, o czym będzie na końcu.

Z daleka widać coś zielonego. Na początku zobaczymy gęste zarośla z dominacją śliwy domowej. Wystarczy wejść w zarośla, aby zobaczyć to, co znalazłem. Oto co mam do powiedzenia na ten temat pomijając słowa uznane powszechnie za obraźliwe…

I to by było na tyle.
A tak to wyglądało w dniu 10 kwietnia 2019 roku.


Takich obrazków w mieście znajdziemy sporo, chociaż od 1 lipca 2013 roku miało tego nie być. Po prostu teraz są to tylko przeżytki przeszłości w świadomości i poczynaniach ludzi.

Piotr Grzegorzek

[vc_facebook]

Martwe drzewo

Oto jeden z typowych widoków w naszym otoczeniu. Drzewa ponoszą śmierć z różnych przyczyn, czasami wskutek tak zwanych zabiegów pielęgnacyjnych.

W Jaworznie – Wysokim Brzegu przy ulicy Nad Przemszą zobaczymy bardzo wysoki kikut po topoli kanadyjskiej. Jak widać, miała tutaj miejsce radykalna redukcja korony. Teraz już tak nie wolno przycinać drzew. Zanim zostało przycięte, wyglądało tak jak jego sąsiedzi.

Po zniesieniu „Lex Szyszko”, czyli Polskiej Masakry Piłą Mechaniczną nie jest łatwo pozbyć się niechcianego drzewa. Dlatego tego typu działania bywają podejmowane.

Oczywiście stosując kontrowersyjny skrót myślowy, nie mamy tutaj do czynienia z drzewobójstwem. To jest jedynie obcięcie ze skutkiem śmiertelnym. To taka luźna dywagacja pomiędzy wykazaniem istotnej różnicy pomiędzy zabójstwem a pobiciem ze skutkiem śmiertelnym w rozumieniu kodeksu karnego. Wszak z punktu widzenia bliskich ofiary, bo jej samej to istotnej różnicy brak.

Piotr Grzegorzek

[vc_facebook]

Były sobie mosty

Jak dla mnie istniały od zawsze. Mowa o mostach kolejowych nad Przemszą nieco na wschód od drogi S1. Niestety, przez lata nie wpadłem na pomysł, aby jest rzetelnie udokumentować. W tym roku zostały jakby to, powiedział Kubuś Puchatek „zniknięte”. Oczywiście stało się to w majestacie prawa, świętego prawa własności.

Jest mi ich żal jeszcze z jednego powodu. Otóż kiedyś wstawiłem je na mapy Google. Obecnie już się nie wyświetlają. Teraz możemy oglądać resztki betonowych filarów. Jest tam także galeria malarstwa nabetonowego. Oczywiście ani to Altamira, ani to Faras.

Oczywiście zniknęły elementy metalowe. Drewniane podkłady bogate w specjalistyczną chemię wciąż zalegają w pobliskich zaroślach. Może je wyczuć z daleka. Bujna roślinność nie jest w stanie tego zamaskować.

Piotr Grzegorzek

[vc_facebook]

Teren pod budowę Izery – sprawdzamy w terenie słowa listu Pawła Silberta

W liście otwartym Pawła Silberta znalazło się wiele stwierdzeń na temat terenu pod budowę fabryki Izery. Nie do końca wiemy, czy chodzi tylko o fabrykę, czy o cały teren przeznaczony pod wycinkę. Jednak nasz przyrodnik Piotr Grzegorzek wyruszył, aby sprawdzić teren, o którym napisał w otwartym liście prezydent.

 Czy to las czy nie las?

Fragment listu:

Nie znajdziecie przyrodnika, który znajdzie na tych dwustu kilkudziesięciu hektarach nawet metra kwadratowego naturalnego siedliska – pisał Paweł Silbert w liście otwartym.

Jeśli chodzi o naturalne siedliska roślin chronionych, to jeśli autor miał na myśli to, że na terenie kiedyś była ingerencja człowieka, to i tak mamy złe informacje. Na terenie zrekultywowanej hałdy znaleźliśmy na 4m2 aż 5 okazów chronionych storczyków. W opinii Piotra Grzegorzka okazy chronione mogą zajmować prawie 1000 m2.

Zdjęcie z lokalizacją GPS wgraliśmy na mapę Google:

O pozostałych chronionych okazach w filmie:

https://youtu.be/Tnf-mst5WWE

Jeśli chodzi o teren pod budowę fabryki czytamy w liście:

– (…) tam spoczywa osiem milionów ton pogórniczych odpadów. (…) Nie ma tam nawet wód gruntowych, bo płytkie korytarze sztolni kopalnianych skutecznie go zdrenowały. – pisał Pawel Silbert w liście otwartym.

 

Piotr Grzegorzek zadaje dwa pytania aby rozwinąć wątpliwości:

– Skoro to teren, na którym jest osiem milionów ton pogórniczych odpadów, to ile będzie kosztowało utwardzenie, czy palowanie takiego terenu? Czy jest to możliwe?

– Jeśli pod tym terenem znajdują się płytkie korytarze górniczych sztolni, to czy można na nim w ogóle budować?

Przyrodnik sugeruje, że za stabilność tej hałdy odpowiada właśnie zalesienie. Jeśli ten fragment lasu zostanie wycięty, hałda może odpłynąć wraz z wodami.

Odnośnie fragmentu listu:

„Dlatego jego woda ma taki ceglasty kolor. To jedyna woda jaka tam jest. Nie ma tam nawet wód gruntowych, bo płytkie korytarze sztolni kopalnianych skutecznie go zdrenowały.”

Znajdujemy inne cieki wodne, które wraz z danymi GPS nanosimy na mapę:

Komentarz Piotra Grzegorzka w materiale wideo.

Dla wszystkich chętnych tematem Izery, Piotr Grzegorzek zaprasza  na wycieczkę krajoznawcza po terenie gdzie ma powstać fabryka. Zbiórka w sobotę 28 sierpnia, o godzinie 11:00 na przystanku Promienna, można dojechać tam autobusem linii 370.

Wydarzenie na facebooku https://fb.me/e/1Lvf6qqOZ

 

 

Napotkany grzybiarz

Komentarz redakcji:

Jesteśmy zwolennikami zrównoważonego rozwoju miasta. Jednak nie możemy nie pokazywać każdej ze stron tego tematu. Naszą rolą jest pokazywanie argumentów zarówno zwolenników i przeciwników. 

Naszym zdaniem treści w liście Pawła Silberta są momentami manipulacją, w której brak  jest prawdziwego przyznania się do tego ile faktycznie mamy wyciąć lasu, a ile to teren po rekultywacji. (Dodamy, że nawet motyw z malowaniem kominów przez Donalda Tuska jest przekłamaniem). To prowokuje nas do powiedzenia „sprawdzam”.

Uprawianie skandalizującego PR oraz politycznych wojenek nie przynosi dobrych efektów, czego dowodem była wojna o węzeł A4 w Jeleniu. Sztuka dyplomacji i przekazywania argumentów do wiadomości opinii publicznej jest robiona w naszym mieście w przedziwny sposób, dlatego efekty tego są zazwyczaj inne niż te pożądane.

[vc_facebook]

Działki do wycięcia pod Izerę i JOG – lista działek ze zdjęciami

Tego lasu wkrótce tu nie będzie. Zobacz las który wytną pod budowę #Izera w Jaworznie

 

Niebezpieczny Barszcz Sosnowskiego się rozrasta – nowe pokolenie

Barszcz Sosnowskiego przy ulicy Mostowej się rozrasta. Niestety  potwierdził to przyrodnik Piotr Grzegorzek, który bada stanowiska tej rośliny.

Od 2010 roku śledzę losy populacji barszczu Sosnowskiego w chaszczach przy ulicy Mostowej. Jest kilka filmów na ten temat. Kiedy było tam ponad 30 osobników tej bardzo groźnej rośliny informację o jej występowaniu, zignorowano. Zatem gatunek jak ma, to w obyczaju dojrzał i dostarczył do gruntu ponad milion zdolnych do kiełkowania owoców zwanych niełupkami.

Był taki czas, że stanowisko niemalże zlikwidowano, ale nie zupełnie. Od tamtego czasu co pewien czas odnotowywałem rozwijanie się siewek tego gatunku.

W tym roku wybrałem się tutaj dopiero w piątek 13 sierpnia. Nie musiałem długo przedzierać się przez gęstwinę, aby napotkać dwa owocujące osobniki, które wzbogaciły tutejszy glebowy bank nasion o kolejne kilkadziesiąt tysięcy niełupek.

Nowe pokolenie powinno pojawić się już w przyszłym roku a kolejne kwitnące giganty najpóźniej za cztery lata. Oczywiście nic nie stoi na przeszkodzie, aby wyrastające siewki wyrywać, zanim dorosną. Tylko nie wiem, czy jest ktoś, komu by się chciało chcieć. Cóż, pożyjemy, zobaczymy.

Piotr Grzegorzek

[vc_facebook]

Niedobra ambrozja

Jak powszechnie wiadomo z lektury mitów greckich ulubionym napojem bogów była ambrozja. Do dzisiaj to słowo jest symbolem czegoś wyszukanego, smakowitego. Istnieje jednak roślina, która od pewnego czasu upowszechnia się w naszym kraju, pochodzi z Ameryki Północnej i jest bardzo nieprzyjemna dla sporej rzeszy osób. Ten gatunek to ambrozja bylicolistna – Ambrosia artemisifolia.

Na spory płat tego gatunku natrafiłem, wędrując w poniedziałek 9 sierpnia 2021 roku od centrum handlowego w Jęzorze do Mysłowic. Znaczy się dokładniej to, jest w Jaworznie przy drodze S1, na odcinku od skrzyżowania z drogą 79 po Przemszę. Zapewne będzie się stąd upowszechniać w osi tej drogi, ponieważ znalazłem ją również na obszarze bazy GDDKiA Wysoki Brzeg przy ulicy Drogowców. Do tej pory spotykałem ją sporadycznie zazwyczaj w jednym, góra pięciu osobnikach. Tutaj jest nadspodziewanie dużo.

Jest to gatunek jednoroczny. Uwielbia miejsca ruderalne i suche przydroża. Bywa także zanieczyszczeniem w popularnych mieszankach trawnikowych. To jest jedno ze źródeł upowszechniania tego gatunku. Niestety, nigdzie nie natrafiłem na informację, że ten i ów produkt tego rodzaju został wycofany z handlu. Na szczęście roślina nie parzy, łatwo ją zauważyć i wyplewić.

Nasza bohaterka właśnie wchodzi w pełnię kwitnienia. Jest gatunkiem wiatropylnym, zatem już wkrótce wielu z nas będzie kichać na wszystko. Dostarcza bowiem pyłku o silnym działaniu alergizującym.

Trzeba jeszcze dodać, iż pomimo tych wad jest niezłym ziółkiem pomocnym w leczeniu zakażeń bakteryjnych i grzybowych. Jednakże wady przewyższają zalety. Na usuwanie negatywnych skutków jej działania na rolnictwo i zdrowie w samej tylko Unii Europejskiej wydaje się co roku co najmniej 4,5 mld Euro. Zatem ta ambrozja jest zdecydowanie niedobra. Do niedawna roślina była zaliczana do rodziny złożonych – Asteraceae. Niedawno dokonano tutaj pewnego rozbicia. Teraz ten i kilka podobnych rodzajów tworzy rodzinę Ambrosiaceae.

Piotr Grzegorzek

[vc_facebook]

Spacer zaroślarki

Wokół nas żyje sporo gatunków ślimaków zarówno tych, które posiadają muszlę, jak i tych bez muszli. Bohaterkę tego filmu obserwowałem w swoim chrzanowskim ogrodzie, gdzie spacerowała sobie po szczeci pospolitej.

Osobnik poruszał się niespiesznie. Widać wyraźnie ciemną muszlę z czarniawym paskiem. Widać ciemne ciało i charakterystyczne oczy osadzone na długich trzonkach. To ich druga para. Pierwsza z nich jest mniejsza, tutaj jednak bardzo wyraźna.

Nie jest prawdą, jako chce autor pewnego wiersza, że ślimak wędruje wolno, ponieważ ktoś dla hecy władował mu dom na plecy. Te bez muszli także nigdzie się nie spieszą.

Ten ślimak jest gatunkiem pospolitym w Polsce. W Jaworznie największe skupisko tego gatunku napotkałem w dolinie Łużnika na trawersie byłej Baryłeczki. Wręcz określiłem tę okolicę jako krainę Arianty. To było 16 lipca 2007 roku.

Link do fotoreportaży w opisie.
https://www.bio-forum.pl/messages/3280/651873.html
https://www.bio-forum.pl/messages/3280/651933.html

Piotr Grzegorzek

[vc_facebook]

Martwe drzewa w Parku Angielskim

W tym filmie pokażę mniej eksponowany zakątek w gruncie rzeczy bardzo urokliwego Parku Angielskiego. W tym miejscu warto zaznaczyć, że w idei tworzenia tego rodzaju parków jest zasada tworzenia zakątków, które poprzez swój charakter będą zaskakiwały nawet swojego twórcę.

Tutaj tym kontrowersyjnym i zaskakującym zakątkiem jest gęstwina drzew posadzonych przy południowo-wschodnim skraju. Po prostu wyrąbano wyrosły tu spontanicznie las robinii akacjowej po to, aby posadzić nader gęsto robinię akacjową. Tam, gdzie nie było ingerencji ten gatunek, ma się bardzo dobrze.

Zaskakujące jest to, że drzewa, które posadzono, nader gęsto w znacznej części już są martwe. Pozostałe także dogorywają. Znaczy się coś, poszło nie tak.

Najbardziej zagadkowym zjawiskiem na tych powierzchniach jest spontaniczne odradzanie się kolczastej amerykanki z pozostawionych korzeni, chociaż i to dzieje się powoli. Zresztą robinii było tutaj więcej i spontanicznie odradza się tam, gdzie wycięto drzewa z pierwszego pokolenia. Dzieje się to na skraju lasu, a nawet w kwietnym kręgu.

Tak czy owak, tutaj jest konieczna jakaś ingerencja i ponowne posadzenie czegokolwiek niekoniecznie tak gęsto, jak w tym przypadku.

Piotr Grzegorzek

[vc_facebook]

Przelot na skraju drogi

Wśród gatunków nie tylko jaworznickiej flory na pewną uwagę zasługuje przedstawiciel botanicznej rodziny bobowatych przelot pospolity – Anthyllis vulneraria, z natury roślina występuje w Europie, Azji Mniejszej i Północnej Afryce. Bohaterów tego filmu spotkałem przy ulicy Bukowskiej tuż przed skrzyżowaniem z drogą na Sosinę.

Jak nasz bohater wygląda widać na filmie. Najbardziej charakterystyczne są kwiaty skupione w główki. Ich kielichy są mocno owłosione.

Ten gatunek jest szczególnie ważny dla dwóch motyli, gdyż żywi larwy modraszka dorylasa oraz modraszka malczyka. Jest to również jedno z niszowych ziół. Między innymi można o nim powiedzieć do rany przyłóż. Poza tym to znakomita roślina pastewna.

Piotr Grzegorzek
[vc_facebook]

Rumian żółty

Kiedy w niedzielę 4 lipca z najbliższą rodziną szliśmy sobie od ulicy Chełmońskiego do Geosfery w rejonie ronda w ciągu ulicy Wojciecha, natknęliśmy się na skupisko żółto kwitnącej rośliny z rodziny astrowatych. Wyróżniały ją okazałe koszyczki żółtej barwy i sinozielone pierzaste liście. W koszyczkach żółty był środek, były też żółte kwiaty języczkowe czasami uważane za płatki korony. Przy dotykaniu dała się wyczuć delikatna nuta rumianku.

Ta roślina to tytułowy rumian żółty – Anthemis tinctoria. Jest bardzo łatwa w uprawie. Znakomicie znosi zimy. Wystarczy tylko po sezonie przyciąć ją na poziomie gruntu. Oczywiście równie łatwo rozmnaża się z nasion. Jest znakomitym składnikiem celowo urządzanych kwietnych łąk. Tworzy bardzo wyraziste ciemnożółte plamy.

Poza tym to cenna roślina użytkowa. Proszek z jej kwiatostanów ma działanie owadobójcze. Jest to znakomita roślina miododajna. Ponadto jako niezłe ziółko sprawdza się przy chorobach górnych dróg oddechowych. Ten gatunek był także rośliną barwierską, ale niskiej jakości.

[vc_facebook]

Sobota z Wąwolnicą

Nasz przyrodnik Piotr Grzegorzek opowiada nam tym razem o jednej z ważnych, chociaż niewielkich jaworznickich rzek, jest nią Wąwolnica. Uchodzi ona do Przemszy na północ od Jelenia Łęgu.

Jedną z ważnych, chociaż niewielkich jaworznickich rzek jest Wąwolnica. Uchodzi ona do Przemszy na północ od Jelenia Łęgu. Do niedawna jej koryto nader często bywało suche. Niedawno szedłem tędy dwa razy w dłuższych odstępach czasu i każdorazowo stwierdzałem, że w korycie znajduje się woda. 20 kwietnia przy rozpoczynającym się sezonie wegetacyjnym wszystko było widać lepiej. Wtedy jednak nie filmowałem. Kolejny raz zajrzałem tutaj w dniu 10 lipca. Wówczas powstał ten film. Woda była, chociaż to może być bardzo kontrowersyjny skrót myślowy. Raczej powinniśmy mówić o wyczuwalnej z daleka cieczy i to już na odcinku od mostu w ciągu ulicy Zwycięstwa. Zapewne nie oznacza to, że ktoś teraz spuszcza wpuszczoną w kanał Wąwolnicą ścieki. Teraz po prostu fermentują zdeponowane na jej dnie osady. Wystarczy odrobina wody, sporo ciepła, dużo spokoju i reakcja się zaczyna. Im bliżej ujścia, tym jest ona gwałtowniejsza, ponieważ rzeka hamowana przez zanieczyszczoną Przemszę w tym miejscu najczęściej stoi. A gleba jest tutaj żyzna, o czym świadczą bujne pokrzywy u kresu wędrówki z biegiem tego cieku, a może jednak ścieku.- Piotr Grzegorzek.

[vc_facebook]

Poznajemy oliwnika wąskolistnego

Zacznijmy od tego, że w Jaworznie okazałe drzewo tego gatunku obserwuję co najmniej od 2009 roku w okolicy plaży przy zachodnim brzegu Sosiny. Te zdjęcia wykonałem w dniu 24 czerwca 2021 roku.

Nieco wcześniej, bo w połowie czerwca młode krzewiaste postacie tego gatunku sfilmowałem w parku miejskim w Chrzanowie. To jeden z nieczęsto widywanych w zieleni miejskiej gatunków.

Zazwyczaj bywa drzewem, często jest prowadzony w formie krzewu. Wyróżniają go srebrzyste, podługowate blaszki liściowe. Z daleka tworzy wyraźną srebrzystą plamę w krajobrazie. Kiedy kwitnie, można go wyczuć z daleka. Gorzej z dostrzeżeniem drobnych żółtych kwiatów skrywających się w gęstym listowiu.

Drzewo to w swojej azjatyckiej ojczyźnie ma duże znaczenie gospodarcze. W Polsce najważniejsze zalety to miododajność, wytrzymałość na miejski klimat. Dobrze sprawdza się na niezbyt zasobnych glebach. Co więcej, to on poprzez swoje bulwki korzeniowe wzbogaca gleby w azot tak jak to robią nasze gatunki z rodziny bobowatych. I tak kończy się ta lekcja botaniki Piotra Grzegorzka.

Piotr Grzegorzek

[vc_facebook]

Martwe drzewa nad Sosiną

W miarę postępu sezonu wypoczynkowego co jakiś czas wychodzą pewne niedoróbki związane z tak jakby zakończoną rewitalizacją Sosiny. Pomijam wady ukryte, które są związane nierzadko z pewną niestarannością wykonawców.

Jest jednak coś, czego absolutnie nie da się ukryć. Otóż idąc w dniu 24 czerwca zachodnim brzegiem zalewu w kierunku ulicy Bukowskiej, natrafiłem na liczne martwe drzewa, które zdecydowanie powinny zostać usunięte. Są tam także drzewa ze znaczną ilością martwych gałęzi i konarów. To między innymi topole, brzozy brodawkowate oraz robinie akacjowe.

Oczywiście ich stan jest taki od dłuższego czasu i zapewne pomiędzy 16 października 2020 a 28 lutego 2021 można je było usunąć bez wątpliwości co do ich kondycji. Biorąc pod uwagę skomplikowane stosunki własnościowe w tej okolicy, liczę się z tym, że nie było to zadanie MCKiS.

Tym niemniej zapewne istnieją jakieś instrumenty, które mogą na rzeczywistym właścicielu skrawka gruntu pod martwym drzewem wymóc jego usunięcie, chociażby ze względu na stwarzane przez nie zagrożenie dla bezpieczeństwa publicznego.

Piotr Grzegorzek

[vc_facebook]

Żeleźnicą pod prąd

Jak się dowiadujemy nie tylko z naszych mediów, poczyniono kolejne kroki na drodze do budowy w Jaworznie fabryki elektrycznych samochodów Izera. W dniu 30 marca tego roku pokazałem tę okolicę po raz pierwszy. Jednocześnie zaznaczyłem, że nie mam nic przeciwko budowie tego zakładu, ale jako przymusowy inwestor mam prawo zgłaszać uzasadnione wątpliwości co do przydatności tego terenu pod taką inwestycję.

Oczywiście, optymiści twierdzą, że nie ma o co kruszyć kopii, bo bagno i rzekę zawsze można zasypać. Dlatego teraz idąc moim śladem wzdłuż lewego brzegu od przepustu do źródła Żeleźnicy pod ulicą Wojska Polskiego, podziwiajcie ten widok, bo w nieodległej przyszłości trafi do kategorii pejzaży zaginionych.

Po prostu pokazuję co jest a czego może nie być. Na razie jest ślicznie. Teraz do rdzawej wody i białych pni brzóz doszła delikatna zieleń liści przełamywanych błękitem łubinu trwałego.

Piotr Grzegorzek

[vc_facebook]

Biwak w lesie – ahoj przygodo!

Włóczenie się po lesie ma same zalety, oczywista pod warunkiem, że się nie zgubicie, nie spotkacie dzika i stada komarów. Biegli we wszystkim Japończycy wymyślili „leśną kąpiel” czyli „shinrin yoku”. Udowodnili, że spacer po lesie świetnie uspokaja, odpręża i gwarantuje życiowy balans. Na świecie powstało ok. 150 prac naukowych potwierdzających, że las ma zbawienny wpływ na ciało i psychikę.

W czasach pandemii takie walory lasu są nieocenione. Dobrze więc , że Lasy Państwowe wymyśliły akcję „Zanocuj w lesie”, zachęcając do rozbijania w lasach biwaków. Z pewnością las zachwyci, jak pisze Nadleśnictwo, „różnorodnością drzewostanów, urokiem stawów i błogą ciszą przerywaną odgłosami mieszkańców lasu”.

Bór mieszany przy ulicy Promiennej (fot. Piotr Grzegorzek)

To mało kosztowny relaksacyjny wypad z dala od cywilizacji, w świat ciszy i zieleni. Pobyt w lesie jest pomocny w opanowaniu stresu, zapobiega depresji, poprawia odporność, dotlenia czyli dodaje energii. Ponadto nocując w lesie możesz, z dala od miejskich świateł, dokładnie obejrzeć Drogę Mleczną, w sierpniu na niebie pojawią się Perseidy, meteory, zwane spadającymi gwiazdami. Możecie też podziwiać romantyczny wschód i zachód słońca oraz zwierzaki żerujące przed świtem. Ponadto nigdzie indziej nie doznacie tak niepowtarzalnych dźwięków przyrody. Las szumi, pachnie, kwitnie, daje więc święty spokój.

Las mieszany z brzozami nad Sosiną (fot. Piotr Grzegorzek)

Zasady biwakowania:

– można biwakować przez czas nie dłuższy niż dwa dni i nie więcej niż w dziewięć osób, w innej sytuacji należy wypełnić formularz na stronie Nadleśnictwa Chrzanów, w zakładce „Zanocuj w lesie”,

– rozpalenie ogniska jest możliwe jedynie w miejscach do tego przeznaczonych, w pozostałych miejscach można korzystać jedynie z kuchenek gazowych, ale nie jest to dozwolone na terenach torfowych, na wyschniętej łące i w młodniku,

– samochody i motory należy pozostawić na parkingu, nie jest dopuszczalny wjazd nimi na teren lasu,

– wszystkie śmieci po biwakowaniu musisz zabrać ze sobą, łącznie z resztkami jedzenia, które nie stanowią naturalnego składnika leśnego ekosystemu,

– nie można hałasować, płoszyć zwierzyny i niszczyć roślinności,

– przed biwakowaniem sprawdź w internecie, czy nie wprowadzono okresowego zakazu wstępu, np. z powodu zagrożenie pożarowego.

Bór mieszany na północ od Jeziorek (fot. Piotr Grzegorzek)

Miejsca dopuszczone do biwakowania na terenie lasów chrzanowskiego nadleśnictwa odnajdziecie na stronie Nadleśnictwa Chrzanów w zakładce Program Zanocuj w lesie. Nie wskazano do programu lasów jaworznickich, po nich możecie więc tylko spacerować do woli lub krótko się  w nich zdrzemnąć na tutejszych polanach.

Ela Bigas

Zapomniana Aleja

Sztandarową miejską inwestycją ekologiczną ostatnich lat było posadzenie na skraju nowej części poszerzonego parku Chrząstówka szpaleru drzew. Całość nazwano Parkiem Nowych Mieszkańców. Aleja znalazła się na jego zachodniej krawędzi. Wówczas na drzewa pamiątkowe wybrano kolumnową odmianę dębu szypułkowego.

Drzewa posadzono bardzo gęsto. Do każdego z nich przymocowano tabliczkę z imieniem dziecka, nowego mieszkańca miasta. Niestety wkrótce te drzewa padły.

Drugą zmianę posadzono w 2018 roku. Wówczas też zamiast dębu szypułkowego pojawił się amerykański dąb czerwony. Zapewne przy wyborze jakby nie było pamiątkowego drzewa, nie miało to znaczenia. Do niektórych drzew przymocowano odzyskane tabliczki. Większość drzew pozostała anonimowa. Tak to zobaczyłem, będąc tam dopiero 21 lutego 2019 roku.

Po raz kolejny to miejsce odwiedziłem 21 maja 2021 roku. Obecnie większość drzew jest ledwo żywa. Świadczą o tym liczne martwe gałęzie w ich koronach. Ile z nich przeżyje trudno powiedzieć. Sporo drzew już jest suchych. Wszędzie brak tabliczek z imionami dzieci.

W tym miejscu godzi się zauważyć, że dla osiągnięcia istotnego efektu ekologicznego, dla zniwelowania wytworzonego za naszego życia śladu węglowego takie patronackie drzewo powinno znacznie przeżyć swojego imiennika.

Widoczne w tle drzewa także nie urosły. Znaczy się aleja i park są, a jakoby ich nie było.

Piotr Grzegorzek

[vc_facebook]

Piotr Grzegorzek nagrodzony

Nasz redakcyjny kolega, przyrodnik Piotr Grzegorzek, został nagrodzony ważną Odznaką Honorową od ważnego ministra. Przed panem Piotrem natura nie ma tajemnic, jeśli czegoś pan Piotr spośród fauny lub flory nie zna to znaczy, że to nie istnieje. Doceniono więc olbrzymią wiedzę, elokwencję i autentyczne zaangażowanie pana Piotra w upowszechnianiu wiedzy o barwnym świecie przyrody.

Pan Piotr na dokładkę udziela się jako jak sam mówi „artysta nieprofesjonalny w dziedzinie plastyki”, należy również do grona nielicznych osób uprawiających wycinankę żydowską, ale też wycinankę o innej tematyce. Wśród swoich pasji pan Piotr wymienia jednym tchem zbieranie roślin do zielników, gromadzenie dokumentacji fotograficznej i jej publikowanie w internecie. Jest szczególnym znawcą wszystkich grzybów, ale grzybów nie jada… Ponoć nie z obawy o życie a prozaicznie dlatego, że smak grzybowy mu nie odpowiada. Panu Piotrowi nagrody gratulujemy.

– Do kolekcji jeszcze brakuje medalu Zasłużony dla powiatu chrzanowskiego i Złotego Krzyża Zasługi, bo srebrny już mam – skwitował całą sytuację pan Piotr.

Piotr Grzegorzek urodził się 11 czerwca 1955 roku w Pszowie. Kolejnymi ważnymi etapami były szkoła podstawowa w Krzyżkowicach (1962 – 1970), Liceum Ogólnokształcące w Rydułtowach (1970 – 1974) oraz Wydział Biologii i Ochrony Środowiska Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach (1974 – 1980).

Od 1 kwietnia 1982 do 3 lipca 2020 pracował w Muzeum w Chrzanowie. To było 38 lat owocnej pracy. Tu zajmował się dokumentowaniem lokalnej przyrody we wszystkich jej aspektach. W okresie pracy zawodowej znacznie powiększył zbiory przyrodnicze tej placówki. Ponadto rozwinął szczególny styl popularyzacji wiedzy – z nauką i humorem i to nie tylko w zakresie nauk przyrodniczych. Szczególną formą popularyzacji wiedzy o regionie były organizowane przez niego od 2000 roku wycieczki w formule Wędrówki z Kustoszem.

Piotr Grzegorzek już w czwartej klasie szkoły podstawowej postanowił zostać przyrodnikiem. W tym okresie był również nałogowym czytelnikiem książek. Poza tym wykazywał zdolności plastyczne. To zostało mu do dziś. W 1982 roku został członkiem działającej przy muzeum grupy twórców nieprofesjonalnych przekształconej później w stowarzyszenie In Gremio. Od 2007 roku zajął się wykonywaniem wycinanki nie tylko żydowskiej. Na tym polu także ma spore osiągnięcia.

Aktualnie najważniejszym miejscem do popularyzacji wiedzy przyrodniczej są internetowe Wędrówki z Grzegorzkiem, gdzie publikuje fotoreportaże będące sprawozdaniami ze wszystkich badań terenowych. W 2013 roku jako członek Polskiego Towarzystwa Botanicznego otrzymał w związku z tym medal im. Bolesława Hryniewieckiego. Obecnie liczba opublikowanych fotoreportaży przekroczyła 4830.

Ponadto jako dziennikarz prasy lokalnej opublikował wiele tekstów w Kronice Chrzanowskiej. Oczywiście wciąż jest dziennikarzem naszych jaworznickich mediów.

 

Na Pańskiej Górze żółciak siarkowy, czyli „Leśny kurczak”

Ostatnio sporo osób zainteresowało się gatunkiem pewnego grzyba, jakim jest żółciak siarkowy. Dlatego na przykładzie owocników z Pańskiej Góry przyrodnik Piotr Grzegorzek pokazuje, jak wygląda. Jest on bardzo kruchy a przez to w odróżnieniu od większości grzybów lekkostrawny.

Większość grzybów spożywanych w naszym kraju ma standardowy wygląd, znaczy się, musi posiadać kapelusik fikuśny tudzież nóżkę zgrabnie toczoną. Wtajemniczeni wiedzą, że można jadać niektóre huby. Należy do nich żółciak siarkowy przez smakoszy nazywany leśnym kurczakiem. Niestety częściej spotkamy go w parkach, na przydrożach oraz w zieleni osiedlowej.

Żółciak siarkowy jest to grzyb jadalny i trzeba dodać, że bardzo smaczny. Jeżeli kogoś interesują jego walory smakowe, to pamiętajmy, że przed spożyciem wymaga on wcześniejszej obróbki cieplnej (15-20 minutowego obgotowywania). Dopiero po niej można przystępować do dalszego przygotowywania go do jedzenia, np. w postaci kotleta w panierce.

[vc_facebook]

Żeleźniak Russela

Prezentuję ciekawą roślinę ozdobną, którą można również uprawiać w naszych ogrodach, a którą osobiście po raz pierwszy w życiu zobaczyłem w Anglii w 2019 roku. Te zdjęcia i ten film powstały na terenie zespołu parkowo-pałacowego zwanego Cusworth Hall & Park.

To żeleźniak Russela lub jak kto woli żeleźniak żółty – Phlomis russeliana. Potoczna nazwa gatunku to szałwia turecka. Jest on rodzimy dla flory Turcji oraz Syrii. Jego najważniejszym walorem ozdobnym są okazałe żółte, wargowe kwiaty układające się w piętrowe okółki. Tłem dla nich są szarozielone liście. Chętnie odwiedzają go pszczoły.

Wytrzymuje wszędzie tam, gdzie temperatura nie spada poniżej -20 stopni C. Tę niedogodność niweluje okrywanie jego kęp na zimę. Uwielbia gleby wilgotne na nasłonecznionych stanowiskach. Kupno tej byliny nie nastręcza obecnie trudności. Zatem, oglądajcie i nabierajcie ochoty na jego posiadanie.

Piotr Grzegorzek

[vc_facebook]

Wielki popłoch

Bohaterów tego filmu uwieczniłem w Jaworznie   przy ulicy Mickiewicza oraz w Chrzanowie przy ulicach Borowcowa i Kolejowa. Ten ciekawy gatunek, można pomylić z ostem, jest bowiem bardzo kolczasty. Zresztą dawnymi czasy wszystko, co w jakiś sposób mogło nas pokłuć tak nazywano, chociaż teraz mamy osty, ostrożnie no i tytułowy popłoch.

Dokładniej mowa o popłochu pospolitym – Onopordum acanthium. Przyglądając się roślinie, proszę wysłuchać w tle kilku ciekawostek. Jest to gatunek rodzimy dla flory obszaru śródziemnomorsko-irano-turańskiego. Stamtąd ruszył w świat i najtrwalej wpisał się w kulturę Szkocji.

Generalnie nie ma on wielkich wymagań, ponieważ uwielbia miejsca ruderalne, ale nasłonecznione. Tym niemniej może być uprawiany jako roślina ozdobna. To bardzo dekoracyjny gatunek. W tym wypadku należy do kategorii – raz sadzisz potem tylko plewisz.

Jest to również niezłe ziółko, a nawet roślina jadalna. Mięsiste dno koszyczków kwiatowych może udawać karczochy. W medycynie ludowej popłoch stosowano między innymi przy zapaleniu błony śluzowej górnych dróg oddechowych, ropiejących ranach, reumatyzmie. Jednakże najważniejsze z tego wszystkiego są jego właściwości miododajne, gdyż produkuje mnóstwo nektaru.

Piotr Grzegorzek

[vc_facebook]

Cedr atlaski

W maju 2019 roku odwiedziłem Anglię, oczywiście na zaproszenie swoich dzieci. Przebywałem w Doncaster. To było tylko 10 dni, ale i tak skończyło się na zebraniu sporego materiału zdjęciowego no i kilku filmów. Oto jeden z nich.

W tym czasie dwa razy zajrzeliśmy do Cusworth Hall & Park, gdzie można zobaczyć wiele ciekawych drzew. Jednym z nich jest tytułowy cedr atlaski – Cedrus atlantica.

Te, które możemy podziwiać w filmie, powinny dać nam wyobrażenie co może wyrosnąć z zakupionego w szkółce patyka. A i tak nie są one takie duże, jakie mogłyby być. W ojczyźnie osiągają do 40 metrów zaś w Anglii do 30. Wzrost bohaterów tego filmu szacuję na góra 20 metrów.

To gatunek rodzimy dla flory gór Atlas oraz Algierii. Jest uprawiany nawet w Polsce. Kupno jego sadzonek nie nastręcza trudności. Znaczy się, można już sobie coś takiego kupić do ogrodu. Dość okazałe drzewa tego gatunku spotkałem w Rudzie Śląskiej Kochłowicach.

Klimat się ociepla a jemu nawet -26 stopni niestraszne jak twierdzi doświadczony ogrodnik.

Piotr Grzegorzek

[vc_facebook]

Spotkanie z rohatyńcem

Oto rohatyniec nosorożec – Oryctes nasicornis. Bohaterów tego filmu wykopałem w swoim chrzanowskim ogrodzie. To było moje pierwsze spotkanie z nimi na żywo. Do tej pory widzieliśmy się tylko w muzealnej gablocie. Jak chrząszcz wygląda widać na filmie. Na początku po falistej tekturze spaceruje samica, potem samiec. Chrząszcze mają prawie 4 centymetry długości.

Kolejnemu samcowi pozwoliłem spacerować po bukowej kłodzie. Owada bardzo trudno spotkać, ponieważ zazwyczaj prowadzi nocny tryb życia. Poza tym jest stosunkowo rzadki. Często pojawia się tam, gdzie są składowane trociny lub tam, gdzie produkuje się naturalny kompost.

Przed pożegnaniem jednego z nich odwróciłem na grzbiet po to, abyście mogli przyjrzeć mu się od spodu. W końcu wszystkie trafiły z powrotem do ogrodu, w którym zostały wykopane. Po prostu rozeszły się. A jak u was coś takiego się pojawi, dajcie im pożyć, chociaż nie podlegają one ochronie prawnej.

Piotr Grzegorzek

[vc_facebook]

Wiosna w brzezinie

Wiosna rusza opornie, ale z kopyta. Mamy coraz więcej ładnych kwiatków. O tej porze roku także możemy podziwiać lasy. Dlatego ponownie udałem się do brzeziny w okolicy cmentarza w Wilkoszynie. Podziwiajmy piękno tego lasu.

Mamy biel pni muskaną zielenią rozwijających się listków. Z tym bardzo kontrastuje ciemna zieleń pobliskiego boru. Poza tym w lesie zobaczymy to i owo. Trzeba się tylko uważnie rozglądać. Do lasu wchodzę w okolicy przystanku PKM Wilkoszyn-Cmentarz.

Jest tutaj czeremcha zwyczajna – Padus avium

Jest tutaj rzeżusznik piaskowy – Cardaminopsis arenosa

Jest tutaj dwubarwny fiołek trójbarwny – Viola tricolor

Jest przypominająca trawę kosmatka polna – Luzula campestris

Z ziemi wychodzi łubin trwały – Lupinus polyphyllus

Warto jeszcze zauważyć szare poduchy porostów z rodzaju chrobotek – Cladonia. Gatunek nieistotny, z racji możliwości popełnienia pomyłki.

I tak wędrując przez las, wyszedłem na kolejnym przystanku PKM.

Piotr Grzegorzek

[vc_facebook]

Wyprawa do źródeł Boliny Południowej

Powiedziano kiedyś, że nie ważne jak się zaczyna, ważne jak się kończy. O tym, jak kończy Bolina, pokazywałem wiele razy. Tym razem pokażę, jak wygląda jej obszar źródłowy. Byłem tutaj 17 lipca 2020 roku. Po tej wyprawie to miejsce zaznaczyłem na mapach Google. W lesie pomiędzy ulicami Leśną a autostradą znajdują się cztery strumienie. Przed autostradą dochodzi do nich jeszcze jeden strumień a potem po drugiej stronie jest już tylko jedna rzeka – Bolina Południowa.

Nasz spacer zaczniemy od miejsca, gdzie ulica Wybickiego spotyka ulicę Leśną. Postanowiłem przejść się w osi najbardziej skrajnego, prawego cieku z czterech. Początkowo do lasu prowadzi szeroka droga. Idę na północ. Rozglądam się. W okolicznym drzewostanie dominuje dąb czerwony. Towarzyszy mu brzoza brodawkowata oraz lipa drobnolistna.

Następnie odbijam w pierwszą drogę po prawej stronie i badając ukształtowanie terenu intuicyjnie odnajduję na północ od niej pierwszą niszę źródłową. Od niej biegnie suche koryto. Ono wytycza dalszy ciąg spaceru. Otacza go skupisko paproci wietlicy samiczej – Athyrium filix-femina. Drugim gatunkiem jest zachyłka oszczepowata – Phegopteris connectilis.

To suche koryto doprowadza nas do miejsca, gdzie las został wycięty. W tej okolicy dolina cieku znika w gąszczu bujnej roślinności oraz martwego drewna. W pewnym momencie teren spłaszcza się do tego stopnia, że odnosimy wrażenie, że zabłądziliśmy. Dopiero w połowie trawersu poręby pojawia się stojąca woda. Oznacza to, że na tym odcinku rzeka przeszła do podziemia i dopiero teraz się ujawnia.

Pierwsze ślady płynięcia pojawiają się po kilkudziesięciu metrach. Dzikość miejsca podkreśla powalona brzoza brodawkowata. Wkrótce potem koryto staje się to suche to wilgotne, ale ponownie ze stojącą wodą. Tym nie mniej ma ono charakter V-kształtnej doliny rzecznej. Jednocześnie warto zauważyć, że na całej trasie dominuje tutaj paproć wietlica samicza – Athyrium filix-femina.

Cały czas znajdujemy się na trawersie poręby. Tym nie mniej zachodzi drobna zmiana. Pojawia się trawa, kłosownica leśna – Brachypodium sylvaticum oraz turzyca drżączkowata – Carex brizoides.

Idąc dalej musimy przedzierać się przez różnego rodzaju zarośla. Są nawet zasieki z roślinnego drutu kolczastego, czyli jeżyny. W końcu mijając dość okazałe drzewa opuszczamy trawers poręby.

Teraz jesteśmy lesie. Tutaj dolina znacznie się rozszerza a jest dno staje się płaskie. To za sprawą powstającego przy słabym i okresowym przepływie wody namuliska. Tutaj też pojawiły się spore płaty turzycy drżączkowatej – Carex brizoides. Na dnie namuliska pojawia się bardzo wąskie, meandrujące koryto cieku.

Nasz spacer kończymy w pobliżu autostrady. Tutaj spotykają się wszystkie strumienie składające się na źródła Boliny Południowej. Z roślin dominuje sitowie leśne – Scirpus sylvaticus. Wody jest tutaj dostatek. Dociera ona tutaj z lewej gałęzi czterech strumieni. Wychodzę na lewy brzeg. Po drodze mijam brzozę brodawkowatą z okazałą czeczotą.

Teraz zmierzam ku autostradzie. Po prawej stronie drogi mam Bolinę Południową. Tutaj jest też ona częściowo uregulowana. Rdzawa barwa wody świadczy o tym, że strefą zasilania są skały karbonu.

Teraz rzeka wpada pod autostradę. Z lewej strony widzimy ciek pochodzący z leśnych źródeł, z których jego usiłowałem odkryć. Z prawej dobija tutaj strumień wypływający z obszaru położonego na południe od ulicy Leśna.

Generalnie warto się tutaj wybrać. Są ostępy dzikie, ale nie strome.

Piotr Grzegorzek

Posadzili nowe drzewa na Podłężu

Z okazji Dnia Ziemi na Podłężu posadzono nowe drzewa. Drzewostan w tej dzielnicy jest już wiekowy i przyda się jego odnowa.

Teren pod nowe sadzonki wskazała Spółdzielnia Mieszkaniowa Górnik. Przy bloku na Alei Piłsudskiego 33 przydadzą się nowe drzewa dające cień.

Do sadzenia wybrano drzewa, które kwitną późnym latem. Zwracano uwagę na potrzebę ochrony różnorodności biologicznej.

Polecone przez pszczelarzy gatunki to perełkowce oraz lipy. Co ciekawe, lipy jednocześnie należą do drzew produkujących największą ilość tlenu. Jedno drzewo produkuje w ciągu roku tyle tlenu, ile przeciętny człowiek zużywa w ciągu dwóch lat życia. – mówił Wojciech Saługa uczestnik akcji.

Wszystkie inicjatywy związane z nasadzeniem drzewostanu są niezwykle cenne w obliczu dużego ubytku drzew w jaworznickich lasach.

[vc_facebook]

Wiosnówka pospolita – biały drobiazg

Trwająca pandemia Covid 19 przynosi także inne, zaskakujące pozytywne rezultaty. Bardzo wiele osób zaczęło interesować się otaczającą nas przyrodą i nierzadko jest ciekawa nazw swoich zielonych sąsiadów, wyłuskując ich z rozmaitych zielonych tłumów. Tutaj dla przykładu czyżnie Jaworzna Skałki oraz prawie chodnik w Mysłowicach. I nie ma znaczenia, czy rośliny kwitną, czy nie.

Na bio-forum jednym z wielu konsultantów, którzy w Internecie udzielają odpowiedzi na takie pytania. Link w opisie filmu.

A teraz tytułowy drobiazg. W Jaworznie spotkaliśmy się na klombie w miejscu, gdzie ulica Pocztowa, przechodzi w rondo. Nasza bohaterka jest bardzo pospolita w Polsce. Wiosnówka pospolita – Erophila verna to zdecydowanie jeden z najmniejszych przedstawicieli flory Polski. Na filmie pokazuję ją w towarzystwie monety jednogroszowej. Według literatury może mieć od 4 do 25 centymetrów wysokości. Znaczy się, jak w każdym gatunku mamy Pigmejów oraz graczy NBA. Na zakończenie jaworznickiej miejscówki pokazuję dla porównania rosnącego w tym zgrupowaniu rzodkiewnika pospolitego – Arabidopsis thaliana.

Drugą populację tego gatunku udokumentowałem w 2019 roku w Chrzanowie przy ulicy Księdza Skorupki. Tutaj na zakończenie pokazuję ten gatunek w towarzystwie rozetki pasternaku – Pastinaca sativa.

To samo miejsce odwiedziłem 4 kwietnia 2021. Roślina wciąż tutaj jest. Każda biała kropka na tle runa to jej kwiaty. Kwitnące ziele jest niezłym ziółkiem. Więcej szczegółów podaje na swojej stronie dr Henryk Różański, link w opisie – rozanski.li/2708/wiosnwka-pospolita-draba-verna

Warto przy okazji zauważyć, że efekt terapeutyczny zaczyna się w momencie, kiedy samodzielnie zaczniemy pozyskiwać surowiec leczniczy. Wszak nieuniknione są długie marsze oraz częste skłony i przysiady. I tym optymistycznym akcentem kończy się kolejna lekcja botaniki Piotra Grzegorzka.

Piotr Grzegorzek

[vc_facebook]

Spacerem po terenie dla Izery. Żeleźnicą do źródła i z powrotem

Przyrodnik Piotr Grzegorzek na wycieczce po terenie na którym ma powstać fabryka Izery w Jaworznie. 

Spacer zaczynam od ulicy Wojska polskiego udając się w osi linii kolejowej do mostku nad ciekiem z rdzawą wodą. Odkąd tutaj bywam, woda niezmiennie ma taki odcień i jest jej dużo. To jest tytułowa Żeleźnica, bohaterka tego filmu.

Do tej pory wszelkie spotkania z tą rzeką ograniczałem do tego miejsca, czasami szedłem z jej biegiem na zachód. Teraz odczułem potrzebę dojścia do źródła. Na początku wybieram lewy, czyli południowy brzeg. Podziwiając zestawienia kolorystyczne zwróćmy uwagę na to, że czasami rzeka nie mieści się w korycie, znaczy się bywa wylewna. Obszar w osi linii przesyłowych jest chronicznie podmokły, o czym świadczy obfitość trzciny pospolitej.

Po chwili docieramy do mostku. Droga zapewne prowadzi w kierunku osadników. Tutaj też znajduje się skrzyżowanie linii energetycznych.
Dalej rzeka płynie zapewne w jakiś sposób ocembrowanym korytem. Teraz mamy bardzo dobrą drogę. Za rzeką pomiędzy liniami przesyłowymi widać liche laski sosnowe. To dobry moment na pierwszą dygresje historyczną. Tak to miejsce w latach 40 XIX wieku tak to miejsce, a ten ciek w szczególności opisywał Stanisław Marczykiewicz – zaczyna się w kopalniach Niedzielisk, sączy się z wolna z pokładów węgla kopalnego i rud żelaznych. Płynie z razu rowem, dalej korytem ocembrowanem wprost na zachód. W lesie spływa w obszerne bagniska, zarosłe miejscami sośniną a z tych zebrana w rów wpada do Przemszy czarnej. Tworzy osad rdzawy, smak cierpki. Gdyby nie obecne znamiona cywilizacji można by powiedzieć, że tu nie zaszła zmiana. Teraz spacer uprzyjemniają nam białe brzozy. 

Idąc dalej zauważam, że na prawym brzegu cieku pojawiło się spore rozlewisko. Zdaje się ono ciągnąć aż po stok osadnika. Tutaj też do rzeki wpada pierwszy z łączników pomiędzy drugim kanałem biegnącym bliżej osadnika.

To samo dzieje się przy drugim łączniku. A poza tym im dalej na wschód tym bardziej rozlewisko staje się większe.
Zatopione drzewa, w tym brzozy brodawkowate zdają się być zaskoczone tym stanem rzeczy. Prawdopodobnie rozlewisko utworzyło się niedawno. Tutaj od rzeki odcina go nieznacznie podwyższony brzeg.
Wkrótce teren pod drugiej stronie rzeki staje się suchy. Idąc dalej docieram do wzmiankowanego przez Stanisława Marczykiewicza ocembrowanego koryta.

Samo koryto jest krótkie, betonowa pokrywa po części skruszona, porosła mchami. Dominuje szroniak siwy.

I tak osiągamy miejsce, gdzie nasza rzeka skręca na południe płynąc równolegle do osadnika. Tam pod ulicą powinny się znajdować wyloty sztolni, z których wypływa większa część tutejszej wody. W tym momencie zanim zacznę powrót, tym razem idąc prawym brzegiem wspomnę, że nazwy Żeleźnica względem niego użył Stanisław Polaczek w 1914 roku opisując wszystkie jaworznickie cieki, także te w jego czasach zaginione.

Jestem już na prawym brzegu Żeleźnicy. Tutaj zrazy wchodzę w las z przewagą sosny zwyczajnej. Towarzyszy jej brzoza brodawkowata oraz topola osika. Pod linią przesyłową co zrozumiałe las jest wycięty.
Początkowo trzymam się blisko rzeki. Po pewnym czasie docieram do wschodniej krawędzi rozlewiska. Muszę je obejść i tym sposobem docieram do podnóża osadnika. Woda w rozlewisku jest czysta, zatem prawdopodobnie dotarła tutaj od południa. Zalany las jeszcze żyje, zatem musiało się to stać niedawno.

Idąc północnym skrajem rozlewiska widać, ze było to dla tutejszej roślinności zaskakujące wydarzenie. Bardzo osobliwym akcentem jest tutaj młoda zatopiona sosna zwyczajna.

Na mapach jest zaznaczany drugi ciek prowadzony równolegle na całej długości osadnika. Natrafiłem na niego dopiero teraz. Wiele wskazuje na to, że był on przez jakiś czas suchy a woda wlała się tutaj dopiero co.
Teraz idę po pasie lądu oddzielającym ciek od rozlewiska. Jest ono bardzo rozległe. Są tam również zalane słupy linii wysokiego napięcia.
Tutaj natrafiłem na ślady obecności sprawców tej powodzi. To drzewa napoczęte przez bobry.

Wracam pod osadnik, ale zerkając w lewo cały czas widzę jak bardzo rozległe jest to rozlewisko. Tutaj woda ma już rdzawy odcień, znaczy się pochodzi z rzeki.

Tutaj też utrzymuje się skupisko rośliny wodnej, rdestnicy. Korzystając z niewielkiej grobli przyglądam się jej od strony rozlewiska. Stąd też zerkam na zalane podstawy słupów linii wysokiego napięcia.
Idę dalej w osi kanału równoległego do osadnika i Żeleźnicy. Zauważam kolejne drzewo, tym razem sosnę zwyczajna z ogryzioną korą.
Tutaj docieram do drogi, pod którą poprowadzono ciek docierający tutaj od północnej i zachodniej strony osadnika. Woda w cieku stoi. Znaczy się, że gdzieś tam dalej powinna być tama.

Idę teraz drogą. Po lewej stronie mam rozlewisko. Potem dochodzę do mostku na głównym nurcie Żeleźnicy. W końcu docieram do ulicy Wojska Polskiego zamykając pętlę. I to by było na tyle.

Mam nadzieję, że to co pokazałem komuś nie tylko w Jaworznie da sporo do myślenia.

Piotr Grzegorzek

[vc_facebook]

Wspólne prace nad gospodarką odpadami komunalnymi i osadami ściekowymi w województwie śląskim.

W minionym tygodniu odbyły się istotne z punktu widzenia każdego mieszkańca regionu warsztaty pn. Gospodarka odpadami w województwie śląskim – wyzwania i nowe możliwości, które były przeznaczone dla samorządów i firm branżowych. Czemu ważne? Bowiem dotyczyły tematu zagospodarowania odpadów komunalnych i osadów ściekowych.

Współpraca w zakresie troski o środowisko naturalne poprzez optymalizację procesu gospodarki odpadami na terenie województwa śląskiego, wydaje się być sprawą priorytetową, a jednym z ważnych społecznie aspektów jest redukcja kosztów odpadów i ścieków ponoszonych przez mieszkańców województwa w długoletniej perspektywie czasowej, zwłaszcza kiedy obserwujemy ich tendencję wzrostową.

Gospodarzem wirtualnego spotkania była spółka Ekoenergia Silesia SA, której Prezes Zarządu, p. Marcin Kozik, powitał licznych uczestników i następnie poprosił o oficjalne otwarcie Warsztatów p. Jakuba Chełstowskiego, Marszałka Województwa Śląskiego, który objął to wydarzenie swoim patronatem.

Marszałek zaakcentował istotność wydarzenia, szczególnie w perspektywie zmieniających się przepisów i konieczności dostosowania się samorządów do coraz wyższych norm związanych m.in. z segregacją odpadów i efektywnym recyklingiem.

W ramach rozpoczęcia części merytorycznej p. Bogdan Pasko, ekspert z Departamentu Ochrony Środowiska Urzędu Marszałkowskiego Województwa Śląskiego, przedstawił aktualne założenia do planu gospodarki odpadami dla województwa śląskiego na lata 2023-2028.
Swoistym uzupełnieniem tej prelekcji, szczególnie bogatym pod kątem danych statystycznych, była prezentacja dr Lidii Siei z Instytutu Ekologii Terenów Uprzemysłowionych pt. Stan obecny i prognozowany w gospodarce odpadami komunalnymi w województwie śląskim w kontekście wprowadzenia termicznego przekształcania kalorycznych odpadów resztkowych.

Po prelegentce z IETU głos zabrał dr inż. Marcin Libera, Przewodniczący Rady Naukowo-Programowej Parku Przemysłowo-Technologicznego Ekoenergia Efektywność zarządzanego przez Ekoenergię Silesie, który wskazał liczne i bardzo innowacyjne możliwości recyklingu funkcjonalnego ogniw fotowoltaicznych; zwłaszcza w zakresie pierwiastków rzadkich, krytycznych.

Kolejne trzy prezentacje dotyczyły kompleksowych badań zrealizowanych przez Główny Instytut Górnictwa dla Śląskiego Klastra Wodnego. I tak:
Prezes Klastra, p. Zbigniew Gieleciak przybliżył założenia do opracowania Rekomendacji w zakresie zagospodarowania komunalnych osadów ściekowych w woj. śląskim, które uzupełnił i rozwinął Jan Bondaruk (GIG). A powyższą część Warsztatów zakończyła prelekcja p. Aleksandry Zgórskiej (również przedstawicielka GIG) pn. Dobre praktyki w zakresie obiektów termicznej utylizacji osadów ściekowych/odpadów.

Ekoenergia Silesia to miejsce, w którym płynnie łączy się działalność naukowa, projekty R&D i środowisko biznesu. W misję Parków wpisane jest wspieranie innowacji, szczególnie tych, które przekładają się na poprawę warunków życia mieszkańców i zwiększają przewagę konkurencyjną regionu – mówi Marcin Kozik, Prezes Ekoenergia Silesia SA.

Cieszymy się zatem, że mogliśmy być gospodarzem Warsztatów i przyczynić się zarówno do zwrócenia uwagi na najnowsze rozwiązania techniczno-organizacyjne zw. z innowacyjną gospodarką odpadami i osadami ściekowymi, jak i służyć jako kompas dla przyszłych działań samorządowych zw. z dostosowaniem się do nadchodzących zmian organizacyjno-prawnych dot. branży utylizacji szeroko rozumianych nieczystości komunalnych. Spółka, którą kieruję, zawsze jest otwarta na efektywne wdrożenia innowacji i pomoc gminom w spełnianiu standardów środowiskowych – dodaje Prezes Marcin Kozik.

[vc_facebook]

Trzy pospolite mchy

W tym roku mija 10 rocznica śmierci Mariana Kuca, chrzanowianina z urodzenia, Kanadyjczyka z wyboru. Był on bardzo związany z Muzeum w Chrzanowie i dlatego teraz postanowiłem przybliżyć jego podstawową dziedzinę badawczą, jaką jest briologia. Briologia to po prostu nauka o mszakach, które botanicy dzielą na wątrobowce, glewiki oraz mchy. Wielu naszym widzom i czytelnikom ta problematyka nie powinna być obcą. W 2018 roku powstał film pt. Mchy nasi przyjaciele. Teraz postaram się kontynuować ten wątek, pokazując trzy bardzo pospolite gatunki, które opanowały trawnik przy muzeum.

Pierwszym gatunkiem, który opanował trawniki w parku miejskim, jest uroczy fałdownik nastroszony – Rhytidiadelphus squarrosus. To bardzo urokliwy gatunek przy bliższym poznaniu. Roślina podlega ochronie częściowej. Do ochrony został włączony w 2001 roku. Na szczęście jest bardzo wytrzymały i bez problemu znosi coroczne grabienie trawników. Także kosiarki mu niestraszne.

Drugim bardzo pospolitym gatunkiem jest płaskomerzyk falisty – Plagiomnium undulatum. Ta roślina najchętniej zajmuje miejsca zacienione. Płaskie nieco pofalowane blaszki liściowe są jego znakiem rozpoznawczym. Nie sposób pomylić go z jakimkolwiek innym gatunkiem.

Trzecim gatunkiem jest żurawiec falisty – Atrichum undulatum. Dawniej łacińska nazwa tego gatunku brzmiała Catharinea undulata. Z tego, co pamiętam, miała ona być dedykowana Katarzynie II zwanej Wielką. Dla botaników to gatunek charakterystyczny dla lasów bukowych, ale ja go widuję niemalże na każdym kroku. To dziwne, ponieważ generalnie uchodzi za dość rzadki w całej Polsce.

Wymienione gatunki występują w bardzo wielu miejscach w zasięgu naszych jaworznickich i mysłowickich mediów. Szukajcie a znajdziecie. To może być początkiem pięknej przygody z briologią jako nauką. Następcy Mariana Kuca są pilnie poszukiwani, chociaż obecny system parametryzacji osiągnięć naukowych nie ułatwia tego wyboru. Mnie On także wciągnął w briologię.

Piotr Grzegorzek

[vc_facebook]

Polowanie na różowy wawrzynek

Wawrzynek wilczełyko – Daphne mezereum jest jednym ze zwiastunów wiosny. Obszar Chronionego Krajobrazu Dobra – Wilkoszyn jest jednym z miejsc w Jaworznie, gdzie można go upolować bez trudu. 21 marca sprawdziłem, że już tam kwitnie. 22 marca nagrałem ten film. Idziemy do źródła Siarczanej. Oto brzeg zamarzniętego rozlewiska przy czarnym szlaku. Tam w zaroślach można znaleźć pierwsze kwitnące krzewy naszego bohatera.

Dalej polowanie będziemy kontynuować metodą Street View, poruszając się w osi czarnego szlaku. Oto dalsza część rozlewiska. Oglądamy zalany ols. To prawie Kampinos.

Potem szlak przekracza linię energetyczną. Zaraz po jej przekroczeniu po prawej stronie drogi natrafiamy na kolejne kwitnące krzewy naszego bohatera. W tym miejscu warto wspomnieć, że roślina podlega obecnie, czyli od 2014 roku ochronie częściowej. W tej okolicy jest go sporo. W innym miejscach w Jaworznie też bywa, ale tutaj można go spotkać o wiele łatwiej niż w innych miejscach.

Idziemy dalej. Otacza nas bardzo młody las. Prawdopodobnie jest to zarośnięta łąka, a wiek drzew wskazuje na to, że mamy do czynienia z jego pierwszym pokoleniem. Drzewa nader często walą się, czyniąc wędrówkę bardziej emocjonującą.

Pomiędzy tymi drzewkami i krzewami także warto spędzić więcej czasu, bo i tutaj trafia się wawrzynek wilczełyko. Owszem, można przyspieszyć, ale trzeba się liczyć z tym, że coś może ujść naszej uwadze.

W pewnym momencie w drzewostanie pojawia się więcej świerka pospolitego. Tutaj też dłużej utrzymuje się śnieg. A mamy drugi dzień kalendarzowej wiosny. Wkrótce osiągamy źródło Siarczanej, które podczas tej wycieczki możemy ominąć. Ono i jego otoczenie zasługują na odrębny film.

Teraz osiągamy walny leśny trakt, który przecina ten kompleks z zachodu na wschód. W tym momencie zalecam pójść na zachód.

Także tutaj uważnie zerkając na boki można zobaczyć wawrzynka. Na zakończenie należy wspomnieć, że teraz jest to tylko ozdoba, latem, kiedy będzie mieć czerwone jagody także będzie zdobić, ale jednocześnie stanowić śmiertelne niebezpieczeństwo. Warto to mieć na uwadze, zanim wprowadzimy ten gatunek do ogrodu, po którym mogą poruszać się dzieci badające świat doustnie.

Piotr Grzegorzek

[vc_facebook]

Ziarnopłon – zapomniana nowalijka

Oto kolejna lekcja botaniki Piotra Grzegorzka. Tym razem opowiem o jednej z pierwszych nowalijek dawnych czasów. To ziarnopłon wiosenny – Ficaria verna. W zasięgu naszych jaworznickich i mysłowickich mediów to gatunek rzadki, ale już w nieodległym Chrzanowie lokalnie dominuje.

Jego owalne listki, przypominające miniaturowe kaczeńce właśnie wyszły z ziemi. Wkrótce pojawią się jego żółte kwiaty. Nastanie taki dzień, a zwracam na to uwagę tym naszym potencjalnym widzom, których zaparkowane samochody widuję przy ulicy Mickiewicza, gdy runo chrzanowskiego parku będzie żółte. Jednakże, zanim ta roślina zakwitnie, jest ona bardzo ważnym źródłem witaminy C.

Kiedy kwitnie, jest gatunkiem trującym. Generalnie smakowo szału nie ma, ale na bezrybiu i rak ryba. Z chwilą, kiedy roślina ma gorzki lub ostry smak, to daje sygnał, że jest już trująca, chociaż bez przesady.

Inną charakterystyczną cechą gatunku są bulwki korzeniowe. Te także były jadane i to już od mezolitu. Poza tym były one źródłem skrobi. Ponadto ten gatunek jest wykorzystywany jako roślina ozdobna i to w bardzo wielu odmianach, chociaż kwitnie bardzo krótko. Potem znika i zostawia miejsce dla innych gatunków.

Więcej o tym gatunku w wielu miejscach w Internecie, a tutaj możecie go sobie bardzo dobrze obejrzeć.

Piotr Grzegorzek

[vc_facebook]

Serdecznik pospolity

Oto kolejna lekcja botaniki Piotra Grzegorzka. Tym razem opowiemy sobie o niezłym ziółku z rodziny jasnotowatych. Tytułowy serdecznik pospolity – Leonurus cardiaca w świetle moich badań w rejonie mojego działania nie jest godzien swojej polskiej nazwy. Tym niemniej najczęściej widywaliśmy się w Jaworznie. Ta sesja filmowa została wykonana 10 lipca 2020 roku na wschód od ulicy Mickiewicza.

To jedno z bardzo starych ziół. Dlatego przypuszcza się, że na nasze ziemie trafił na długo przed odkryciem Ameryki. Takie gatunki obcego pochodzenia są nazywane archeofitami.

Naszego bohatera wyróżniają rozczapierzone dłoniasto liście, drobne kwiaty o bardzo kosmatych wargach i mocny, czasem nieprzyjemny aromat. A poza tym to niezłe ziółko mające przede wszystkim zastosowanie w leczeniu chorób serca. Pomaga także przy problemach nerwowych oraz chorobach układu trawiennego. Zewnętrznie dezynfekuje rany. I to by było na tyle. Zapamiętajcie sobie, jak wygląda. Reszta w Internecie.

Piotr Grzegorzek

[vc_facebook]

Opowieść o dwu zanokcicach

Oto kolejna lekcja botaniki Piotra Grzegorzka. Wiele gatunków roślin uwielbia zasiedlać miejskie mury. To dla nich siedlisko zastępcze, ponieważ pierwotnie mieszkały gdziekolwiek na nie zawsze jakichkolwiek skałkach. Tam występują w dalszym ciągu a mury to okazja do rozszerzenia areału.

Do tego grona należą również paprocie. Nie tylko w Jaworznie bardzo często widujemy zanokcicę murową – Asplenium ruta-muraria. Możemy się z nią spotkać w okolicy rynku i przy ulicy św. Barbary. Jest prawie na każdym cmentarzu.

Paproć ma liście w zarysie trójkątne. Są one dwa do pięciokrotnie pierzaste. Poza tym, że jest ona zielonym akcentem w mieście, nie ma większego znaczenia gospodarczego. Drugą, o wiele rzadziej spotykaną w miastach paprocią jest zanokcica skalna – Asplenium trichomanes. Wyróżnia ją podłużna blaszka liściowa. Na ciemnej osadce znajduje się mnóstwo owalnych, grubo ząbkowanych listków ułożonych naprzemianlegle.

Najwięcej stanowisk tego gatunku znajduje się w Polsce Południowej. Ta paproć jest już niezłym ziółkiem. To środek wykrztuśny medycyny naturalnej. Poza tym wzmacniała włosy. W tym celu była między innymi wykorzystywana w Anglii. Stąd łacińska nazwa – trichomanes.
Nie wiem, czy jest już znany z Polski, ale istnieje mieszaniec obu gatunków mający nazwę Asplenium x clermontae.

Piotr Grzegorzek

[vc_facebook]

Krzywoszczeć przywłoka

Gatunki inwazyjne to poważny problem w skali globalnej. Kiedyś rośliny i zwierzęta także wędrowały, bo w jakiś sposób dotychczasowa miejscówka była dla nich niedogodna lub za ciasna. Często zdarzało się tak, że jakiś gatunek wędrował razem z nami do nowego miejsca na ziemi, abyśmy mogli poczuć cokolwiek z klimatów starego kraju. Jest jeszcze chęć wzbogacania ogrodów osobliwymi gatunkami z obcych stron. Te również nierzadko uciekają i jakoś odnajdują się w nowym miejscu. Tak zaczyna się inwazja kenofitów.

Od pewnego czasu w świat ruszyły mchy. Gatunkiem inwazyjnym z tej kategorii jest tytułowa krzywoszczeć przywłoka – Campylopus introflexus rodem z Australii. Ten gatunek tworzy rozległe poduszki lub zielone dywany. Jak roślina wygląda, pokazuję na filmie.

Do Europy trafił w 1941 roku i potem ruszył na podbój świata. Na początku była Wielka Brytania. Potem Niemcy (1967), Dania (1968), Wyspy Owcze (1973), Szwecja (1976), Norwegia (1978), Polska (przed 1983). Przypuszcza się, że do Holandii i Belgii trafił w pakiecie przy okazji jej wyzwolenia spod okupacji niemieckiej, dlatego tam zwie się go mchem czołgowym.

Osobiście po raz pierwszy spotkałem go w 2018 roku w Piasecznej k. Węglińca. 29 marca 2019 roku po raz pierwszy odnalazłem ten gatunek w Jaworznie a dokładniej w południowej części lasków pomiędzy drogą 79 a Przemszą. Obecną sesję filmową także wykonałem w tej okolicy. Póki co jest to jedyne znane mi osobiście stanowisko tego gatunku w Jaworznie.

Mech po świecie sam jakoś tak sobie wędruje, bo rozmnaża się przez zarodniki oraz fragmentację łodyżek. Jak każdy zielony najeźdźca zaburza zastane ekosystemy. Niektóre z nich po latach jakoś wracają do normy.

Piotr Grzegorzek

[vc_facebook]

Po prostu żurawki

Już wkrótce nadejdzie wiosna i nastanie czas wzbogacania flory naszych ogrodów. Tutaj pewną popularnością cieszą się żurawki. Uprawia się je głównie dla ozdobnych liści. Im więcej ich w jednym miejscu, tym większy efekt plastyczny. Praktycznie dla każdego rodzaju ogrodu istnieje specjalna grupa odmian.

Każdy, kto nie wie, na co się zdecydować ma szansę dokonać wyboru, zapoznawszy się uprzednio z Narodową Kolekcją Żurawek. Stworzyła ją Gabriela Sąkol. Pierwotnie znajdowała się ona w Będzinie. Z ważnych przyczyn rodzinnych ta kolekcja w 2019 roku została przeniesiona do Miejskiego Ogrodu Botanicznego w Zabrzu. Ma się tam znakomicie. Kiedy tylko pojawi się swoboda podróżowania, zapraszam do odwiedzenia tego miejsca.

Na filmie pokazuję jak kwitnąco wyglądała 29 maja 2020 roku. Przybliżam tylko 4 taksony. Całość w pewnym momencie liczyła 348 taksonów. Zapewne z roku na rok będzie ich coraz więcej.

Takson w tym filmie to zarówno odmiana, jak i gatunek. Pochodząca z Ameryki Północnej żurawka – Heuchera z rodziny skalnicowatych jako rodzaj liczy ponad 50 gatunków. To bardzo puszczalski rodzaj. Z tego względu ma on bardzo duży potencjał do tworzenia nowych odmian z krzyżowania pomiędzy sobą tego, co już istniało w naturze oraz zostało wytworzone przez hodowców do tej pory.

Piotr Grzegorzek

[vc_facebook]

Kwitną oczary

Zima jak wiadomo, ma potrwać do 20 marca. Tym nie mniej rozpuszczeni trwającym globalnym ociepleniem coraz częściej chcemy, aby jej najważniejszy aspekt, jakim jest mróz oraz śnieg skończyły się znacznie szybciej. Oczywiście co roku przedwiośnie zaczyna się przed terminem. Jego początkiem jest pylenie leszczyny.

Tym nie mniej w pewnym stopniu nasze postrzeganie świata ocieplają kwiaty, które pojawiają się zimą. Należą do nich oczary – Hamamelis. W dniu 5 lutego 2021 sfilmowałem kwitnienie oczaru japońskiego w parku w Chrzanowie. W Jaworznie ten gatunek w większej ilości posadzono w Geosferze. Chrzanowskiego Japończyka obserwuję od niedawna i stwierdzam, że jest dość wyrywny.

W tym samym czasie dotychczasowy chrzanowski zwiastun wiosny z ogrodu przy Domu Urbańczyka w dniu 8 lutego 2021 ledwo rozchylił pączki kwiatowe.

Ten rośnie tutaj od 1984 roku. Przez wiele lat zwiastował zmianę aury z przysłowiowego lutego na przysłowiowy marzec lub kwiecień. Od pewnego czasu i on się myli, ale tak czy owak, kiedy patrzy się na ich kwiaty na białym tle, a nawet okryte białymi czapeczkami jakoś cieplej, robi się na sercu.

Piotr Grzegorzek

[vc_facebook]

Wiąz górski i jego mszyce

Wśród wielu gatunków drzew występujących w Jaworznie na pewną uwagę zasługują wiązy. W naszym kraju jako rodzime dla flory występują wiąz szypułkowy, wiąz polny oraz wiąz górski. Te drzewa posiadają charakterystyczne asymetryczne blaszki liściowe.

Nasz bohater cechuje się tym, że jego blaszki liściowe na szczycie posiadają trzy zarysowujące się wierzchołki. Ten gatunek między innymi zobaczymy w Parku Zielona, pędy odroślowe pojawiają się na przystanku w sąsiedztwie pawilonów Kostki oraz w żywopłocie przy ulicy Zielona.

W pełni sezonu wegetacyjnego na ich liściach pojawiają się charakterystyczne torebkowate narośla. Tak swoja obecność ujawniają mszyce z rodzaju torebnica – Tetraneura.

Kiedy torebki są nagie mamy do czynienia z gatunkiem Tetraneura ulmi.

Kiedy torebki są owłosione mamy do czynienia z gatunkiem Tetraneura nigriadbominalis.

Bohaterów tego filmu spotkałem w Parku Zielona w ostatnich dniach maja 2020 roku.

Piotr Grzegorzek

[vc_facebook]

Krzywoszyj zwany farbownikiem

Oto jedna z wielu moich lekcji botaniki. Tym razem opowiem pokrótce o bardzo szorstkolistnym przedstawicielu botanicznej rodziny szorstkolistnych. Ta nazwa to już historia, ponieważ obecnie po łacinie to Boraginaceae a po polsku to ogórecznikowate.

Bohaterowi tego filmu – co zresztą zawarłem w jego tytule – także zmieniono nazwę. Pierwotnie był to po prostu krzywoszyj polny – Lycopsis arvensis. Teraz jest to farbownik polny – Anchus arvensis. Jest to roślina niezbyt często spotykana w zasięgu moich penetracji. Uwielbia miejsca nasłonecznione.

W tym filmie jest to szczyt wzniesienia w Imielinie niedaleko autostrady. Gatunek kwitnie od maja do września i cieszy się pewnym uznanie wśród błonkówek. Dawną polską nazwę rodzaju uzasadniano zakrzywioną rurką korony kwiatu skrytej przed obserwatorem w głębi kielicha.

Piotr Grzegorzek

[vc_facebook]

Wilkoszyn – brzezina w bieli

Zima swe uroki ma. Kiedy spadnie śnieg, wszystko nabiera innego wyglądu. W tych warunkach bardzo malowniczo wyglądają białe brzozy brodawkowate – Betula pendula. Pokazałem to na przykładzie fragmentu lasu z okolicy cmentarza. Po prostu przeszedłem się pomiędzy drzewami. Uchwyciłem je.

Dla urozmaicenia zwróciłem uwagę na zielone akcenty – tutaj są to młode sosny.

Podziwiajmy, bo to może być coraz rzadszy widok, zważywszy na postępujące globalne ocieplenie.

Piotr Grzegorzek

[vc_facebook]